Reklama
Pierwsza niedziela Adwentu otwiera dziś nowy rok liturgiczny i zachęca nas do duchowego przygotowania do Bożego Narodzenia. Idziemy na spotkanie Jezusa - Bożego Syna, który właściwie pierwszy wyszedł nam na spotkanie, rodząc się człowiekiem. On i „nadal przychodzi w sakramentach Kościoła i w każdym człowieku, który prosi nas o pomoc; przyjdzie też w chwale na końcu czasów. Dlatego Adwent jest czasem czujnego i czynnego oczekiwania, ożywionego miłością i nadzieją, które wyrażają się w uwielbieniu i modlitwie błagalnej oraz w konkretnych dziełach braterskiej miłości” (Jan Paweł II, 28.11.1999).
Prorok Izajasz umacnia nas przypomnieniem: „Tyś Panie naszym Ojcem - Odkupiciel nasz - to Twoje imię odwieczne” (Iz 63, 16). Pan Jezus potwierdza naukę proroka o Bogu, kochającym Ojcu, któremu winniśmy szacunek, cześć i posłuszeństwo, pamiętając, że przyjdzie czas przejścia do nowego życia i trzeba będzie zdać sprawę z włodarstwa otrzymanymi darami. Zasadniczo będzie to egzamin z miłości Boga i bliźniego. „Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, bo byłem głodny a daliście mi jeść, byłem chory a odwiedziliście mnie…” (Mt 25, 35-36) powie Pan Jezus na tym ostatecznym spotkaniu.
Dzisiaj dodatkowo słyszymy przestrogę Pana Jezusa i zachętę: „Uważajcie i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie” (Mk 13, 33). Jakże konkretna i praktyczna to przestroga, która uchroni nas od niespodzianek i rozczarowań. Nikt nie zna godziny swojego przejścia do wieczności. Najbezpieczniej jest być zawsze gotowym. Tu nie chodzi o lęk czy strach, uczucie nieuzasadnione dla chrześcijanina, bo śmierć jest przejściem do nowego życia, spotkaniem z Ojcem i Jezusem, który nas „do końca umiłował” i którego my także przez całe życie staramy się kochać, realizować Jego wolę, czyniąc dobrze innym i przepraszając za grzechy.
Nie, nie mamy motywów do lęku przed wiecznością, gdzie czeka nas miłosierny, dobry Ojciec. Mamy zaś motyw do obaw o naszą wiarę, o to, czy naszego serca nie zatwardziliśmy i czy nie usypialiśmy naszego sumienia. O to trzeba się naprawdę troszczyć. Nie traćmy nadziei. Kościół pomoże nam już w tym Adwencie oczyścić sumienia i przygotować się na spotkanie z przychodzącym Zbawicielem, który niesie nadzieję nowego życia a nie śmierci. Otwiera perspektywę światła, radości a nie smutku i trwogi.
Nowy rok duszpasterski
Adwent wiąże się także z początkiem nowego roku duszpasterskiego, który w tym roku ujęty jest w hasło „Otoczmy troską życie”. Chodzi tu o wartość życia, rozumianego bardzo szeroko i bardzo ewangelijnie. Żyjemy w czasach, kiedy pojęcie życia zostało wyjątkowo mocno zacieśnione do wymiaru doczesnego i materialnego, a dokonało się to pod wpływem ostrych dyskusji i potrzeby obrony życia wobec nacisków związanych z aborcją, eutanazją oraz tendencją do zniesienia kary śmierci. A jednak każdy uczciwy człowiek, nawet niewierzący, mający zdrowe sumienie wie, że zabójstwo niewinnego, zaledwie poczętego życia, jest szczególnym złem.
Zauważyliście, że św. Marek ewangelista wielokrotnie dziś zachęcał nas do czuwania. Może warto by to czuwanie ukierunkować pytaniem, czy czuwamy nad rozwojem życia w nas, czy nie usypiamy sumienia, kiedy trzeba czuwać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Życie codzienne
Reklama
Popatrzmy na nasze codzienne życie. Otrzymaliśmy je od Boga poprzez naszych rodziców i korzystamy z darów natury, ze zdobyczy geniuszu ludzkiego jak wszyscy ludzie. Czy chcemy czy nie, wchodzimy w zdobycze wypracowane przez pokolenia. Możemy to nazwać dziedzictwem przodków, tradycją, zwyczajem czy kulturą narodu. Składa się na nią zaradność i praktyczna inteligencja naszych najbliższych, wykształcenie i owoce nauki pochodzące od wielu ludzi; są też trudy i ofiary bohaterów, którzy płacili najwyższą cenę za ustaloną hierarchię wartości, za porządek społeczny, sprawiedliwość i godne warunki bytowania. To wszystko stanowi atmosferę naszego codziennego życia. Uszanujmy ją i nie niszczymy bezmyślnie środowiska, w którym żyjemy. Wprost przeciwnie: starajmy się, aby coś dobrego i po sobie zostawić, aby ubogacić swoją rodzinę i swoich najbliższych przykładem dobrego życia, umiejętnością zachowania się w trudnościach i stylem człowieka wiary żywej, który do życia wiecznego przejdzie spokojnie i radośnie, bo ziemskiego życia nie zmarnował.
Wśród naturalnych wartości tworzących kulturę narodu chciałbym zwrócić uwagę na to, co dawniej nazywało się dobrym wychowaniem, kulturą bycia i współżycia, zbudowaną na poczuciu godności własnej, troską o dobre imię, honor i zdrową ambicję wyróżnienia się dobrem, a co dzisiaj niestety często zanika. Od dwudziestu lat liberalne gazety wyśmiewają pojęcie honoru i cynicznie rozmiękczają etos naszego narodu, gdzie nie ma już być miejsca na bezinteresowną, ofiarną pracę dla innych, na zdrowy patriotyzm i bezwzględny szacunek do tego, co święte, co dobre i co słabe a wymagające wsparcia.
I dzisiaj trzeba uczyć się życia godnego, bo i w Nowej Europie tożsamość narodowa jeszcze przez wieki będzie pierwszym kryterium identyfikacji Polaka, którego będzie się szanować i cenić, o ile będzie przygotowany do życia przez wykształcenie, czyli wyuczony zawód, przez szacunek i jakość wykonywanej pracy, o ile będzie rozpoznawalny przez trzeźwość, dotrzymywane obietnice, kulturę współżycia, wrażliwość i zwyczajną uczciwość. Życiowy spryt trzeba wykorzystywać w rozwiązywaniu trudnych sytuacji, ale zgodnie z sumieniem, nigdy w nieuczciwym „kombinowaniu”, które jest smutnym dziedzictwem czasów minionej, duchowej niewoli.
Drodzy Bracia i Siostry, nie mamy wielkiego wpływu na rozwój ekonomii, przemysłu czy budowę autostrad do lepszej przyszłości narodu, ale mamy możliwość bardziej ludzkiego, bardziej kulturalnego życia w naszych rodzinach, w sąsiedztwie, przy załatwianiu spraw w urzędach czy szkołach. Możemy i powinniśmy stać się narodem ludzi zdrowych moralnie, szczerze uśmiechniętych, życzliwych wobec siebie nawzajem i wobec innych. Podnieśmy serca i umysły, aby nie milczeć na zło, nie tolerować braku kultury i fałszu, nienawiści i oszustw bądź też wyzysku słabszych w naszym otoczeniu. Ale o naszych czynach nie rozpowiadajmy nigdzie, niech pozostaną wiadome Bogu.
Może nie potrafimy zatrzymać fali przestępstw i rozwoju środowisk przestępczych, mafijnych, które od kilkunastu lat paraliżują struktury państwowe i społeczne w naszym kraju (podobnie jak i w sąsiednich krajach), ale trzeba o nich wiedzieć, dezaprobować i zdecydowanie się od tego rodzaju „zarobków” odcinać. Uczciwa i doświadczona matka i ojciec, słysząc o kontaktach dziecka ze środowiskiem przestępczym czy niemoralnym zrobi wszystko, aby przestrzec i wyrwać, i uratować umysł, i sumienie, i przyszłość zagrożonego przez takie środowisko dziecka.
Uczciwe, szlachetne życie łatwiej jest zrealizować ludziom o pełnej osobowości, czyli takim, którzy niestrudzenie rozwijają i umysł, i uczucia, i sumienie. Wykształcenie powinno także iść w parze z pracą nad sobą, nad wydobywaniem dobra z siebie i uwrażliwieniem sumienia. W każdym człowieku niezależnie od wieku, stanu i wykształcenia drzemie dobro i zło, jest łaska odkupienia i dziedzictwo grzechu pierworodnego.
Życie Boże w nas
Wielką pomocą na drodze rozwoju człowieczeństwa w nas jest wiara, prowadząca do źródeł pomocy Bożej, czyli łaski. Warto to sobie uświadomić, aby mądrze i pokornie korzystać z darów Bożych. Są liczniejsze niż wiemy, niż sobie zdajemy sprawę. Warto rozwijać w sobie życie Boże.
Czym jest życie Boże w nas? Jest obecnością Boga, obecnością misteryjną, tajemniczą, ale rzeczywistą, do której mamy dostęp przez wiarę i łaskę. Powiedział o tym Ktoś, kto wie, bo nim żyje - Pan Jezus, który potem przekazał tę naukę Apostołom. Oni od zaraz, od pierwszych katechez uczyli, że Bóg pragnie zamieszkać w sercu człowieka.
Święty Paweł wielokrotnie wyjaśniał potrzebą szacunku do własnego ciała, ponieważ jesteśmy „świątynią Boga żywego” (2 Kor 6, 16) i dodawał: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga, i że Duch Boży mieszka w was?” (1 Kor 3, 16). Uświęcenia człowieka dokonał Chrystus na krzyżu, który wysłużył i przekazał nam Ducha Świętego. Otrzymaliśmy jego moc, abyśmy potrafili pragnąć dobra (2 Tes 1, 11) i je realizowali. Jesteśmy bowiem „uświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa” (Hbr 10, 10) i zostaliśmy nie tylko nazwani, ale staliśmy się rzeczywiście dziećmi Bożymi (por. 1 J 3, 1).
Rozwój życia Bożego w sobie realizuje ten chrześcijanin, który uwierzył w Jezusa, wie, że On jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6), wierzy Jezusowi i stara się być Mu posłuszny, pełniąc wolę Bożą i we wszystkim naśladując Chrystusa: „Dałem wam przykład…” (J 13, 13).
Życiowe zadanie św. Pawła polegało po prostu na tym, aby żyć z Chrystusem i to aż do stwierdzenia, że „razem z Chrystusem został przybity do krzyża. Teraz, choć nadal prowadzę życie w ciele, już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus…” (Ga 2, 19-20).
Życie Boże w przypadku każdego chrześcijanina rozwija się na tyle, na ile umiera swemu myśleniu i swoim pragnieniom, aby żyć nauką i przykładem Chrystusa i to aż do bolesnego niekiedy przybicia wraz z nim do krzyża wierności sumieniu.
Oto moje pragnienie i zadanie dla każdego z nas: móc powiedzieć że „żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus”. Zrealizowanie tego pragnienia jest miarą maksymalizmu chrześcijańskiego, jest drogą świętości i będzie miarą naszego szczęścia w niebie. Kto z Chrystusem żyje na ziemi, ten przez miłość łatwo przejdzie do stanu pogłębiania zażyłości z Nim w niebie.
Rozwój życia duchowego jest piękną, fascynującą przygodą naszego losu. Warunkiem jest współpraca Boga i człowieka. Ze strony Bożej otrzymaliśmy Ducha Świętego, zaś nasza współpraca polegać powinna na pokornym wysiłku poznawania Wielkiej Tajemnicy. A więc wpatrywanie się w Jezusa, pokorna, stała modlitwa, czytanie - kontemplacja Słowa Bożego i naśladowanie Tego, który „dla nas stał się ubogi, aby nas swoim ubóstwem ubogacić” (por. 2 Kor 8, 9).
Jest wiele dróg do pogłębienia życia duchowego w sobie. Nie sposób o nich wyczerpująco powiedzieć w liście pasterskim. Tym życiem po prostu trzeba żyć, pasjonować się, rozwijać. Warto posłuchać katolickiego radia sięgnąć po pismo lub książkę poświęconą tej tematyce (jednocześnie przestrzegam przed lekturą wypaczającą duchowość ewangelijną, propagowaną przez szerzone dziś ekstrawaganckie pseudo-duchowości).
W pogłębianiu wiary i duchowości leży przyszłość Kościoła. Widział dobrze te sprawy Jan Paweł II, który w Encyklice o Eucharystii przedstawił swoje oczekiwania: „Wszyscy uczestniczący w Eucharystii powinni podjąć zadanie przemiany życia, aby w pełnym sensie stało się ono całe «eucharystyczne»” (Eccl. de Euch 20).
Zadania Roku duszpasterskiego
Jako zadania na Adwent i najbliższy rok widzę szczególnie: troskę o życie, o każde życie w świecie natury i przyrody, zwierząt i roślin, a szczególnie o to zaledwie poczęte pod sercem matki, o życie rodzinne, społeczne, życie kulturalne, a także o życie duchowe, które pogłębiać i rozwijać powinniśmy przez modlitwę, zwłaszcza w Eucharystii, odkrywając i odwzajemniając ofiarną miłość Jezusa do nas.
Aby jednak nie poprzestać na słowach, proszę Księży Proboszczów i ich Współpracowników o konkretne zaprogramowanie inicjatyw, zmierzających do włączenia parafian w zrozumienie zadań roku duszpasterskiego. Dlatego:
1. W każdej parafii jeszcze przed kolędą należy - pod przewodnictwem Księdza Proboszcza, odbyć zebranie Rady Parafialnej, której członkowie wypowiedzą się na temat niniejszego listu pasterskiego i omówią sprawy związane z tematem roku duszpasterskiego „Otoczmy troską życie”. Ważne będzie wskazanie, na jakie sprawy powinno się zwrócić uwagę w naszej parafii.
2. Katecheci, przynajmniej podczas jednej katechezy szkolnej, niech omówią temat życia (uwzględniając stosunek do zwierząt i przyrody ożywionej, troskę o życie ludzkie i życie Boże w nas). Katecheci szkół średnich powinni wśród młodzieży podjąć promocję Ruchu Czystych Serc.
3. Akcja Katolicka, Kręgi Rodzin, Ruchy i Wspólnoty katolickie niech włączą ten temat do swoich tegorocznych programów i modlitw (postanowienia należy zaprotokołować a w połowie przyszłego roku sprawdzić, czy zostały zrealizowane).
4. Każdy z nas powinien też w jakiś sposób dać odpowiedź na apel Kościoła; np. podejmując obronę życia poczętego przez duchową (modlitewną) adopcję dziecka zagrożonego lub przez większą troskę o swoje życie duchowe, np. podejmując lekturę książki temu tematowi poświęconej. Warto też skorzystać z artykułów drukowanych w „Niedzieli”, która podobnie jak nasze diecezjalne radio od 15 lat pełni w archidiecezji swoją misję.
Drodzy Diecezjanie, niech przeżywany Adwent pogłębi naszą wiarę i pomoże dobrze się przygotować do świąt Bożego Narodzenia, abyśmy rozpoznali z radością, że to także dla nas, i ze względu na mnie Pan Jezus narodził się w Betlejem i że z nadzieją oczekujemy na powtórne Jego przyjście w chwale, w czas powszechnego zmartwychwstania. Marana tha - przyjdź Panie Jezu!
Wszystkim błogosławię na życie z wiary
Wasz arcybiskup, † Józef Michalik
Przemyśl, 30 listopada, w I niedzielę Adwentu 2008 r.