Jacek Woch przyszedł na świat 30 marca 1951 r. jako najmłodsze,
czwarte dziecko w rodzinie Marianny i Romana Wochów w miejscowości
Lipicze parafia Kłomnice. Wychowywany w rodzinie o wielkim przywiązaniu
do ziemi, do wiary naszych Ojców i tradycji patriotycznych, już jako
dziecko odznaczał się wielką skromnością i pracowitością.
Prawie od dziecka przejawiał wielkie zainteresowanie pracą
w gospodarstwie ojca, dlatego rodzice skierowali go do Technikum
Rolniczego w Dobryszycach, które ukończył w 1971 r. jako technik-rolnik.
Po skończeniu szkoły jego przywiązanie do pracy na roli
przerodziło się w prawdziwą pasję. Pracował z ogromnym zaangażowaniem,
nie szczędząc sił i czasu, który często młodzi przeznaczają na rozrywki.
Był dumą i radością rodziców, którzy w swojej starości widzieli rozwój
gospodarstwa i jego unowocześnianie. Po śmierci rodziców (w latach
osiemdziesiątych) przejął z całą odpowiedzialnością prowadzenie gospodarstwa.
We wszystkich swoich poczynaniach kierował się wiedzą zawodową
i głęboką modlitwą. W ostatnich latach, kiedy praca na roli, ze względu
na wyjątkowo niekorzystną politykę państwa wobec wsi, stała się bardzo
nieopłacalna, chcąc osiągnąć względne efekty, po prostu zwiększał
areał upraw. W sytuacji kiedy inni pozostawiali całe obszary pól
nie uprawiając ich - on "brał je pod swoją opiekę".
Jacek kochał tę ziemię ogromną miłością, uważał, że ziemia
jest po to, by mogła rodzić - w myśl Bożego nakazu "czyńcie sobie
ziemię poddaną". Grzechem byłoby jej nieużytkowanie. Cieszył się
ze swoich plonów, które w miarę zdobywanego doświadczenia były coraz
lepsze.
Stało się już rytuałem, że w każdą niedzielę po Mszy św.
obchodził swoje pola, by okiem troskliwego gospodarza ocenić stan
swoich upraw. Za tę jego ogromną pracę i determinację - był cenionym
gospodarzem w całej wiosce, a nawet okolicy. To do niego przychodzili
po radę, po usługi, po zakup płodów rolnych, po wszystko, co było
związane z życiem w tamtych warunkach. A on jak prawdziwy ojciec
wsi (tak ktoś o nim powiedział) zawsze pomagał radą, doświadczeniem
- czyniąc to zawsze bezinteresownie, z wielką życzliwością i nieodłączną
pogodą ducha.
Na podkreślenie zasługuje również fakt, że swoimi płodami
dzielił się z potrzebującymi, przeznaczając np. nieodpłatnie dla
potrzeb Caritas kilka ton ziemniaków.
To było jedno oblicze Jacka.
Dla najbliższej rodziny - żony i córki miał również zawsze
serce pełne miłości, ciepła, zrozumienia. Rodzeństwo miało zawsze
u niego otwarty dom, który był przedłużeniem domu rodzinnego - nie
tylko ze względu na miejsce, ale i atmosferę tam panującą.
Drugą dziedziną jego zainteresowań było ogromne zaangażowanie
w sprawy wiary oraz życie społeczne w parafii i gminie Kłomnice.
To kosztem wypoczynku po ciężkiej pracy fizycznej udzielał się w
różnych organizacjach społecznych, takich jak: Akcja Katolicka w
parafii (gdzie był prezesem), Bank Spółdzielczy (był członkiem Rady
i Komisji Rewizyjnej). Był prezesem Komitetu Rodzicielskiego Kłomnickich "
Płomyczków" (dziecięcego zespołu regionalnego), należał do Stowarzyszenia
Rodzin Katolickich i Oazy Rodzin Domowego Kościoła. I właśnie podczas
spotkania w Kręgu Domowego Kościoła, w ostatnią niedzielę jego życia (
2 grudnia ub. r.) w swoim domu Jacek czytał i rozważał słowa Ewangelii
według św. Mateusza (24-40, 42): "Wtedy dwóch będzie pracować w polu,
jednego zabiorą a drugiego pozostawią". "Czuwajcie więc, bo nie wiecie,
którego dnia Pan przyjdzie".
6 grudnia, we wspomnienie św. Mikołaja, w dniu wielkiej
dobroci - w tragicznych okolicznościach, podczas pracy na swojej
umiłowanej ziemi został odwołany przez Pana do wieczności.
Z wielkim bólem żegnała go najbliższa rodzina - żona, córka,
bracia i siostra z rodzinami oraz wielkie grono jego przyjaciół,
sąsiadów, znajomych, w pamięci których pozostanie jako piękny wzór
męża, ojca, człowieka kochającego bliźnich oraz przyrodę, której
był nieodłączną częścią (jak mówił żegnając go przyjaciel).
Pogrzeb śp. Jacka odbył się 8 grudnia ub. r. w święto Niepokalanego
Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i przez bardzo liczny udział odprowadzających
go na miejsce wiecznego spoczynku - był prawdziwą manifestacją tych
wartości, którym służył śp. Jacek: miłości do Boga, przywiązania
do ziemi ojczystej, szacunku dla drugiego człowieka.
Spoczął w grobie swoich rodziców na kłomnickim cmentarzu,
których odwiedzał tu bardzo często.
Teraz tylko ptaki, których tak lubił słuchać podczas pracy
w polu, swoim śpiewem będą go kołysać do wiecznego snu. A my wierzymy,
że swoim wspaniałym życiem zasłużył na nagrodę w Niebie i znajduje
się w objęciach Ojca Niebieskiego i swoich rodziców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu