Figury Matki Bożej, Pana Jezusa i świętych w niektórych polskich sanktuariach i kościołach ubierane są w bogato zdobione szaty. Nie jest to tradycja typowa i rozpowszechniona, w Polsce jest niewiele miejsc, w których istnieje ten zwyczaj. Historycy sztuki są zdania, że jest to tradycja, która z Europy Południowej, zwłaszcza z Hiszpanii, została przeszczepiona w XVII w. do Europy Środkowej i Wschodniej.
Jezulatko i Jego piękne szaty
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Historyk sztuki ks. dr Michał Janocha zwraca uwagę, że geneza ubierania w ozdobne szaty figur bóstw sięga starożytnej Grecji. Posągi bóstw konstruowano specjalnie tak, że wykonywano drewniany rdzeń, a tylko twarz, dłonie i stopy, wykonane były z kamienia czy kości słoniowej. Na tak wykonane konstrukcje zakładano specjalne ubiory. "Wydaje się, że da się wykazać ciągłość między tą tradycją i tradycją chrześcijańską, bo kult rzeźb sakralnych odnajdujemy od wczesnych wieków w Kościele zachodnim, na Wschodzie tego nie było, bo Wschód miał awersję do rzeźby, która zbyt mocno kojarzyła się z pogaństwem. Jedynie w kilku łemkowskich cerkwiach zachowały się rzeźby Matki Bożej, w jednej świątyni jest ona ubierana, co jest ewenementem i można to tłumaczyć faktem, że Łemkowszczyzna należała do monarchii habsburskiej, dlatego do Galicji mogły docierać wpływy z Pragi, a także z klasztorów karmelitańskich.
Reklama
Natomiast Zachód, który zaczynał od nawróconego pogaństwa, tych awersji nie miał i bez problemu przejął zwyczaj ubierania figurek świętych, - tłumaczy ks. Janocha. Były one czczone w sanktuariach w świecie śródziemnomorskim - we Francji, Włoszech, Hiszpanii. Fakty ubierania ich są poświadczone już w Średniowieczu. Ten zwyczaj najintensywniej rozwinął się w Hiszpanii, szaty świętych figur są wspaniałymi dziełami sztuki. Tradycja ta została przeniesiona także w monarchii habsburskiej, do jej części środkowoeuropejskiej. W Czechach bardzo rozkwitł kult Dzieciątka Jezus, bardzo popularyzowany przez karmelitów bosych, dzięki słynącej cudami figurce, przywiezionej w posagu przez hiszpańską arystokratkę. Z Pragi kult przywędrował do wszystkich klasztorów karmelitanek i karmelitów na terenach katolickich.
Kult Dzieciątka Jezus z Pragi czeskiej, zwanego też z czeska Jezulatkiem, rozpowszechnił się w Polsce dzięki synom i córkom duchowym św. Teresy z Avili. Reformatorka Karmelu miała wielką cześć dla Dzieciątka Jezus i w każdym z klasztorów znajdowała się Jego figurka. Ale najintensywniej rozwinął się kult Dzieciątka z Pragi. 45-centymetrową drewnianą i woskowaną figurkę Jezusa z jabłkiem królewskim zwieńczonym krzyżem w lewym ręku i prawym podniesionym w geście błogosławieństwa - podarowała klasztorowi karmelitów bosych w Pradze księżniczka Poliksena Lobkowitz. Jej matka - hiszpańska hrabina Izabela Manrique de Lara - przywiozła ją w posagu ze swojej ojczyzny. Podobno fundatorka, przekazując dar zakonnikom, stwierdziła, że oddaje najcenniejsze, co ma i jeśli będzie oddawana cześć Jezusowi "na niczym wam zbywać nie będzie".
Reklama
Kult Dzieciątka niezwykle rozszerzył się szczególnie na Morawach i Śląsku, a wraz z nim przywędrował zwyczaj ubierania w bogato zdobione szaty rzeźb, przedstawiających świętych. W kościele Matki Bożej Zwycięskiej, w którym czci się do dziś Jezulatko, ustalił się zwyczaj, że jest Ono ubierane w szaty - tunikę i płaszcz, których kolory zależą od okresu liturgicznego - zielone w okresie zwykłym, fioletowe w Adwencie i Wielkim Poście, szkarłatne w Niedzielę Palmową i Wielki Piątek, białe w okresie wielkanocnym. Wiele z tych ubrań było ofiarowanych przez bogatych fundatorów. Cesarzowa Maria Teresa osobiście uszyła i wyhaftowała "komplet" ubrań i są prawdziwymi dziełami sztuki jubilerskiej, hafciarskiej i koronczarskiej, bogato zdobionymi złotem i szlachetnymi kamieniami.
Historyk Karmelu o. Honorat Gil OCD uważa, że kult Dzieciątka przybył do Polski z dwóch kierunków - Pragi i Francji (ściślej z Belgii), skąd przybyły pierwsze karmelitanki. Przenosiły one i umacniały kult Dzieciątka - w każdym nowo ufundowanym Karmelu znajdowała się Jego figurka. Znajdują się one m.in. w klasztorach w Poznaniu, Przemyślu, Krakowie.
Siostra z przemyskiego Karmelu informuje, że w jej klasztorze są dwie figurki - jedna w kościele, druga za klauzurą. Czczone są od ponad stu lat, a zwyczaj ich ubierania niewątpliwie pochodzi z Pragi. Figurka w kościele ma kilkanaście sukien i płaszczy, zaś szyją je i haftują same siostry.
Z przemyskim Karmelem wiąże się początek jedynego sanktuarium Dzieciątka Jezus w Polsce, które znajduje się w Jodłowej w diecezji tarnowskiej. Fundatorka klasztoru w Przemyślu po wypędzeniu zakonnic z Poznania w ramach Kulturkampfu przywiozła 30 figurek - kopii praskiego pierwowzoru. Gdy osiadła w Przemyślu jedną z nich ofiarowała proboszczowi z Jodłowej ks. Ignacemu Ziembie. W 1900 r. została ona umieszczona w bocznym ołtarzu XVII-wiecznej świątyni, a za jej wstawiennictwem wierni otrzymywali tak wiele łask, że już osiem lat później została ukoronowana.
Dzieciątko Koletańskie
Reklama
Kult czczonego dziś w Krakowie w kościele bernardynek Dzieciątka Koletańskiego rozwijał się niezależnie od karmelitańskiej tradycji. Należy łączyć go prawdopodobnie z faktem, że to św. Franciszek, urządzając pierwszy żłobek w czasie świąt Bożego Narodzenia w Greccio, zapoczątkował kult Dzieciątka. Krakowska figurka jest bardzo stara, późnogotycka, wykonana z drewna. 60-centymetrowa postać małego Jezusa siedzi na tronie w koronie na głowie - prawą ręką błogosławi, w lewej trzyma królewskie jabłko. Bernardynki ubierają je w bogato zdobione szaty własnej roboty - sukienkę i płaszcz.
Historia cudownej rzeźby jest bogata i długa. Figurka była czczona w nieistniejącym dziś klasztorze franciszkanek na Stradomiu, zwanych koletkami (stąd się wzięła jej nazwa). Tradycja mówi, że posążek przypłynął wraz z nurtem Wisły, zakonnice wyłowiły go z wody, przeniosły do klasztoru i już tutaj zasłynęła licznymi cudami. Nawet w czasie Potopu figurka tkwiła na swoim miejscu, choć szwedzki żołnierz próbował ją wyrzucić, ale bezskutecznie, gdyż przywarła do jego ręki. Jakiś czas przebywała w klasztorze bernardynek, które odkupiły ją od żydowskiego szklarza, ale zakonnicom ukazał się Pan Jezus i polecił, by Dzieciątko wróciło do koletek.
Otatecznie po kolejnych perypetiach i kasacie klasztoru koletek w XIX w. rzeźba trafiła ponownie do sióstr bernardynek. Do Dzieciątka przybywały zwłaszcza matki, spodziewające się dziecka oraz kobiety, które nie mogły zajść w ciążę. Na chore dzieci nakładano suknie Dzieciątka i w XIX w. odnotowano wiele spektakularnych uzdrowień. Tak powstał zwyczaj rozdawania skrawków tkanin, potartych o cudowną figurkę. Obecnie siostry przygotowują dla wiernych relikwijki, czyli paczuszki ze skrawkami kolorowych materiałów, którymi dotykały Pana Jezusa. Po relikwijki przychodzą nie tylko matki i młode kobiety, ale także pielęgniarki z krakowskich szpitali, które przekazują je chorym.
Płaszcze Matki Bożej i św. Anny
Reklama
W kilku sanktuariach w Polsce kultywowany jest zwyczaj okrywania figur bogato zdobionymi płaszczami. Płaszczem okrywana jest figurka Matki Bożej Brzemiennej ze Skępego. Figura św. Anny Samotrzeciej z sanktuarium na Górze św. Anny, którym opiekują się franciszkanie, okrywana jest ozdobnymi płaszczami od połowy XIX wieku.
Ojciec Błażej Kurowski wyjaśnia, że zwyczaj ten pojawił się z powodów praktycznych. 66-centymetrowa figura św. Anny, trzymająca na rękach Maryję i Jezusa, stała w bocznym ołtarzu świątyni. Po Kulturkampfie, ok. 1890 r., została przeniesiona do ołtarza głównego, co "oddaliło" ją od wzroku pielgrzymów, dlatego dzięki szatom była lepiej widoczna. Obecnie figura ma około 30 płaszczy a ich kolory zależą od okresu roku liturgicznego. I tak zielony jest nakładany w okresach zwykłych, fioletowy w Adwencie i Wielkim Poście, szkarłatny w Zesłanie Ducha Świętego i Podwyższenie Krzyża Świętego. W maju i październiku - gdy odmawia się Litanię Loretańską i różaniec - zakłada się płaszcze białe, podobnie w okresie wielkanocnym, gdyż biały jest kolorem, symbolizującym Zmartwychwstanie. Na Boże Narodzenie przeznaczony jest biały płaszcz ze specjalnymi symbolami. Natomiast dziewięć dni przed odpustem - 26 lipca - zakłada się płaszcz złoty.
Jakie jest pochodzenie tej "garderoby"? O. Kurowski wyjaśnia, że płaszcze ofiarowywane były i są przez wiernych, którzy sami ręcznie je haftowali. Najstarsze okrycie pochodzi z początku XX wieku, ma więc ponad sto lat.
Skąd się wziął zwyczaj? - Być może przynieśli go rozproszeni w efekcie Kulturkampfu ojcowie, którzy w klasztorach południowej Europy poznali zwyczaj ubierania świętych figur.
Pan Jezus od trynitarzy
Reklama
Ks. Janocha przypomina, że w przeszłości obok Dzieciątka bardzo popularną figurą był Pan Jezus Nazareński od trynitarzy, który jest najstarszym zabytkiem hiszpańskiej sztuki sakralnej w Warszawie. Jej kopia znajdowała się we wszystkich trynitarskich kościołach na terenach dawnej rzeczpospolitej. Figury Pana Jezusa, zgodnie z hiszpańskim zwyczajem, były ubierane w bogato haftowane szaty - tunikę i płaszcz.
Zadaniem członków Zakonu Trójcy Świętej, zwanych potocznie trynitarzami, było wykupywanie niewolników i jeńców z niewoli. Oryginał figury, która jest pierwowzorem dla wszystkich kopii, znajdujących się w całej Europie i innych kontynentach, jest rzeźba przedstawiająca Jezusa Nazareńskiego Wykupionego, która powstała w drugiej połowie XVII w. w jednym z warsztatów w Sewilli. Rzeźba przypomina przedstawienia Ecce Homo - Pana Jezusa ze związanymi dłońmi, cierniową koroną i krzyżem na ramionach. Figura ta została zagrabiona przez Maurów w 1681 r. w afrykańskiej Mamorze, gdzie trynitarze mieli placówkę. Prawdopodobnie wówczas krzyż z ramion Chrystusa został zniszczony, zaś grabieżcy wlekli tę i inne zdobyczne figury po ulicach miasta. Ostatecznie figura została odkupiona przez zakonników wraz z innymi świętymi wizerunkami. Pobożna legenda z XVIII w. mówi, że Maurowie zażądali za posąg tyle złota, ile waży. Gdy położono go na szali, okazał się tak lekki, że do wykupienia wystarczyła jedna moneta. Wszystkie sprofanowane wówczas rzeźby przeniesiono do Madrytu i po trwających trzy dni uroczystościach, w których uczestniczył król Karol II, umieszczono figurę Pana Jezusa w kościele ojców trynitarzy. Była tam otoczona wielką czcią, a kult Pana Jezusa Wykupionego rozpowszechnił się w całej ówczesnej katolickiej Europie.
Reklama
Dotarł on także do Polski, gdyż trynitarze zostali sprowadzeni do Rzeczpospolitej przez opata mogilskiego Jana Kazimierza Denhoffa - kraj prowadzący wojny z Imperium Ottomańskim chciał rozwiązać problem chrześcijan, którzy dostawali się do niewoli. Do Warszawy przybyło w 1685 r. trzech zakonników. Trynitarze założyli osiem klasztorów na Kresach, m.in. we Lwowie, Wilnie, Beresteczku i Łucku i starali się, żeby w każdym kościele przyklasztornym była figura Pana Jezusa. Historyk ks. Andrzej Witko prześledził historię kultu w Polsce - burzliwe dzieje Rzeczpospolitej przetrwały tylko dwie figury - jedna z nich jest w kościele pw. św. Piotra i Pawła na wileńskim Antokolu, druga w Warszawie.
Gdyż po jakimś czasie trynitarze osiedlili się także w Warszawie na Solcu i tu również znajduje się cudowny posąg, który przeżył wszystkie zawirowania i wojny w stolicy. Rzeźba Pana Jezusa Nazareńskiego jest wykonany z wielkim realizmem, ma autentyczne ludzkie włosy i koronę, wysadzaną ozdobnymi kamieniami. Wykonana jest z drewna, na stałe ubrana jest w miedzianą tunikę, pokrytą srebrem. Zgodnie z hiszpańską tradycją w przeszłości była ubierana w szaty, których kolor zależał od okresu liturgicznego i za ołtarzem było specjalne pomieszczenie, w którym przechowywano bogato zdobioną "garderobę".
Pamięć o bogatej tradycji przechowywana jest do dziś - figura Pana Jezusa ma dwa "komplety" szat, wykonane i wyhaftowane przez siostry zakonne - zwykłą, ciemno niebieską oraz szkarłatną, zakładaną w dzień odpustu.