Piotr Chmieliński: - 1 listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych. Wszystkich, czyli kogo konkretnie?
Ks. Piotr Prieto: - Tych, którzy są zbawieni. Nie chodzi tutaj tylko o tych, którzy zostali ogłoszeni świętymi przez Kościół, uroczyście wyniesieni na ołtarze. To uroczystość naprawdę wszystkich świętych, a więc również wielu nieznanych szerzej dobrych chrześcijan. Oni osiągnęli świętość, chociaż mieli np. trudności ze spłatą kredytu, chorowali, zmagali się z grzechami, przechodzili rozmaite kryzysy, konflikty. Pomimo tego wszystkiego i tak są w Niebie. Osiągnęli świętość. To dla nas bardzo dobra nowina! Zarówno św. Franciszek z Asyżu, o którym wszyscy słyszeli, jak i żyjąca w XVII w. prosta kucharka z Paryża, o której nikt nie słyszał, są takimi samymi świętymi. Tyle tylko, że mieli inną misję do spełnienia. On założył zakon, a ona gotowała obiady.
- Ale Kościół, wynosząc na ołtarze, pokazał nam właśnie św. Franciszka, a nie tą francuską kucharkę...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Za czasów Jana Pawła II było beatyfikowanych i kanonizowanych wiele osób świeckich, żyjących blisko nas. Np. św. Joanna Beretta Molla, albo bł. Pier Gorgio Frassatti. Jest też pierwsza w historii para błogosławionych małżonków: Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi. Pamiętajmy też, że o beatyfikację zabiegają konkretne instytucje - np. zakony, diecezje. Może dlatego Kościół ogłaszał świętymi tak wielu duchownych. Widać jednak wyraźnie, że ta tendencja się zmienia. Otwarto już wiele procesów beatyfikacyjnych ludzi świeckich, niektóre zakończono, inne trwają.
- Czyli każdy może zostać świętym?
- Tak! Każdy z nas jest zaproszony do świętości. Bo świętość to nie jest elitarny uniwersytet kształcący profesorów doktorów habilitowanych. Świętość jest szkołą dla wszystkich. Profesor też oczywiście jest do niej zaproszony, ale sprzątaczka w biurze również. Mało tego! Jeżeli sprząta z większą miłością, to jest ważniejsza od profesora. Nie chodzi bowiem o to, kto co robi, ale czy robi to z miłością.
- O świętości decyduje więc miłość?
- Tak. Bliżej Boga jest ten, kto bardziej kocha. Moja wartość i wartość pracy, którą wykonuję, nie zależy od zajmowanej funkcji czy opinii innych. Być może ludzie oceniają moją pracę za mało wartościową, bo np. pracuję przy wypompowywaniu szamba. Ważne jednak, że robię to z miłością, starannie, uczciwie. I ostatecznie liczy się to, że dla Boga ta praca jest nieskończenie wiele warta. Dużo cenniejsza, niż stu premierów czy prezydentów razem wziętych.
- Wydaje się, że łatwiej jest osiągnąć świętość np. zakonnikowi, który mieszka w klasztorze i ma wyznaczone pory na modlitwę. Natomiast człowiek świecki musi często walczyć o czas na modlitwę w trakcie zabieganego dnia.
Reklama
- Z tym, że wtedy to właśnie praca może być jego modlitwą. Przecież modlitwa jest dialogiem z Bogiem. A praca to właśnie wspaniały dialog z Bogiem. Oczywiście, ważne są modlitwy takie jak: Brewiarz, Różaniec, Koronka. Ale ile czasu można się w ten sposób modlić? Godzinę, dwie dziennie. To wszystko. Później trzeba już zacząć pracować. Praktyki pobożnościowe, podkreślam, są bardzo ważne, ale ostatecznie jest to takie tankowanie duchowego paliwa na stacji benzynowej. Nikt nie stoi na stacji benzynowej cały dzień. Trzeba zatankować i jechać dalej. Ale ta jazda, już poza stacją benzynową, dalej jest modlitwą. Bo praca jest modlitwą.
- Ale przy pracy nie myślimy przecież o Bogu.
- Nie musimy. Np. kiedy pracuję przy komputerze, piszę ważny tekst, to jestem skupiony na tym tekście. Nie myślę wtedy o Bogu. I dobrze, bo mógłbym się niepotrzebnie rozpraszać. Motywacją do tej pracy ciągle jednak pozostaje to, że chcę ją wykonać ze względu na Niego. Mogę przed rozpoczęciem pracy zwrócić się do Pana i ofiarować mu to co robię. Przecież ojciec rodziny, który pracuje aby ją utrzymać też nie myśli cały czas o tym, że tę pracę wykonuje z miłości do żony i dzieci. A jednak to co robi, robi dla nich.
- Wierzymy w świętych obcowanie. Co to konkretnie znaczy?
- Kiedy tylko o tym pomyślę, czuję wielką radość. To taki nadprzyrodzony Internet. W każdej chwili mogę skontaktować się z osobami, które są już zbawione w Niebie, albo jeszcze przebywają w czyśćcu, a także są mi bliskie. To zupełnie niesamowita świadomość, że tylu ludzi w Niebie, czyśćcu i tu na ziemi modli się za nas. To dodaje wielkiej otuchy i siły, aby pracować dalej.
- Czyli zmarłych można prosić o wstawiennictwo u Boga?
Reklama
- Oczywiście! Ten nadprzyrodzony Internet funkcjonuje w Kościele bez zarzutu. Warto się ze świętymi zaprzyjaźnić i od nich się uczyć. Każdy z nas powinien naśladować Chrystusa. Ale jak to konkretnie robić? Patrzmy na świętych. Oni są przyjaciółmi Boga. Wiemy, na czym polega przyjaźń. Możemy więc zapytać samych siebie, czy staramy się zachowywać jak przyjaciele Boga i drugiego człowieka. Czy poświęcamy czas, czy jesteśmy wierni, także w małych rzeczach, czy chcemy się poprawiać, czy prosimy o przebaczenie, jeśli coś nam nie wyjdzie. Może nam tu pomóc obraz miłości małżeńskiej, do którego też odnosi się Ojciec Święty Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est”. Większość ludzi świeckich żyje w małżeństwie. Wiedzą dobrze, że nawet jeśli mąż i żona kochają się, to bywają między nimi konflikty, gorsze dni. Czy to znaczy, że miłość mija? Oczywiście, że nie. Jeśli potrafią sobie wybaczać i starać się poprawiać, to ich miłość ulega wzmocnieniu, Podobnie jest z naszą relacją do Boga. Czasem odwracamy się od Niego, ale jeśli naprawdę staramy się Go kochać, przyjaźnić się z Nim, to żałujemy, prosimy o wybaczenie i powracamy do Niego, a nasza przyjaźń staje się bardziej zażyła. Tak postępowali ludzie, którzy dziś są w Niebie.
- My możemy prosić zmarłych o wstawiennictwo. Ale czy oni też mogą prosić nas? Czy ten nadprzyrodzony Internet funkcjonuje w dwie strony?
- Tak. Wiadomo, że zbawieni w Niebie nie potrzebują naszej modlitwy. Jednak cierpiący w czyśćcu bardzo jej potrzebują! Oni nie mają już możliwości działania w swojej sprawie, chociaż mogą działać w naszej. Dlatego tak ważna jest modlitwa, czy np. ofiarowywanie odpustów, za dusze cierpiące w czyśćcu.
Zmarli przebywający w czyśćcu mają nam do przekazania podstawowy komunikat: warto tak żyć, żeby wykonać bezpośredni skok po śmierci do Nieba. Omijając czyściec. Oni najlepiej wiedzą, jak bardzo opłaca się ominąć czyściec. Oby nam się to udało.
- Czy Ksiądz ma swoich ulubionych świętych?
- Tak. Na pierwszym miejscu wymienię oczywiście założyciela Opus Dei św. Josemarię Escrivę.
- Czego się Ksiądz od niego nauczył?
- Często mówił o modlitwie. Powtarzał, że modlitwie warto być wiernym chociaż nie czuje się nic szczególnego. To bardzo do mnie przemówiło.
- A inni święci?
Reklama
- Fascynuje mnie św. Teresa Wielka. Ona miała tak wiele chorób, trudności i przeciwności, związanych chociażby z reformowaniem Karmelu. A jednocześnie była przy tym pogodna, pełna humoru. Bardzo lubię też św. Tomasza Morusa, który niestrudzenie walczył o prawdę.
- Co jest najważniejsze 1 listopada?
- Pamięć o tym, że świętość jest naprawdę dla wszystkich. Spróbujmy zastąpić słowo świętość słowem miłość. Czasami bronimy się przed przyznaniem, że my także możemy być świętymi. Ale czy bronilibyśmy się przed przyznaniem, że chcemy kochać i chcemy być kochanymi? I że jest to możliwe? Mam wrażenie, że dzisiaj w obliczu różnych trudności zbyt łatwo rezygnujemy z miłości przez duże M. Tymczasem ludzie żyjący przed nami mieli już te wszystkie problemy, a nawet jeszcze gorsze. A mimo to są w Niebie. Dlatego 1 listopada to wielkie święto radości!