Czesław Jarmusz nie bez przyczyny nazywany jest żywą kroniką naszego miasta. Urodzony w 1929 r. w Wacławowie (Wielkopolska) w 1947 r. przybył do Torunia i związał z nim całe swoje życie osobiste i zawodowe. Początkowo myślał o karierze wojskowej; w 1949 r. ukończył nawet toruńską Oficerską Szkołę Artylerii, lecz wkrótce ze względu na stan zdrowia musiał przejść do rezerwy. Po krótkim, kilkuletnim epizodzie w toruńskim Zakładzie Energetycznym, gdzie był zatrudniony jako pracownik umysłowy, w 1956 r. zajął się zawodowo największą pasją - fotografią. W 1957 r. otworzył własny zakład fotograficzny, jednocześnie intensywnie dokształcając się. „Było ciężko - mówi po latach. - Jeździłem na kursy, rozmawiałem ze starszymi kolegami po fachu, czytałem literaturę. Jako jedyny przedstawiciel naszego regionu uczestniczyłem w pierwszym, miesięcznym (i jedynym, jak się potem okazało) kursie fotografii barwnej, zorganizowanym przez słynnego profesora Jerzego Romera z Wydziału Fotochemii Politechniki Gdańskiej. W 1964 r. złożyłem egzamin czeladniczy, a w 1968 r. - mistrzowski. Dysponując maleńkim lokalem, nie mogłem otworzyć atelier; wskutek czego skierowałem swą uwagę na fotografię reportażową, która wówczas pozostawała poza kręgiem zainteresowań siedmiu ówcześnie działających w Toruniu fotografów”.
Jako nieetatowy fotoreporter (etatowych w Toruniu wówczas nie było) lokalnych gazet (m.in. „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”, „Gazety Pomorskiej”, „Dziennika Wieczornego” i „Nowości”) utrwalił na kliszy najważniejsze wydarzenia z życia miasta w ciągu minionego półwiecza. „Byłem zapraszany na wszystkie ważniejsze uroczystości miejskie - wspomina. - W ten sposób zyskałem niepowtarzalną okazję śledzenia etapów rozwoju Torunia na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Uczestniczyłem w otwarciu prawie wszystkich ważniejszych zakładów przemysłowych - w wielu przypadkach tych samych, po których dziś już dawno nie ma śladu... Dawało mi to bardzo skromne dochody, ale za to dużo satysfakcji i okazji do poznawania wielu osób: publicznie znanych, sławnych i zwykłych zjadaczy chleba, wielkich i takich, którym tylko się wydawało, że są wielcy... Rozwijałem się zawodowo razem z miastem”.
Zakład Czesława Jarmusza, zlokalizowany przy ul. Piekary, stał się dla mieszkańców Torunia elementem pejzażu miasta. To tu, pod okiem mistrza, wykształciło się 26 uczniów, wielu z nich nadal pracuje w branży, w kraju i za granicą. W 2007 r., po przekazaniu zakładu następcom, pan Czesław przeszedł na emeryturę.
Należy wspomnieć o współpracy Czesława Jarmusza z instytucjami kościelnymi. Od 1992 r., czyli od chwili powstania, dokumentuje on niestrudzenie życie diecezji toruńskiej. Od 1994 r. współpracował z „Głosem z Torunia” - dodatkiem Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. Służył młodzieży i organizacjom społecznym, także wielu instytucjom charytatywnym. Przez wiele lat świadczył pomoc siostrom pasterkom, m.in. uczestniczył w przygotowaniu dokumentacji na potrzeby procesu beatyfikacyjnego Matki Marii Karłowskiej, z którą łączy go szczególna duchowa bliskość. Przez 35 lat współpracował z Wandą Szuman, honorową obywatelką Torunia. Warto podkreślić, że usługi te świadczył bezinteresownie.
Brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. W 2000 r., decyzją kapituły Stowarzyszenia Twórców Foto Klub RP, otrzymał tytuł artysty fotografika. Został uhonorowany licznymi odznaczeniami i wyróżnieniami, wśród nich medalem „Pro Ecclesia et Pontifice” przyznanym przez Ojca Świętego, medalem „Za zasługi dla diecezji toruńskiej” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2000 r. kapituła Kujawsko-Pomorskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości przyznała mu - jako jedynej osobie z Torunia - zaszczytny tytuł „Rzemieślnika stulecia”. Czesław Jarmusz od 1956 r. jest członkiem Polskiego Towarzystwa Fotograficznego.
Intensywna praca zawodowa połączona z dokształcaniem uniemożliwiła mu ukończenie studiów polonistycznych podjętych na UMK. Nic nie stanęło natomiast na przeszkodzie udanemu, 58-letniemu życiu małżeńskiemu i rodzinnemu. Ma troje dzieci i szóstkę wnucząt. Jak podkreśla, żonie Teresie przez te wszystkie lata zawdzięczał możliwość prowadzenia wytężonej pracy zawodowej i społecznej.
„U Ojca Świętego w Watykanie byłem niejednokrotnie - wspomina pan Czesław. - Przeważnie z Rodziną Radia Maryja. Najbardziej wzruszające dla mnie było spotkanie z Janem Pawłem II w Sali Klementyńskiej. Wręczając Papieżowi piękny album Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, chciałem wygłosić przygotowaną wcześniej mowę, lecz kiedy Ojciec Święty zbliżył się do mnie, stałem jak sparaliżowany. Z trudem powiedziałem: «Ojcze Święty - to jest pokłosie dwóch wystaw z życia diecezji toruńskiej». Papież położył rękę na albumie i z dobrotliwym uśmiechem powiedział: «A to dobrze». Dłuższy czas byłem jak w letargu”.
„Wdzięczny Miłosierdziu Bożemu za uratowanie z wypadku, z aparatem w ręku włączyłem się wraz z pracownikami w przygotowania i obsługę pobytu Jana Pawła II w Toruniu” - dodaje. Obecna wystawa przedstawia 40 spośród ponad 400 wykonanych wówczas prac. Pan Czesław nie kryje, że możliwość fotografowania Papieża z Polski zawsze traktował jako ukoronowanie swojej długiej i bogatej kariery zawodowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu