Odprowadzałem kiedyś na cmentarz 70-letniego człowieka. Wkrótce miał obchodzić swoje urodziny. Jeszcze na tydzień przed śmiercią był w kościele. Tworzyli z żoną bardzo szczęśliwe, pobożne małżeństwo, Msza św. była ich udziałem nie tylko w niedzielę, ale także prawie każdego dnia. Po katolicku wychowali dzieci. Wszyscy - rodzice, dzieci, wnuki byli ze sobą bardzo zżyci. Dlatego nagła śmierć ojca była smutnym wydarzeniem dla wszystkich. Mimo że choroby przecież się zdarzały, rodzina nie była przygotowana na taką okoliczność - śmierć kogoś tak bardzo kochanego. Pozostali pogrążeni w głębokim smutku.
Nikt z nas nie jest tak do końca przygotowany na śmierć, nastawiony na to, że umrze, zwłaszcza gdy śmierć przychodzi nagle, w kwiecie wieku i pełni życia. Dotyczy to także rodziny, z której ktoś odchodzi - tak bardzo ludzki jest żal po stracie ukochanej osoby, tęsknota za jej obecnością i pustka, jaką się po śmierci osoby bliskiej odczuwa. Nie wolno nam jednak zapominać, że tworzymy rodziny chrześcijańskie. I choć niekiedy trudno ludziom się podźwignąć, ból po odejściu najbliższej osoby jest dominujący, a dają się we znaki także materialne problemy związane z prowadzeniem domu, musimy wierzyć, że Pan Bóg wie lepiej, co jest dobre dla nas i dla osoby, która odeszła, i mieć nadzieję spotkania się z nią w wieczności.
Wracając do wydarzenia pogrzebu, wydaje się, że winniśmy wszyscy - szczególnie osoby najbliższe zmarłemu - zwrócić uwagę na liturgię pogrzebu. Nabożeństwo pogrzebowe jest wielką katechezą dla wszystkich, jest przypomnieniem naszej wiary w życie pozagrobowe, w Boga, który daje człowiekowi nową postać życia, który jest Gwarantem nieśmiertelności dzieci Bożych.
Po prostu powinniśmy być otwarci na zbawienie, a jego sprawcą jest Jezus Chrystus, który umarł i zmartwychwstał.
Zjawisko śmierci jest czymś zwyczajnym i naturalnym. Niemal codziennie odchodzą ludzie, starsi i młodsi. Trzeba tylko mocniej wierzyć, że tam, gdzie jest śmierć, tam jest zmartwychwstanie, tam jest żyjący Chrystus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu