Z miastem bł. Kadłubka i Muzeum Zegarów związana jest od zawsze, tak jak jej rodzice; tutaj przyszła na świat, chodziła do szkoły, znalazła - „po sąsiedzku” - męża, przez wiele lat pracowała jako nauczycielka, a teraz angażuje się w różne formy aktywności w parafii Trójcy Świętej.
Zawsze w Jędrzejowie
Reklama
Helena z d. Gałczyńska urodziła się w 1937 r., w rodzinie było ich czworo rodzeństwa. Ojciec pracował w młynie, rodzina nie odczuwała więc niedostatku. Mama była doskonałą gospodynią; dzieciństwo do dzisiaj pachnie wypiekanymi przez nią chałkami, którymi częstowało się dzieci z sąsiedztwa. Niedzielna Msza św. to był „rodzinny rytuał i święty ceremoniał”, w którym uczestniczyli wszyscy członkowie rodziny. - Mama często śpiewała „Serdeczna Matko”, była sierotą i w tej pieśni widziała ukojenie. - Ta pieśń towarzyszyła mojemu dzieciństwu - wspomina pani Helena. Z tamtego okresu dobrze pamięta wyzwolenie Jędrzejowa - strzelaninę, ucieczkę Niemców, wkroczenie wojsk radzieckich. Jeszcze lepiej pamięta się wspaniałych, nieocenionych nauczycieli ze Szkoły Podstawowej nr 2 - panią Ferencową, Bąkiewiczową, Mazurkiewiczową, Żelaśkiewiczową. Zawsze, od małego lubiła się uczyć i lubiła uczyć innych, stąd po ukończeniu 7-klasowej podstawówki zdecydowała się na Liceum Pedagogiczne w Jędrzejowie, gdzie uczyła się w l. 1951-55. Naturalną konsekwencją tego pierwszego wyboru był Wydział Zaoczny dla Pracujących w Kielcach - filologia polska (w l. 1962-64), uzupełniony w późniejszych latach Dyplomem Uzyskania Kwalifikacji Równoznacznych Wyższym Studiom Zawodowym - Filologia Polska (1980).
Jako początkująca, pełna zapału do pracy nauczycielka, pracowała od 1955 r. w Wodzisławiu, gdzie trafiła z tzw. nakazu pracy, a potem, od 1963 r. - w Jędrzejowie w Szkole Podstawowej nr 1 i w Szkole Rolniczej. Twarde reguły gramatyki i twórczość Adama Mickiewicza - to była jej pasja, te dziedziny wiedzy starała się dobrze wpoić uczniom, tym chciała ich zarazić na całe życie. - A błędy ortograficzne? Uczniowie robią je od zawsze, co im pani wtedy radziła? - Korzystać ze słowników, nie z podpowiedzi, i czytać, jak najwięcej czytać, szczególnie literaturę piękną - mówi. W tamtych czasach, jej zdaniem, młodzież garnęła się do nauki, rodzice szanowali nauczyciela, ten zawód cieszył się autorytetem. - Pod tym względem czasy zmieniły się na gorsze - uważa pani Helena.
Choć oczywiście były wówczas ograniczenia innej natury, choćby nieprzychylna ocena jej postawy religijnej ze strony przełożonych („Nie tylko do Trójcy, ale i do Kadłubka chodzi” - tak to określił w raporcie jeden z „usłużnych” donosicieli, gdy zauważył rodzinę Ciosków na Mszy św. w klasztorze w intencji śp. mamy pani Heleny). Katolickie wychowanie córek, przystępowanie do sakramentów, uniemożliwiały nauczycielski awans i nagrody ministerialne.
Pani Helena ufa, że sprawdziła się jako nauczycielka i wychowawca, dotąd otrzymuje od uczniów dowody uznania. Ciepło wspomina np. niespodziewany telefon od dawnej uczennicy Ewy Karkochy, która obecnie mieszka w Kanadzie i dobrze jej się wiedzie, inaczej niż w ubogim dzieciństwie, gdy jako dziewczynka opiekowała się ciężko chorą matką. - Nadzorowałam wtedy szkolną kuchnię i gdy ona nieśmiało poprosiła o trochę ciepłej zupy dla mamy - jeśli coś zostanie - zorganizowaliśmy to na stałe - opowiada Helena Ciosk. I teraz ten telefon z Kanady, z podziękowaniem za serce okazane jej matce, z zapewnieniem, że ona sama, niegdyś uczennica z Jędrzejowa, stara się organizować podobną pomoc w Kanadzie, bo i tam są potrzebujący…
Dawna pani od polskiego ma też w Jędrzejowie swojego sobowtóra, co bywa przyczyną różnych pomyłek. 15 czerwca br., pogrzeb śp. Jolanty Goli, nauczycielki z LO im. Mikołaja Reja, ulubienicy młodzieży. Do starszej pani po zakończeniu uroczystości podchodzi dwóch panów, grzecznie się witając i dziękując za szkolne lata, ciekawe lekcje i wychowanie, ale zakłopotana pani wyjaśnia, że to …pomyłka. - To nie ja, chodzi chyba o panią Cioskową - mówi. Panowie przepraszają, wycofują się, ale spotkanie z dawną nauczycielką nie dochodzi już do skutku. - Byłabym taka szczęśliwa, gdyby się odezwali, bo nawet nie wiem, kim byli. Też chciałabym im podziękować za miłe słowa, za pamięć. Panowie, proszę o kontakt ze mną - mówi.
Od 1991 r. Helena Ciosk jest na emeryturze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Duchowa adopcja
To jedna z dziedzin ważniejszych w życiu pani Heleny, stała modlitwa - szczególnie droga jej sercu, bo pozwala jakby zbliżyć się do zmarłego w wieku zaledwie czterech miesięcy synka Ryszarda i śp. męża Gustawa, z którym przeżyła 35 lat.
Helena Ciosk modli się już za dziewiętnaste dziecko, przyjęte w duchową adopcję, co czyni nieprzerwanie od 1990 r., przez 9 miesięcy za każde kolejne nowe życie. - Ta modlitwa daje ukojenie i przynosi owoce, nie rezygnuję z niej nigdy, w żadnych okolicznościach, chyba nie usnęłabym bez niej do rana - mówi. Wtedy, w 1990 r., gdy organizowali duchową adopcję w parafii, przyszło ok. 30 osób, w bardzo uroczystej oprawie przed ołtarzem przyjęli zobowiązanie do stałej modlitwy w tej intencji. - Zostałam wtedy wdową. Duchowa adopcja była oczywiście celem samym w sobie, ale także pomagała sensownie wypełnić pustkę po śmierci męża - wspomina.
W 1991 r. założyła IV różę Matki Bożej Bolesnej przy parafii, do której weszły panie, które straciły swoje dzieci (w parafii jest 6 róż, w tym męska, każda z nich modli się także w intencji dzieci poczętych). - My wszyscy bardzo się wzajemnie wspieramy, szczególnie jest to potrzebne osobom po stracie dziecka - wyjaśnia.
Aktywna „szefowa”
Reklama
- Szefowa zajęta? - pytają panowie, znienacka zaglądający do pokoiku Terenowego Biura Radia Maryja, za które odpowiedzialna jest pani Helena. - Właśnie „odpowiedzialna” - to dobre słowo, bo jaka tam ze mnie szefowa - śmieje się Helena Ciosk. Niemniej to ona prowadzi szczegółowe sprawozdania z działalności, dokumentację, kronikę, to ona monitoruje większość działań.
Biuro Radia Maryja przy Świętej Trójcy powstało w 1997 r., opiekunem duchowym jest ks. Jerzy Siwiec, katechezę prowadzą siostry służebniczki. „Szefowa” wyjaśnia: - Comiesięczne spotkania odbywają się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Rozpoczynamy modlitwą - Koronką do Miłosierdzia Bożego w intencji zmarłych członków RRM, ofiarodawców, naszych bliskich zmarłych, nieżyjących księży i sióstr zakonnych. Katechezę prowadzi siostra służebniczka - przełożona, czytamy Pismo Święte, analizujemy - jak każdy z nas rozumie te słowa, potem jest dyskusja. Prowadząca przedstawia aktualne wydarzenia z prasy katolickiej, śpiewamy pieśni, uczestniczymy we Mszy św. wieczornej.
Helena Ciosk uważa, że członkowie RRM są „widziani” w społeczności parafialnej poprzez różne inicjatywy: Msze św. okolicznościowe w intencji solenizantów - księży i sióstr, składne im życzenia imieninowe, dekorację ołtarza na Boże Ciało i w oktawie święta, adorację w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę, kwestę na modernizację cmentarza w dniu 1 listopada. Są także organizowane pielgrzymki do sanktuariów, są akcje zbierania funduszy na różne cele itp. Członkowie RRM współpracują i uzupełniają się wzajemnie z innym wspólnotami działającymi przy parafii, które także są miejscem aktywności Heleny Ciosk. Należą do nich np. Wspólnota Misyjna Misjonarzy Oblatów, Czciciele Miłosierdzia Bożego, Grono Przyjaciół Wyższego Seminarium Duchownego i Parafialny Zespół Caritas, w którym pani Helena działa od 2007 r., a który ma na swym koncie bardzo konkretne efekty. 91 rodzin - ok. 200 osób skorzystało z pomocy żywnościowej z Unii Europejskiej, rozprowadzanej przez parafialną Caritas. W 2007 r. było to ponad 10 ton żywności, w 2008 r. - ponad 19 ton, w 2009 r.- blisko 20 ton - za każdym razem są to potężne transporty, wymagające zorganizowanej dystrybucji. Te tony żywności należało przewieźć, rozładować i wydać. Helena Ciosk podkreśla zaangażowanie całego zespołu Caritas w tę potrzebną i przeważnie ciężką pracę. Wylicza osoby, które aktywnie działają, są to m.in.: Teresa Wyrozumska, Sabina Łuszczkiewicz, Teresa Laskowska, Ewa Grad, Józef Łącki, Wincenty Skowron, Janina Bukowska. Zespół jest szczególnie wdzięczny Ewie Grad z Urzędu Miasta - za zorganizowanie samochodu do transportu artykułów z centrali Caritas diecezjalnej w Kielcach do Jędrzejowa, a także przedsiębiorcy Marianowi Glicie - za trwającą od trzech lat bezinteresowną pomoc w tych akcjach.
- To wszystko się uzupełnia, zazębia, a my - członkowie różnych wspólnot tworzymy jedną parafialną rodzinę. Wspólna modlitwa bardzo ludzi łączy - uważa Helena Ciosk. 74-letnia pani najlepiej się czuje, angażując się w różne parafialne dzieła. „Dręczy” ją bezruch, bezczynne siedzenie, gapienie się w telewizor, natomiast aktywność daje siłę i poczucie sensu w życiu. Im więcej pracy, tym więcej do niej zapału - ten schemat obowiązuje też w życiu osobistym, codziennym. Ważny - i potrzebny - jest też uśmiech, który zawsze jej towarzyszy, w myśl japońskiego przysłowia, które z czasem stało się życiową maksymą: „silniejszy jest zawsze ten, kto się uśmiecha, a nie ten, kto unosi się gniewem”.
RODZINA
- Dzieci i wnuki to skarb. Córki Wiesława i Barbara, pięcioro wnuków: Przemek z żoną Ewą, Paweł z żoną Kasią, Luiza z mężem Andrzejem, Magda, Karina oraz troje prawnucząt: Nicola, Piotruś, Wiktoria, Wojtuś. Na swoich braci - Adama i Ryszarda - może liczyć w każdej sytuacji jak na siebie samą.
ULUBIONA MODLITWA:
Droga Krzyżowa według widzeń świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich.
MARZENIA:
wzmocnić - powiększyć szeregi parafialnych działaczy, szczególnie RRM. - Mało nas, bo część osób odeszła do Pana, a następców bardzo trudno wciągnąć do naszej pracy - mówi.
ODZNACZENIA:
kilkakrotnie odznaczona, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1990 r.)