Reklama
Pomysł jej zorganizowania narodził się na zakończenie ubiegłorocznej pielgrzymki diecezjalnej do Rzymu. Wielu pielgrzymów, ciesząc się z doznanych przeżyć, zapragnęło „rozciągnąć je” na rok następny w innym miejscu. Postulowano, aby tym miejscem była ziemska Ojczyzna Jezusa.
Biskup legnicki przychylił się do tej prośby i zezwolił na przygotowanie takiej pielgrzymki, wybrano termin i od jesieni ub.r. rozpoczęły się zapisy. Po bardzo licznym udziale w pielgrzymce do Rzymu, w której wzięło udział ponad 700 osób, organizatorzy spodziewali się, że w tej pielgrzymce weźmie udział około 200 osób. Ostatecznie 100-osobowa grupa pielgrzymów ze względów organizacyjnych podzielona została na dwie 50-osobowe. Przygotowania do wyjazdu wspomagało Katolickie Biuro Pielgrzymkowe AP z Warszawy.
Pielgrzymce przewodniczył biskup legnicki Stefan Cichy. Wzięło w niej udział obok Księdza Biskupa 15 prezbiterów (jeden z nich pełnił funkcję przewodnika), 2 siostry zakonne (jedna z nich pełniła funkcję przewodniczki grupy), były w tej grupie także 3 osoby z Niemiec, a także 7 osób spoza naszej diecezji. Odlot i przylot samolotem do Ziemi Świętej odbywał się z lotniska w Budapeszcie, pielgrzymi mieli więc okazję jadąc tam autokarami przekonać się, jak wyglądają pierwsze dni po otwarciu granic.
Widok kolejnych granic budził różne odczucia. Jedni wspominali je jako miejsce, przez które kiedyś przejeżdżali i spędzali na nich mniej lub więcej czasu. Dziś przekracza się je na bieżąco, i tylko ograniczenie w tych miejscach prędkości i jeszcze pozostałości budynków straży granicznej świadczą o tym, że tu przebiegała granica. Dla innych przekraczanie kolejnych granic było zupełną nowością, więc nie mieli do czego tego faktu porównywać.
Wszyscy jednak trochę też z niecierpliwością czekali na ten moment, kiedy koła samolotu dotkną izraelskiego lotniska, aby można było spokojnie powiedzieć: No to jesteśmy!
Pierwsze doświadczenia po wyjściu z samolotu i po wszystkich procedurach na lotnisku, to zupełnie inny klimat. Chociaż przylot nastąpił przed porankiem, odczuwało się że jest się już w innej strefie klimatycznej. Po przyjeździe, zakwaterowanie w hotelu w Jerozolimie i pierwsze doświadczenia Starego Miasta.
Usytuowanie hotelu w pobliży tzw. Bramy Heroda dawało pielgrzymom ten komfort, że bardzo szybko mogli „zanurzyć się” w klimat Starej Jerozolimy. Pierwsze wędrówki ulicami miasta, pierwsze spotkania z mieszkańcami, ze zwyczajami, sposobem życia na co dzień, przysłuchiwanie się nowym językom, które brzmiały na ulicach, dawały nam pierwsze doświadczenia. Stare miasto ciągle dostarcza ich wiele. Pierwsze przejście do Bazyliki Grobu Bożego, zwanej też Bazyliką Zmartwychwstania Pańskiego, udział w drodze krzyżowej przechodzącej ulicami wśród otwartych straganów i sklepów, z nawoływaniami sprzedawców zapraszającymi do wejścia, poniekąd przenosi pielgrzyma do tamtych czasów. Wtedy, kiedy Jezus wędrował Drogą Krzyżową, zapewne też życie miasta toczyło się swoim rytmem. Handlarze mieli otwarte stragany, ludzie robili zakupy, inni wędrowali do świątyni, a tymczasem tuż obok nich przechodził wśród kordonu żołnierzy Zbawiciel. Może niektórzy nawet wtedy nie zwracali na to uwagi. Ot, kolejnych skazańców prowadzą na śmierć - mówili sobie.
Zawsze czymś szczególnym jest przekroczenie progów Bazyliki. Obojętnie czy czyni się to po raz pierwszy, czy kolejny, wchodząc w bramę tej świątyni doznajemy przeżyć niezwykłych: oto za chwilę staniemy na miejscach, w których urzeczywistniła się tajemnica naszego Zbawienia. Zawsze pierwsze spojrzenie pada na tzw. Kamień namaszczenia. To przy nim najczęściej zatrzymuję się po wejściu do świątyni pielgrzymi. To przy nim po raz pierwszy zginają się kolana, to tu z pewną nieśmiałością ręce dotykają kamienia, na którym według tradycji miało być złożone ciało Zbawiciela po Jego śmierci, a przed złożeniem do grobu. To tu płyną pierwsze modlitwy, to tu zatrzymują się na chwile zadumy, refleksji, medytacji. Po paru kolejnych chwilach docierają słowa przewodnika, który mówi o wejściu na Golgotę, a potem o przejściu do Grobu Pańskiego. W pierwszej chwili słowa te jeszcze nie docierają do uszu słuchaczy. Chciałoby się powiedzieć: dobrze nam tu być w murach świątyni, a chcą nas wyprowadzić gdzieś na górę, na Golgotę? Potem do grobu? To pewnie trzeba wyjść z kościoła na to palące słońce… Tymczasem nie trzeba opuszczać murów świątyni, aby znaleźć się w tych miejscach. W pobliżu Kamienia namaszczenia wystarczy obrócić się do tyłu i przejść kilkanaście kroków, aby następnie po dojść stromych stopniach wejść na… Golgotę. Tutaj, znów jest wszystko inaczej niż sobie wyobrażaliśmy. Dziś sama Golgota, to właściwie taras wokół właściwej skały. A ona sama widoczna jest zza szyb ułożonych na posadzce. W miejscu ukrzyżowania stoi ołtarz, pod którym zostawiono otwór, aby móc włożyć tam rękę i dotknąć Golgoty zroszonej krwią Jezusa Chrystusa. To kolejny moment, który dostarcza wiele osobistych przeżyć każdemu pielgrzymowi. Dotknięcie skały, osobista modlitwa, czasem lektura Pisma św., skupienie i cisza towarzyszą odwiedzającym to miejsce.
Parę chwil potem, pokonując stopnie tym razem wiodące w dół, mijając Kamień namaszczenia i przechodząc kolejnych kilkanaście kroków, zza zakrętu wyłania nam się inna część budowli - rotunda, pośrodku której znajduje się Grób Pański. I znów, chwila refleksji, skupienia, czasem łez, że oto jest się w tym miejscu, które jeszcze nie dawno było nam tak dalekie, kiedy słuchaliśmy opisu Zmartwychwstania Pańskiego, a oto teraz jest tak bliskie. Warto zatrzymać się tu dłużej, stanąć w kolejce do wejścia do środka grobowca, aby zatrzymać się przy ławie skalnej - dziś czczonej jako ołtarz, na której zostało złożone po śmierci Ciało Zbawiciela. I my mamy okazję przekonać się, że prawdziwie Grób jest pusty.
Wychodząc z Bazyliki, i na nowo wchodząc w zgiełk ulicy, powoli w zadumie wracając do hotelu, teraz już wiemy dlaczego nazywana jest ona świątynią Męki i Zmartwychwstania Zbawiciela…
cdn.
Zdecydowała się pojechać do Ziemi Świętej, aby zobaczyć miejsca, w których żył i przebywał Jezus, gdzie nauczał, gdzie ustanowił Eucharystię i kapłaństwo. „Ten pobyt z pewnością pomoże mi zrozumieć, co to jest Ewangelia”. Pierwszy dzień pobytu w Jerozolimie to również pobyt w Bazylice Grobu Pańskiego. „Kiedy dotykałam Kamienia namaszczenia, to aż ciarki przechodziły. Każdemu życzyłabym, aby tu przyjechał i przeżył to wszystko. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba przeżyć” - wyznaje pani Emilia. Pani Emilia przywiozła ze sobą wiele intencji, szczególnie modliła się w intencji córki i chorej sąsiadki.
Emilia Turek z Nowogrodźca
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Rok temu byłam na diecezjalnej pielgrzymce do Rzymu, dlatego i w tym roku zdecydowałam się wyruszyć do Ziemi Świętej”. Przed wyjazdem Pani Józefa przygotowywała się do tej wyprawy. Wiele czytała, przyswajała sobie architekturę, zabytki, życie ludzi. Pobyt w Ziemi Świętej jest przeżyciem niezwykłym. Co prawda to, co zastajemy tutaj może odbiegać od naszych oczekiwań i wyobrażeń, ponieważ od tamtych czasów minęło ponad 2 tysiące lat, to jednak jest to ziemia, po której chodził Jezus i to jest najważniejsze.
Józefa Kiełbowicz
Obaw przed wyjazdem było wiele, zwłaszcza ze względu na brak zdrowia. „Modliłam się jednak i Pan Bóg dopomógł mi, no i tutaj jestem. Przeżywam to bardzo, ponieważ nie mam już męża, córka zmarła. W Wieczerniku po Komunii św. aż płakać mi się chciało, że tutaj naprawdę jestem. Nawet nie umiem powiedzieć o tym, jak to przeżywam, jestem bardzo szczęśliwa”. Największe wrażenie po pierwszym dniu zrobiła na pani Emilii płyta namaszczenia, Grób Pański, Wieczernik. W tych miejscach przypominała sobie to, że tutaj był Pan Jezus. Ma nadzieję, że córka i wnuki przyjadą kiedyś tutaj.
Emilia Ciołkosz
Razem z żoną po raz pierwszy udali się do Ziemi Świętej. To podróż życia. Od dawna pragnęli przejść śladami Pana Jezusa i Jego Matki, a także śladami Jana Pawła II, który w Roku Jubileuszowym wędrował po tej ziemi. To wielkie przeżycie stąpać po tych drogach, które prowadzą od miejsca narodzenia, poprzez lata nauczania aż do męki i zmartwychwstania. To, co najbardziej chwyciło za serce, to pobyt w Bazylice Grobu Pańskiego, a potem Msza św. u franciszkanów w Wieczerniku, tam, gdzie Pan Jezus ustanowił Eucharystię. Trzeba zaznaczyć, że w czasie pielgrzymki, podczas wszystkich Mszy św. pan Bronisław dzielnie sprawował posługę kościelnego i lektora.
Bronisław Kurowski z Legnicy
Zebrał ks. Waldemar Wesołowski