Reklama

Pamiętam jeszcze Sienkiewicza

Zofia Morawska ma już 104 lata. Dziwi się, że aż tyle. Mieszka w Laskach. Prawie całe życie pomagała niewidomym, a jakiś czas temu sama straciła wzrok. Tak jakby chciała całkowicie dzielić los swoich podopiecznych
Zofia ma jeszcze przed oczami widok jak przez krakowski rynek na furmance jedzie brat Albert Chmielowski. Szła trzymając za rękę swojego tatę, a stara szkapa ciągnęła żywność do schroniska dla krakowskiej biedoty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Porusza się wolno, ale codziennie wstaje z łóżka. Jeszcze niedawno wykonywała drobne prace administracyjne w Zakładzie dla Niewidomych, przyjmowała gości z zagranicy i tłumaczyła rozmowy. Z podwarszawskimi Laskami związana jest od prawie osiemdziesięciu lat.

Dzieło Róży Czackiej

Reklama

W Laskach jest specyficzny mikroklimat. Nie chodzi wyłącznie o położenie wśród drzew na skraju Puszczy Kampinoskiej, o spokój i świeże powietrze, ale przede wszystkim o klimat duchowy.
Tutejszy Zakład dla Niewidomych został założony przez ociemniałą hrabiankę Różę Czacką w 1922 r. Obok zakładu powstał dom rekolekcyjny, którego organizatorem był ks. Władysław Korniłowicz. Zadaniem dzieła stała się pomoc nie tylko ludziom niewidzącym, ale także tym, którzy nie mogą dostrzec świata nadprzyrodzonego. Jest to miejsce, gdzie wiele osób dalekich od Boga, znalazło wiarę i sens życia.
Zofia Morawska dobrze znała Matkę Różę Czacką i Ojca Korniłowicza, bardzo blisko współpracowała z Antonim Marylskim. Marylski to postać nietuzinkowa. Wychowywał się w domu o endeckich tradycjach, ale został komunistą. Krzyczał z radości na wieść o wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji. Później cudem ocalił skórę podczas mordów w Piotrogrodzie. Po nawróceniu łączył zamiłowanie do filozofii tomistycznej, z budową, organizowaniem i zdobywaniem środków finansowych na potrzeby Lasek. A w wieku w 77 lat z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego otrzymał święcenia kapłańskie. Zmarł dwa lata później.
Gdy panna Zula Morawska w roku 1930 po raz pierwszy trafiła do Lasek była młodą, zamożną dziewczyną z dobrego domu, która nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sienkiewicz i Chmielowski

Reklama

Urodziła się 13 listopada 1904 r. w pałacu w Turwi, w Wielkopolsce. Dzieciństwo spędziła w cieplarnianych warunkach, w rodzinie o wielkich tradycjach. Jej przodkiem był gen. Dezydery Chłapowski, którego za męstwo na polu bitwy Napoleon uczynił baronem cesarstwa. Po zakończeniu kampanii wojennych Dezydery Chłapowski był jednym z głównych organizatorów polskiego życia gospodarczego w zaborze pruskim.
Urodzona w Wielkopolsce dzieciństwo jednak Zofia Morawska spędziła pod Wawelem. Jej ojciec Kazimierz Morawski był rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesem Akademii Umiejętności. Obecnie w Przemyślu znajduje się liceum ogólnokształcące im. prof. Kazimierza Morawskiego.
Jako mała dziewczynka z warkoczykami podglądała przez dziurkę od klucza goszczącego w salonie rodziców Henryka Sienkiewicza. Ojciec przyjaźnił się z pisarzem. Sienkiewicz przychodził do profesora Morawskiego na konsultacje gdy pisał „Quo vadis”. Pisarz wybrał na doradcę najlepszego eksperta. Prof. Morawski wykładał filologię klasyczną na UJ i był znakomitym znawcą antyku.
Były to takie czasy, że małe dzieci nie mogły przebywać z dorosłymi, gdy w domu byli goście. Pani Zofia Morawska pamięta, że pewnego dnia, podczas pobytu Henryka Sienkiewicza, do salonu, w którym przebywał, wpadł jej foksterier, a ona zaraz za nim. Sienkiewicz czule pogłaskał jej pieska, a z jego panią porozmawiał całkiem poważnie o tym foksterierze i innych domowych zwierzętach.
Kraków przed I wojną światową był miastem pisarzy, artystów, poetów, ale również miejscem niewyobrażalnej biedy, której przejawy można było oglądać na co dzień. Zofia Morawska ma jeszcze przed oczami widok jak przez krakowski rynek na furmance jedzie brat Albert Chmielowski. Szła trzymając za rękę swojego tatę, a stara szkapa ciągnęła żywność do schroniska dla krakowskiej biedoty. Stali chwilę zanim wóz przejechał, ojciec wskazał na postać zakonnika, gdy furmanka zniknęła za Sukiennicami, powiedział tylko: „To jest święty człowiek”.
Być może tamto zdarzenie zdecydowało, że w przyszłości zajęła się pomocą ubogim.
Z Krakowa po śmierci ojca Zula Morawska przeniosła się do Warszawy. Ojciec przeciwny był jakiejkolwiek karierze naukowej prowadzonej przez kobiety, dotyczyło to także jego córki. Z domu wyniosła znajomość kilka języków obcych lecz nie posiadała żadnego konkretnego zawodu. Na wykłady uniwersyteckie chodziła jedynie jako wolny słuchacz. Modliła się o swoją przyszłość.

Z pomocą niewidomym

Któregoś dnia jeden ze znajomych z organizacji studenckiej Juventus Christiana poprosił ją o pomóc dla niewidomym. W ten sposób trafiła do najuboższych dzielnic Warszawy, na Annopol i Czerniaków, do schorowanych ludzi, którzy z różnych przyczyn, także np. wskutek chorób wenerycznych, stracili wzrok. Tej formie wolontariatu patronował zakład w Laskach. Praca ta szybko zbliżyła Zofię do tego miejsca. Z Warszawy dojeżdżała tam przez lata. W 1944 r. zamieszkała tam na stałe, należała do niej finansowa strona tego przedsięwzięcia. Przez dziesięciolecia kierowała administracją Zakładu dla Niewidomych, była skarbnikiem Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Bardzo często to od niej zależało jak hojni będą darczyńcy, zarówno z kraju, jak i z zagranicy. Utrzymywała z nimi przez lata kontakty i przedstawiała misję Lasek.
Dzisiaj Zofia Morawska ma siwe włosy i porusza się podpierając laską. Do dużego pokoju w jej niewielkim mieszkaniu promienie słońca wpadają przez okno rozciągające się na szerokość całej ściany. Wnętrze wygląda trochę jak z innej epoki: staromodne olbrzymie biurko zajmuje większą część pokoju, na nim chyba od dawna nieużywane kałamarze, noże do przecinania papieru i wszędzie mnóstwo kwiatów. Na półkach książki, dużo w języku francuskim, przedwojenne wydania św. Tomasza, Henri Bergsona, Jacques’a Maritain. Poprzednim właścicielem mebli, biurka i książek był Antoni Marylski. Na ścianach sporych rozmiarów portrety i jeden mały obrazek podpisany przez Papieża, z życzeniami dla Zofii Morawskiej: „Z okazji setnej rocznicy urodzin błogosławi Ojciec Święty Jan Paweł II. Rok 2004”.
Na zewnątrz rozciąga się piękny sosnowy las. Wokół zespół budynków, szkoła, warsztaty, kawiarnia, internat, jest nawet basen, a wszystko wśród drzew. Zakład dla niewidomych prowadzony jest przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.

Wiele mi darmo dano

Nie byłoby tego dzieła gdyby nie Róża Czacka. - Miała takie drobne ręce, była niewielkiego wzrostu, ale biła od niej siła ducha - wspomina Zofia Morawska.
Czaccy to jeden z największych polskich rodów magnackich. Dziadek Róży, Tadeusz Czacki założył słynne Liceum Krzemienieckie, a stryj Włodzimierz był kardynałem.
- Wychowała się w bardzo zamożnym domu na Wołyniu, gdzie było mnóstwo służby, ale ona potrafiła szorować podłogi, prać i gotować - dodaje pani Zofia.
Róża, gdy była dzieckiem, zaczęła tracić wzrok. Leczenie trwało długo, rodzice wydawali olbrzymie kwoty na najlepszych okulistów w Europie. Wreszcie usłyszała diagnozę lekarską: nigdy nie będziesz widziała. Do końca życia była wdzięczna temu lekarzowi za szczere powiedzenie niełatwej prawdy. Zaczęła szukać sensu swojego życia. Zdecydowała się na pomoc innym niewidomym. W 1911 r. w Warszawie założyła Towarzystwo Opieki na Niewidomymi. Wkrótce przywdziała habit franciszkański i powołała zgromadzenie zakonne. Przyjęła zakonne imię - Elżbieta. W 1922 r. rozpoczęto budowę zakładu w Laskach. Drewnianą kaplicę Matki Bożej Anielskiej wzniesiono trzy lata później. Coś przyciągało ludzi do tego miejsca. - Była prekursorką wolontariatu, to było bardzo nowoczesne podejście jak na owe czasy - opowiada Zofia Morawska.
We wrześniu 1939 r. przez Laski przechodziły wojska walczące w Kampinosie. W zakładzie znajdował się szpital polowy. W czasu okupacji schronienie w Laskach znalazł ks. Stefan Wyszyński, kapelan obwodu Armii Krajowej. Po wojnie dzięki dużej pomocy Polonii amerykańskiej zakład odbudowano i rozbudowano. Matka Elżbieta Czacka zmarła w 1961 r. Trwa właśnie jej proces beatyfikacyjny.
Obecnie Zakład w Laskach jest jednym z najbardziej znanych ośrodków pomocy ociemniałym, współpracuje z wieloma placówkami na świecie. Ponad 300 niewidomych jest przygotowywanych do normalnego życia, zdobywa wykształcenie, formację religijną i zawód.
- Miałam olbrzymie szczęście w życiu, spotkałam i pracowałam u ludzi wielkiej klasy. Wiele w życiu mi darmo dano. Nie zawdzięczam przecież sobie dobrego zdrowia, ani tego, że miałam wybitnego ojca, że rodzice się kochali, że otrzymałam religijne wychowanie. To wszystko zaważyło na całym moim życiu - mówi pogodnie pani Zofia Morawska.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co z postem w Wielką Sobotę?

Niedziela łowicka 15/2004

[ TEMATY ]

post

Wielka Sobota

monticellllo/pl.fotolia.com

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz - pośród tłumów - ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”. Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”
CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna Tekakwitha

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Katarzyna Tekakwitha

Katarzyna Tekakwitha

Św. Katarzyna Tekakwitha, zwana też Kateri, była Indianką z plemienia Mohawków. Przyszła na świat w kwietniu 1656 r. Jej ojciec był poganinem, wodzem osady. Matka była chrześcijanką, Indianką z plemienia Algonkinów.

Kateri wcześnie straciła rodziców, którzy zmarli na ospę. Wychowywała się u ciotki i wuja, który został wodzem plemienia. Chrzest przyjęła w wieku 18 lat. Za patronkę obrała sobie św. Katarzynę ze Sieny. Robiła krzyże z zebranych gałęzi, rozdawała je ludziom i umieszczała je w różnych miejscach w lesie. Nie rozstawała się z różańcem, a jej pobożność zrobiła wrażenie nie tylko na Indianach lecz także na Francuzach.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Jezus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata

2025-04-17 22:03

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Wielki Czwartek

Msza Wieczerzy Pańskiej

BP Jasnej Góry/facebook

- Jezus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata i ani brak nadziei, rozpacz, ślepota serca, zamknięcie we własnym świecie, ani żadne referenda tej prawdy nie zmienią - podkreślał o. Arnold Chrapkowski. Przełożony generalny Zakonu Paulinów przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej z obrzędem umycia nóg. Wielki Czwartek to pamiątka utworzenia niezwykłej więzi między Bogiem a człowiekiem - ustanowienia Eucharystii i sakramentu kapłaństwa.

Przełożony generalny Zakonu Paulinów, przypomniał, że Wielki Czwartek, a więc pierwszy dzień Triduum Paschalnego stanowi szczytowe wydarzenie w dziejach zbawienia. A od dziś każdy z nas może towarzyszyć Jezusowej drodze: uniżenia, cierpienia, wzgardy, śmierci i Chwalebnego Zmartwychwstania. O. Chrapkowski zwrócił uwagę, że Apostołowie podążający do Wieczernika doświadczyli u boku Jezusa wielu pięknych i trudnych chwil. -On ich nieoczekiwanie powołał, odmienił całkowicie ich życie. Widzieli wiele cudów, ale doświadczyli także niezrozumienia, ludzkiego wyrachowania, obłudy i nienawiści - mówił. Dodał, że może w ich uszach nadal brzmią słowa Jezusa: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. - Apostołowie teraz idą przygotować Paschę. Z takim doświadczeniem otwierają zamknięte drzwi Wieczernika. Jezus tę Paschę będzie obchodzić w taki sposób, że odtąd świat już nie będzie taki sam. Nie będzie już Pascha tylko wspomnieniem przejścia z niewoli Egiptu do wolności Ziemi Obiecanej, ale będzie zwycięskim przejściem ze śmierci do życia. To zmieni losy świata i nada sens życiu wielu ludzi, którzy uwierzą w Chrystusa - wyjaśniał o. Chrapkowski.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję