Reklama

Nie należy się poddawać!

Niedziela toruńska 47/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Helena Maniakowska: - Pan Rektor jest od urodzenia związany z Toruniem, z wyjątkiem okresu studiów w Warszawie. Można zatem śmiało powiedzieć, że naukowa przygoda odkrywania praw fizyki i sukces zawodowy rozwijały się w gnieździe rodzinnym. Jest to sytuacja odmienna od zachowań współczesnej młodzieży tak intensywnie migrującej w obecnym czasie. Czym argumentowałby Pan Rektor zalety takiej postawy?

Reklama

Prof. dr hab. Andrzej Jamiołkowski: - Niewątpliwie mój związek z Toruniem jest bardzo mocny. Po zakończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim, który wybrałem ze względu na teorię względności tam wykładaną, całe moje życie zawodowe jest związane z UMK. Wyjeżdżałem też za granicę, gdzie spędziłem w sumie ponad 4 lata. Takie wyjazdy są absolutnie niezbędne, jeśli młody człowiek poważnie traktuje swoje naukowe powołanie. Ważne jest jednak to, by chcieć wracać, mieć motywację do powrotu. Ja w celach naukowych objechałem cały świat, ale było dla mnie oczywiste, że UMK jest tym miejscem, z którego się wywodzę i gdzie powracam. Jednak, żeby wiedzieć, że uprawiamy prawdziwą naukę, trzeba zobaczyć, jak to robią inni. Nie da się zrozumieć tych spraw przez rozmowy z innymi osobami, trzeba samemu tam być, zadawać odpowiednie pytania, zobaczyć, jak pewne mechanizmy funkcjonują. Jestem zwolennikiem właśnie takiego sposobu kształcenia młodych naukowców, a wyjazdy są wspomagane przez liczne systemy stypendialne. Zresztą uważam, że takie dokształcanie powinno dotyczyć także innych grup zawodowych.

- W czasie kadencji rektorskiej Pana Profesora postawiono zręby obecnego Wydziału Teologicznego, przez utworzenie w Instytucie Pedagogiki Specjalizacji w zakresie pedagogiki chrześcijańskiej (1996 r.), a następnie Zakładu Edukacji Chrześcijańskiej. Jak postrzega Pan Rektor ważność kształtowania studentów w wierze w Boga?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Tworzenie Wydziału Teologicznego było związane z istnieniem tutaj, w Toruniu, odpowiedniej kadry naukowej. Zamysł utworzenia wydziału wzmocniony został po utworzeniu diecezji toruńskiej. Można powiedzieć, że Wydział Teologiczny stał się naturalną konsekwencją nowej sytuacji. Oczywiście, obowiązują pewne reguły formalne - trzeba mieć odpowiednią liczbę samodzielnych pracowników naukowych i odpowiednie warunki lokalowe. Ogromną rolę w tej sferze odegrały starania ks. prof. Bagrowicza, a także wsparcie bp. Andrzeja Suskiego. Dopiero jednak po 2000 r. udało się nam stworzyć zadawalające warunki lokalowe. Z punktu widzenia uniwersytetu posiadanie Wydziału Teologicznego jest sprawą bardzo ważną, bowiem dawne uniwersytety jako instytucje naukowe zawsze zawierały w swojej strukturze wydziały teologiczne. Trzeba zauważyć jednak, że w Polsce liczba pracowników uniwersyteckich z dziedziny teologii jest ograniczona, a inne uczelnie też pragnęłyby stworzyć takie wydziały. Mieliśmy to szczęście, że to właśnie nam udało się zgromadzić odpowiednich pracowników. Sprzyjający klimat na UMK tworzyły też wcześniej duszpasterstwa akademickie prowadzone przez ojców jezuitów i redemptorystów, a następnie paulinów. Warto jednak podkreślić, że nasz Wydział Teologiczny, w bardzo krótkim czasie po powstaniu, uzyskał prawo do doktoryzowania w oparciu o zgromadzoną kadrę. Jest on równoprawny i dostatecznie silny naukowo w porównaniu z innymi wydziałami UMK.

- Dziejowym wydarzeniem dla uniwersytetu była wizyta Jana Pawła II (czerwiec 1999 r.) w Toruniu oraz spotkanie ze światem nauki polskiej. Jak Pan Rektor wspomina ten czas?

Reklama

- Niewątpliwie w tamtym czasie Jan Paweł II był już osobą schorowaną, nie było dla niego łatwe przeżywanie trudów spotykania z tłumami, a jednak podejmował takie wyzwania. Myślę, że wiele osób po latach podnosi właśnie ten aspekt działań Papieża Polaka. Oprócz wcześniejszej jego pomocy w zdobyciu większej niezależności naszego kraju, dla wielu Polaków olbrzymią rolę odegrała także jego postawa w okresie, gdy jego słabości były już widoczne, a on nie poddawał się i szedł obraną drogą. To spotkanie w auli było czymś zupełnie wyjątkowym. Nie ulega wątpliwości, że spotkanie z rektorami wszystkich wówczas istniejących uczelni polskich jednoczyło świat nauki. Trzeba zauważyć, że istnieje bariera między uczelniami publicznymi a niepublicznymi. Wobec takiej sytuacji podjąłem wówczas decyzję, że zapraszamy wszystkich rektorów, Radę Główną Szkolnictwa Wyższego i inne gremia działające w systemie szkolnictwa wyższego po to, by wszyscy ludzie związani ze szkolnictwem wyższym mogli uczestniczyć w tym spotkaniu. I niewątpliwie dla wielu tych osób było to niesłychane przeżycie. Mam taśmy z nagraniem tamtej wizyty, w niektórych jej momentach kamera pokazywała widownię. Bardzo wyraźnie było widać entuzjazm na sali, choć warunki nie były wcale komfortowe. Był to bardzo ciepły dzień, rektorzy byli w togach, na godzinę przed spotkaniem trzeba było już być w auli, a jednak zmęczenie ludzi nie dawało znać o sobie. Warto pamiętać, że był to czas tuż po opublikowaniu encykliki „Fides et ratio” i nikt nie miał zastrzeżeń do stosunku Ojca Świętego wobec spraw nauki. Patrzyłem na Papieża jako człowieka, który postanowił swoją postawą pokazać, jak różne mogą być chwile w życiu każdego człowieka, każdego z nas. Każdy może mieć problemy, lecz nie należy się poddawać. On się nie poddawał. Pokazywał, jak walczyć z własną słabością.

- W rodzinie pracownika UMK zaistniał cud uzdrowienia, na pół roku przed wizytą Jana Pawła II, za wstawiennictwem ks. Stefana W. Frelichowskiego, ogłoszonego błogosławionym przez Papieża w czasie tej wizyty. Jak fizyk teoretyk interpretuje tego rodzaju zjawisko?

- Wierzę, że mogą nastąpić radykalne zmiany w stanie zdrowia człowieka, i na plus, i na minus. Może to mieć miejsce, jeśli nastąpi wyjątkowa mobilizacja lub zdarzy się w jego życiu jakiś dramat i ta osoba podda się. Zdarza się bardzo często, że człowiek jest z kimś mocno związany i osoba ta np. ginie w wypadku. Wówczas często przychodzi takie załamanie, życie dla nas traci sens. I odwrotnie - jakieś szczególne i pozytywne zmiany w otoczeniu mogą być impulsem dla człowieka i wyzwolić w nim nową chęć do życia. Może wadą medycyny współczesnej jest właśnie leczenie fragmentów człowieka, bez wczuwania się w jego duszę. Problem polega na tym, że lekarz jest często zabiegany i nie wczuwa się w stan duchowy pacjenta. Współczesna medycyna potrafi np. przedłużyć życie, ale niewiele pomaga w sferze jakości mentalnej człowieka, szczególnie w okresie późnej starości.

Reklama

- 28 listopada 2000 r. Senat UMK przyjął dokument określający misję uczelni realizowaną w poczuciu służby prawdzie i wysokim ideałom ludzkości. Jakby na potwierdzenie tego, w 2001 r. powstaje Wydział Teologiczny. Czy jest to też efekt spotkania z Ojcem Świętym w 1999 r.?

Reklama

- Wydział Teologiczny, oczywiście, był planowany wcześniej. Jednak wizyta Jana Pawła II w Toruniu i na uniwersytecie spowodowała, że nasza pozycja wśród innych uniwersytetów się zmieniła. Była nowym impulsem i wzmocnieniem naszych dążeń, aby taki wydział powstał. Hasło służby prawdzie trzeba dobrze rozumieć, jest ono często nadużywane. Np. współcześni historycy nie rozumieją tego tak, jak jest zapisane w Piśmie Świętym. Myślę, że zadaniem naukowców jest dążenie do tego, żeby poznawać prawdę, zarówno w odniesieniu do przyrody, świata nieożywionego, jak i w życiu społecznym, i w badaniach humanistycznych. Problem polega na tym, że działalność naukowa wymaga więcej odwagi i uczciwości niż czasem ma to miejsce w naszym środowisku. Niestety, sposób, w jaki robi się karierę naukową i pozyskuje stopnie naukowe czy stanowiska, powoduje, że często nie wydobywa się na światło dzienne tego, co najważniejsze - rozwijania nauki przez duże n. To oznacza, że każdy powinien stawiać sobie pytanie: Co ja właściwie wniosłem do nauki? Pytanie to powinno odnosić się nie do osiągnięć lokalnych, powinno być stawiane w odniesieniu do nauki takiej, jak ją rozumie świat. Wówczas zadania, które ludzie nauki powinni sobie stawiać, to nie uzyskanie doktoratu czy określonego stanowiska naukowego, lecz rozwój nauki jako takiej. Moim zdaniem, to właśnie jest służenie prawdzie. Działanie polegające na tym, że chcemy uzyskać kolejne stopnie naukowe, jest trywializacją właściwego uprawiania nauki. W Polsce nadaje się rocznie ok. 5 tys. doktoratów, ok. 1 tys. osób uzyskuje habilitację - to już jest skala masowa i zaczynają pojawiać się także zjawiska negatywne. Nasz patron, Mikołaj Kopernik, mówił, że zły pieniądz wypiera dobry, ale to można rozszerzyć też na inne aspekty życia. Staram się zawsze podkreślać, że należy wnosić coś do skarbca wiedzy, a nie tylko myśleć o własnej karierze.

- Jak Pan Rektor widzi zatem swoje powołanie naukowe z perspektywy czasu?

Reklama

- Przede wszystkim, gdy rozpoczynałem studia, były to zupełnie inne czasy. Było się przypisanym do najbliżej działającej uczelni, czyli obowiązywała tzw. rejonizacja. Zawsze lubiłem przedmioty związane z naukami ścisłymi - fizykę i matematykę. Ponieważ wygrałem Ogólnopolską Olimpiadę Fizyczną, otrzymałem tym samym indeks na dowolną uczelnię. Wybrałem Uniwersytet Warszawski, gdzie mogłem studiować ogólną teorię względności, której wówczas nie wykładano na UMK. Rozpoczynając studia, nie myślałem, ile będę zarabiał po studiach ani gdzie będę pracował. Ważne dla mnie było poznanie pięknego fragmentu nauki. Obecnie pytania o zarobki padają nieustannie. Trzeba jednak zauważyć, że nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, co będzie ważne za 10 czy 20 lat, w związku z tym trzeba wybrać taki kierunek studiów, który człowiek będzie kochał. Wówczas ma on szansę być dobry w tej dziedzinie, a gdy będzie dobrym fachowcem, uzyska uznanie i miejsce w społeczeństwie. Np. takie kierunki jak zarządzanie, ekonomia czy pedagogika stały się od pewnego czasu bardzo modne i mamy już taką sytuację, że 1/10 populacji studentów w Polsce studiuje pedagogikę. Prawdopodobnie pojawią się duże problemy ze znalezieniem przez nich pracy. Oczywiście, jest pożyteczne, aby na wielu stanowiskach byli ludzie wykształceni, ale nie może to być jakiekolwiek wykształcenie. Według mnie, to, co się robi w życiu, trzeba naprawdę lubić.

- Na ile ważny jest w takim powołaniu mistrz naukowy czy moralno-duchowy?

- To jest trudne pytanie. W Warszawie moim mistrzem naukowym był prof. Plebański. Był prorektorem, osobą bardzo zajętą i kontakty z nim były utrudnione. Często godzinami czekałem, aby spotkać się z nim. Tu, w Toruniu, moim bezpośrednim opiekunem naukowym stał się prof. R. S. Ingarden, który jest wyjątkową osobowością. Może mniej przywiązuje on wagę do ścisłości matematycznej, ale jest niewątpliwie wizjonerem naukowym. W 1976 r. w czasopiśmie „Reports on Mathematical Physics” ukazała się jego praca o kwantowej teorii informacji. Wówczas nikt na świecie nie używał takiej terminologii ani nie analizował takich zagadnień. W tej chwili w tej dziedzinie ukazuje się ok. 300 prac miesięcznie. Fakt, że wówczas podjęliśmy tę tematykę w Toruniu, niewątpliwie wynikał z wizjonerstwa prof. Ingardena. Oczywiście, wizjoner naukowy ma setki pomysłów, z których zrealizować można tylko część. Ale ta burza, która dzieje się w umyśle danego człowieka, mistrza naukowego, jest mobilizująca dla otoczenia i przy współpracy z innymi może dać wiele dobrych rezultatów.
W sferze ducha natomiast jestem bardzo niezależny, to znaczy zawsze starałem się w różnych sytuacjach życiowych przede wszystkim nie czynić zła, nie ścigałem się także w żaden sposób w sferze naukowej, nie szukałem łatwych rozwiązań, sam wybierałem sobie drogę badań i zainteresowań. Oczywiście, spotykałem ludzi, których darzyłem szacunkiem, ale nie w sensie wzorców moralnych, tylko w sensie uznania ich za wybitnych naukowców.

Andrzej Edmund Jamiołkowski
Ur. 1946 r. w Toruniu. Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1969 r. pracuje naukowo na UMK w Toruniu. Od 1991 r. na stanowisku profesora nadzwyczajnego. W latach 1986-1993 pełnił funkcję prorektora UMK, a od 1993 r. do 1999 r. oraz od 2005 r. do 31 sierpnia 2008 r. rektora tejże uczelni. W latach 2000-2002 był wiceprzewodniczącym Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego i przewodniczącym Komisji Finansów Rady Głównej. Od 2002 r. do 2005 r. był przewodniczącym Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Stypendysta uczelni w Monachium, Oldenburgu i Marburgu. W latach 1998-2001 był przewodniczącym stowarzyszenia byłych stypendystów Fundacji im. Aleksandra von Humboldta. Od 1992 r. jest redaktorem naczelnym pisma „Reports on Mathematical Physics”, a od 2004 r. zastępcą redaktora naczelnego czasopisma „Open Systems and Information Dynamics”. Specjalność naukowa - fizyk teoretyk.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskupi odpowiadają pokrzywdzonym w Kościele. Wkrótce spotkanie z ich delegacją na Jasnej Górze

2024-11-13 15:20

[ TEMATY ]

episkopat Polski

Karol Porwich/Niedziela

Podsumowanie Synodu o synodalności oraz zbiórki Caritas Polska dla powodzian - to główne tematy 399. Zebrania Plenarnego KEP - poinformował sekretarz generalny Episkopatu bp Marek Marczak. Bezpośrednio po zakończeniu obrad biskupi spotkają się z przedstawicielami osób molestowanych seksualnie w Kościele.

W komunikacie przekazanym PAP przez biuro prasowe Episkopatu poinformowano, że 399. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski, odbędzie się 18 i 19 listopada na Jasnej Górze.
CZYTAJ DALEJ

To nagranie robi furorę w sieci. „Czy Ty też robisz krzyż na chlebie?”

2024-11-12 10:01

[ TEMATY ]

chleb

piekarnia

nagranie

znak krzyża

Karol Porwich

Pan Andrzej od lat robi znak krzyża na chlebie

Pan Andrzej od lat robi znak krzyża na chlebie

Film opublikowany przez redakcję portalu niedziela.pl stał się viralem. W mediach społecznościowych wyświetlono go już ponad milion razy.

Podziel się cytatem - tak rozpoczyna się krótkie nagranie, na którym widać jednego z Częstochowskich sklepikarzy sprzedających pieczywo.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś do kleryków: pokora będzie wam dużo bardziej potrzebna po święceniach niż dzisiaj!

2024-11-13 18:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

- Pokora będzie wam dużo bardziej potrzebna po święceniach niż dzisiaj! Jak z tego uniżenia, którym jest seminarium, nie wyniknie, że będziecie pokornymi księżmi, to ja już dzisiaj proszę rektora, by mnie nie prosili o udzielanie wam święceń. Nie ma nic gorszego niż ksiądz pyszałek, nie ma nic gorszego niż ksiądz, który się stawia nad ludźmi – mówił kard. Ryś.

Klerycy z czterech seminariów duchownych Łodzi uczestniczyli w dorocznym odpuście ku czci św. Stanisława Kostki – patrona Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Uroczystej Mszy św. celebrowanej w kaplicy p.w. Jezusa Chrystusa Dobrego Pasterza przewodniczył kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję