Reklama

Reżyser salezjańskiej sceny

Fascynacje teatralno-literackie, wiara w wypracowaną przez salezjanów metodę wychowawczą, zacięcie pedagogiczne połączone ze zdrowym rozsądkiem, pozwoliły Pawłowi Grzesikowi stać się zaczynem wielu sensownych inicjatyw w salezjańskim Oratorium. Mieć 29 lat - i nie stawać do wyścigu szczurów, wciąż mieć pasje, wciąż „pomnażać talenty”, wciąż umieć się sobą podzielić - to wcale dzisiaj nie norma, to wcale nie takie oczywiste

Niedziela kielecka 14/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pracuje w Oratorium, ponieważ...

Zapewne trochę i dlatego, że rodzina Grzesików pochodząca z okolic Stalowej Woli osiadła na kieleckich Herbach, zatem w parafii salezjańskiej.
Oratorium to wychowawcza propozycja salezjańska, korzeniami tkwiąca w XIX wieku, kiedy to włoski ksiądz Jan Bosko zajął się młodymi ludźmi z przedmieść Turynu. W tym miejscu młodzi ludzie mogą odnaleźć dom, boisko, szkołę i kościół, które symbolizują różne, dopełniające się nawzajem aspekty wychowania i rozwoju.
Paweł ze starszym bratem znaleźli się w stuosobowej grupie ministrantów, prowadzonej zdecydowaną ręką ks. Stanisława Łagockiego, mając na podorędziu dzieło Oratorium rozwijane przez ks. Józefa Marszałka, legendarną postać dla kolejnych pokoleń wychowanków. Kolejni z pięciu braci Grzesików stopniowo włączali się w różne salezjańskie propozycje.
Poczucie bycia w różnych drużynach znikło z chwilą, gdy szefem Oratorium, wtedy już Stowarzyszenia Oratorium Świętokrzyskiego św. Jana Bosko, został ks. Darek Bartocha. Zburzył „mury”, przekonywał „jesteście wspólnotą wspólnot”. Ks. Tomek Kijowski postawił na budowanie środowiska z Oratorium i wokół Oratorium, dążył do stworzenia silnej grupy animatorów, którzy byliby takim „salezjańskim wirusem” dla świata wokół. Wtedy Paweł tkwił w tym po uszy, w samym centrum dyskusji i przeobrażeń. Jako animator wchodził w przeróżne środowiska. (...) To dawało poczucie robienia czegoś dobrego. Dla innych. Dla siebie.
Wreszcie Oratorium zawsze dawało możliwości, to się czuło, to się czuje. Można się było rozwijać. Gra na perkusji, gitarze; bilard i ćwiczenie głosu (w chórze ministranckim od 6 roku życia); krąg biblijny i kółko teatralne. To wszystko było takie potrzebne i ważne, podobnie jak wspólna modlitwa, bez nadmiernego patosu, który, jak bywa, serwuje się młodym ludziom. Szczerość jest niezbędna - to ten wiek, gdy natychmiast wyczuwa się fałsz, gdy kontestuje się kazanie o niczym. „Teologia salezjańska jest teologią wcielenia, podkreśla osobową, człowieczą stronę Jezusa, to bardzo zawsze młodym ludziom odpowiadało” - powie dzisiaj Paweł.
Wizjonerstwo ks. Darka, poszukiwanie nowych metod wychowawczych dla Oratorium przez ks. Tomka, samorealizacja, duchowy ład wspólnej modlitwy sprawiły, że Oratorium stawało się miejscem wybranym. Drugim - bez przesady - domem.
Po studiach wrócił do Kielc. W Oratorium znalazł miejsce pracy. Zajmuje się tu teatrem i pisaniem projektów unijnych na potrzeby stowarzyszenia.

Reklama

Polonistyka plus teatr, ponieważ...

Czytać lubił zawsze, ale wybrał technikum budowlane przez pewien pragmatyzm życiowy: ot, mieć fach, konkret w ręku. Trafił tam na fajnych ludzi i obrazoburcze dyskusje inspirowane przez kontrowersyjnego polonistę. To prowokowało do własnych poszukiwań. Zatem nie prawo, nie architektura, ale polonistyka, ostatecznie na Uniwersytecie Jagiellońskim, w systemie pięcioletnim, tradycyjnym. Bardzo to sobie chwali: potężną pracę czytelniczą, możliwość samokształcenia, pisania pracy magisterskiej pod okiem prawdziwej mistrzyni (bo „nic nie zastąpi uniwersyteckiego modelu mistrz - czeladnik”, mówi) prof. Ewy Miodońskiej-Brookes (o dramatach Amelii Hertzówny, zapoznanej pisarki młodopolskiej).
- Co dały mi studia? Narzędzia do rozumienia świata, umiejętność czytania nie tylko tekstów, ale krajobrazu, architektury, muzyki, nawet polityki... całą tę humanistyczną bazę niesamowicie poszerzającą przestrzeń życia, która pozwala na spełnienie się w wielu zawodach - wyjaśnia Paweł.
Poakademicki bagaż to pokaźny wykaz lektur do przeczytania z tamtego okresu, coś, co zostawia się na potem, aby należycie posmakować. Foulkner, Conrad, czytane właśnie wyznania J. J. Rousseau. Studia nauczyły pewnej metody kontaktu z literaturą, osadzania jej w epoce, wnikliwego analizowania, co pozwala pozbyć się maniery emocjonalnej, płytkiej bądź co bądź fascynacji tym lub owym. Paweł sam pisuje, nie stroniąc od konkursów literackich, które potem owocują w różnych tomikach, ot choćby jego opowiadanie „Ciało” znalazło się w „Pisz do Pilcha. Opowiadań współczesnych trzydzieści i trzy”.
Gmach własnego myślenia o teatrze rósł równolegle. Jeszcze jako absolwent technikum budowlanego zdecydował się na karkołomną próbę: egzamin do PWST w Krakowie na reżyserię, gdzie ku własnemu zaskoczeniu, pomyślnie przebrnął pierwszy etap... Już jako student IV roku polonistyki spróbował ponownie i szczęśliwie dobrnął do ostatniego, piątego etapu. Pięciu z ostatniego przesiewu dostało się, trzech odpadło, wśród nich Paweł. Mówi dzisiaj: „raczej nie, już chyba nigdy”, ale i: „reżyseria to jest to, co chciałoby się robić najbardziej”. Więc, kto wie...?
Z tamtego okresu pochodzi np. fascynacja Krystianem Lupą, który kreuje każdą postać w oparciu o życiowe doświadczenie aktora. Dwa lata studiów wiedzy o teatrze, znowu na UJ, pozwoliły częściowo spełnić tę miłość.

Stworzył Teatr 1eden, ponieważ...

Gdy wrócił do Oratorium postanowił włączyć teatr w wizję i życie oratoryjnej wspólnoty. W 2005 r. zadebiutowali spektaklem „Miały być Dziady”. Do teraz uzbierało się już kilka przedsięwzięć teatralnych: „Stróżu mój”, „Tygrys ludojad w łazience”, „Bajki”, „Sztuki piękne mojego pokoju”, „Jabłoń”, „Śpiochy”. Było trochę eksperymentów (ze słabszym odbiorem), były inspiracje Białoszewskim, Mrożkiem, sięgnięcie po Krasickiego, protest przeciwko terroryzmowi. Powstaje „Czarowna noc” wg Mrożka. Grali w Warszawie, Szczecinie, Przemyślu, Krakowie, Kielcach (KCK, WDK i oczywiście w budynku Teatru 1eden przy Oratorium). Zrealizowany projekt unijny pozwolił na organizację kreatywnych i prowadzonych przez siły fachowe warsztatów teatralnych (m.in. przez duet „Sol et Luna”, adeptki Gardzienic, Grzegorza Artmana).
Ani metoda pracy, ani wizja teatru nie powstawały ot tak, na pstryk. Rokrocznie do salezjańskiego teatru zgłaszało się po 30 chętnych, co robić z tak dużą grupą ludzi? Jak wykorzystać ich potężną, właściwą jedynie nastolatkom energię, jak oddzielić ziarno od plew, czy może raczej wcale go nie oddzielać? Jak spożytkować oczywisty brak doświadczenia w przeżyciu samego siebie, swego wnętrza? Poza tym, to naturalne: część szybko odpada, ale i ci zaangażowani także odchodzą - wyjeżdżają na studia (fakt: niektórzy na aktorskie). Wreszcie: stawiać tylko na wartości artystyczne teatru czy raczej na pedagogikę w duchu salezjańskim, której teatr ma być nośnikiem? Czyli teatr dla Oratorium czy Oratorium dla teatru? I choć Oratorium - jego idea, jego misja stanowią pryncypia w środowisku salezjańskim, dobry teatr świetnie je uzupełnia. Bo tak, jak nie wyrasta się z miłości do literatury i sceny, tak i nie wyrasta się z Oratorium.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"A nie mówiłem" czyli Trump

2024-06-28 14:53

[ TEMATY ]

felieton

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Kilka tygodni temu na okładce jednego z tygodników politycznych ukazało się duże zdjęcie Donalda Trumpa i mniejsze moje wraz z zajawką wywiadu, którego główna teza była bardzo prosta: polska prawice powinna postawić na byłego prezydenta, bo ma on bowiem wielkie szanse wygrać listopadowy wyścig do Białego Domu!

Mówiłem to w czasie, gdy urzędujący premier mojego kraju, a także dwóch wicepremierów atakowało Donalda J. Trumpa. Uznałem to wówczas publicznie za karygodne. Mogę sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której obóz rządowy „gra” na Bidena, utrzymuje z jego formacją dobre relacje (ale nie tylko na zdjęciach!) – i w cichym porozumieniu z prawicową opozycją w Polsce zostawia nam kontakty z Republikanami. Jednak atakowanie bardzo poważnego kandydata na prezydenta i prawdopodobnej Głowy Państwa – i to najbardziej znaczącego państwa na świecie! – uważałem za polityczne szaleństwo. Podkreślałem, że trzeba nie znać Trumpa, żeby coś takiego robić. Oto bowiem każdy polityk ma własną ambicję – bo inaczej nie mógłby być politykiem, jednak Trump ma niesłychanie rozbudowane ego, które każe mu – nie oceniam, stwierdzam fakt – zapamiętywać personalne ataki na niego i na tej podstawie określać stosunek do takich osób. Tymczasem większość polityków jest bardzo pragmatyczna, ma grubą skórę i potrafi "nie chcieć pamiętać", przejść do porządku dziennego, a nawet podejmować współpracę dzisiaj z tymi, którzy wczoraj danego polityka atakowali. Wiem, co mówię – bo wiem to po sobie. Trump przy wszystkich swoich wielu zaletach, jest jednak strasznym egotykiem i zamiast grubej skóry, mówiąc metaforycznie, zapisuje wszystkie ataki na niego na skórze wołu.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: Jezus dokonuje cudu uzdrowienia dzięki wierze

2024-06-28 11:39

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

pl.wikipedia.org

Córka Jaira, Ilja Riepin, 1871

Córka Jaira, Ilja Riepin, 1871

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

30 czerwca 2024, XIII niedziela zwykła, rok B

CZYTAJ DALEJ

Kardynał O'Malley: nie wystawiać dzieł oskarżonego o przemoc seksualną ks. Rupnika

2024-06-28 21:02

[ TEMATY ]

Watykan

S. Amata CSFN

Szef Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich kard. Sean O’Malley w liście do szefów dykasterii (urzędów Kurii Rzymskiej) poprosił, by nie wystawiano dzieł autorów nadużyć seksualnych. To odniesienie do sprawy wydalonego z zakonu jezuitów Marko Rupnika, którego mozaiki znajdują się w wielu miejscach.

Słoweński ksiądz, który długo mieszkał w Rzymie, został oskarżony przez kilka zakonnic o przemoc seksualną i psychologiczną. Ich zeznania wstrząsnęły opinią publiczną i środowiskami kościelnymi. Papież Franciszek podjął decyzję o przeprowadzeniu jego procesu kanonicznego. Dochodzenie wszczęła Dykasteria Nauki Wiary.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję