Przekonując się coraz bardziej o misji, jaka została powierzona s. Faustynie przez Miłosiernego Boga, zaangażował się w nią całkowicie. Polecił s. Faustynie spisywać objawienia, a szczególnie to, co mówił do niej Pan Jezus. Ponadto podjął się spełnienia poleceń Pana Jezusa przekazanych świętej: namalowania Obrazu Jezusa Miłosiernego, rozpowszechniania obrazków i Koronki do Miłosierdzia Bożego. Z wielkim zaangażowaniem głosił kazania o Miłosierdziu Bożym, wykorzystując do tego celu nie tylko ambonę, lecz również radio. Pisał liczne artykuły o Bożym Miłosierdziu, zabiegał o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego. Zastanawiał się, rozważał, jak spełnić wszystkie żądania Jezusa, także i to dotyczące powstania nowego zgromadzenia.
W orędziu Miłosierdzia dostrzegł ks. Sopoćko siłę potężniejszą niż zło, zdolną dokonać radykalnej przemiany człowieka i świata pod warunkiem, że zostanie ono poznane, przyjęte sercem i odzwierciedlone w życiu. Dlatego żarliwie propagował nowe formy kultu wśród ludzi.
Sam Pan Jezus tak dalece zaangażował swego sługę w rozpowszechnianie kultu Miłosierdzia Bożego, tak jemu zaufał, że dał s. Faustynie następujące polecenie: „Jeżeli masz wątpliwości w mowie Mojej, to wiesz, kogo masz pytać, udzielam mu światła, aby sądził sprawę Moją, strzeże go oko Moje. Córko Moja, masz być jak dziecko wobec niego, pełna prostoty i szczerości, przenoś zdanie jego nad wszystkie żądania Moje, on cię poprowadzi według woli Mojej: jeżeli ci nie pozwoli wykonać żądań Moich, bądź spokojna, nie będę wchodził w sądy z tobą, sprawa ta pozostanie między Mną a nim - ty masz być posłuszna” (Dz 895).
W dużej mierze to właśnie dzięki staraniom ks. Michała Sopoćki został namalowany Obraz Pana Jezusa Miłosiernego z podpisem: „Jezu, ufam Tobie!”, według wizji s. Faustyny z 22 lutego 1931 r.
Kiedy Pan Jezus zażądał publicznego uczczenia tego obrazu, wówczas ks. Sopoćko dołożył wszelkich starań, by na zakończenie Jubileuszu Odkupienia Świata 26-28 kwietnia 1935 r. umieścić obraz w Ostrej Bramie. Tam też w tych dniach ks. Sopoćko głosił kazania o Miłosierdziu Bożym. Zanotowała to s. Faustyna: „W piątek, kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie było o miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał tak dawno Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim miłosierdziu Pańskim obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze” (Dz 417).
Zaangażowanie ks. Sopoćki w rozszerzanie kultu Bożego Miłosierdzia wzrastało w miarę zapoznawania się z nowymi poleceniami Jezusa Miłosiernego przekazywanymi s. Faustynie. Pisała ona: „Dziś otrzymałam list od ks. Sopoćki, w którym się dowiedziałam, że zamierza wydać obrazeczek Chrystusa Miłosiernego i prosił mnie o przysłanie pewnej modlitwy, którą chce umieścić na odwrotnej stronie, jeżeli uzyska aprobatę Arcypasterza” (5.10.1936 r., Dz 711). Chodziło tu o Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a 10.04.1937 r. zapisała: „Dziś Matka przełożona dała mi do przeczytania artykuł o Miłosierdziu Bożym i była też odbitka z tego obrazu, który jest namalowany. Artykuł ten jest zamieszczony w „Tygodniku Wileńskim”, wysłał nam do Krakowa ks. M. Sopoćko, ten gorliwy apostoł Miłosierdzia Bożego” (Dz 1081).
Siostra Faustyna była świadkiem ogromnego zaangażowania duszpasterskiego ks. Sopoćki. Pisała: „Widząc poświęcenie i trud ks. dr. Sopoćki w tej sprawie, podziwiałam w nim cierpliwość i pokorę; wiele to wszystko kosztowało, nie tylko trudów i różnych przykrości, ale i pieniędzy, a jednak na wszystko łożył ks. dr Sopoćko. Widzę, że Opatrzność Boża go przygotowała do spełnienia tego dzieła miłosierdzia wpierw, nim ja Boga o to prosiłam. O jak dziwne są drogi Twoje, Boże, i szczęśliwe dusze, które idą za głosem łaski Bożej” (Dz 422).
Dla obu tych dusz przestrzeń nie była żadną przeszkodą. O ich duchowej łączności świadczy korespondencja, w której przebija troska o rozwój dzieła Bożego Miłosierdzia. Jednego dnia s. Faustyna zanotowała: „W czasie Mszy św. miałam chwilowe poznanie o ks. S., że nasze wysiłki wspólne są, z których Bóg ma tak wielką chwałę i choć jesteśmy oddaleni, często jesteśmy razem, bo jeden cel nas łączy” (Dz 1472).
Ks. Sopoćko nie tylko pisał o Bożym Miłosierdziu i głosił kazania, ale usilnie się starał, aby zostało spełnione kolejne żądanie Pana Jezusa - obchodzone święto Miłosierdzia Bożego w 2. niedzielę Wielkanocy. W tym celu wielokrotnie udawał się do wyższych władz kościelnych. Najczęściej jednak postulaty jego spotykały się z odrzuceniem, bądź były pomijane milczeniem. O tych jego trudach i cierpieniach s. Faustyna pisała w wielu miejscach „Dzienniczka”: „Widzę ks. Sopoćkę, jak umysł jego jest zajęty i pracuje w sprawie Bożej, wobec dostojnych Kościoła, aby przedłożyć życzenia Boże. Za jego staraniem nowe światło zajaśnieje w Kościele Bożym dla pociechy dusz. Choć na razie dusza jego jest przepełniona goryczą” (Dz 1390). Na innym miejscu dodała: „Poznałam, jak kapłan ten doznaje wielkich przeciwności w całej tej sprawie. Sprzeciwiają mu się nawet dusze pobożne i gorliwe o chwałę Bożą, a że się nie zniechęca jest to tylko wyłączna łaska Boża” (14 IX 1937 r., Dz 1272).
Siostra Faustyna tłumaczyła, skąd się biorą te przeciwności, 24.11.1936 r. zanotowała: „Im widzę większe trudności, tym jestem spokojniejsza. O gdyby w tej całej sprawie nie było wielkiej chwały Bożej i pożytku dla wielu dusz, nie sprzeciwiałby się tak szatan, ale on wyczuwa, co przez to utraci” (Dz 764).
Święta widziała, że ks. Sopoćko był człowiekiem głębokiej modlitwy. Każde swoje działanie powierzał Miłosiernemu Bogu, czerpiąc z modlitwy siły do gorliwego trwania przy pracy pomimo zmęczenia, niepowodzeń, niewdzięczności. Zanotowała: „W pewnym momencie widziałam ks. Sopoćkę modlącego się, który rozważał sprawy te; ujrzałam jak nagle zarysował się krąg światła nad jego głową. Chociaż przestrzeń nas dzieli, często go widzę, szczególnie jak pracuje przy biurku, pomimo zmęczenia” (Dz 762).
Pomóż w rozwoju naszego portalu