Reklama

Miłość jej życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przekonałam się też, że serce moje całe należy do Boga i do tej rodziny nowej (Zgromadzenia - przyp. aut.), którą mi On dał i że nie zamieniłabym swego obecnego życia z jego przykrościami i krzyżami na to, które opuściłam
Aniela Róża Godecka

Każdy człowiek ma własną, niepowtarzalną drogę życia - osobistą historię. Na tę drogę składa się wiele wydarzeń, doświadczeń, przeżyć. Dla chrześcijanina jest to także droga do Boga i z Bogiem. Trudno czasem podejmować wybory, jeszcze trudniej przyjmować porażki. Warto zatem przypatrywać się tym, którym udało się przejść całą drogę i osiągnąć sukces, czyli świętość. Jedną z takich osób jest niewątpliwie sługa Boża Aniela Róża Godecka (1861-1937). Ci, którzy ją znali, byli przekonani o jej świętości.
Aniela Godecka swoją drogę ku Bogu wykuwała krok po kroku. Nie doświadczała jakichś szczególnych przeżyć mistycznych. Z domu rodzinnego wyniosła wychowanie religijne, zakorzenione głęboko w jej świadomości. Rodzice, Jan i Natalia Godeccy, przekazali swym dzieciom zręby moralności chrześcijańskiej i nauczyli pacierza. Po śmierci żony ojciec dbał o odpowiednią formację dzieci, a szczególnie najstarszej córki, Anieli. Dziewczynka była obdarzona niepospolitą inteligencją, ale miała trudny charakter. Jan Godecki poprzez listy, rozmowy i dobór lektur uczył ją odpowiednich postaw i wiary w Boga. Miało to tym większe znaczenie, że rodzina Godeckich mieszkała na terenach Rosji, w dawnej guberni twerskiej, a następnie moskiewskiej. Oznaczało to, że jako Polacy i katolicy byli obcokrajowcami i innowiercami wśród Rosjan, najczęściej wyznawców prawosławia. Dostęp do kościoła, kapłana, sakramentów był bardzo ograniczony.
W pamięci małej Anielki mocno utkwiły wydarzenia, w których wyraźnie odczuwała bliskość Boga: kiedy obserwowała swego ojca przyjmującego Komunię św., kiedy sama mogła przystąpić do Pierwszej Komunii św., kiedy poprosiła o Komunię św. dla umierającej koleżanki podczas nauki w Instytucie Mikołajewskim w Moskwie. Przyznawała jednak: „mówić do Boga nie umiałam. (...) Byłam raczej jak ten ślepo narodzony, który czuł obecność Zbawiciela najdroższego, a nie wiedział, gdzie On jest i wołał o pomoc. Ja też nie wiedziałam, gdzie On jest, ale wołałam o pomoc, robiłam to, co wiedziałam, że trzeba robić” (Autobiografia).
Po ukończonych studiach Aniela podjęła pracę jako nauczycielka w okolicach Mińska (Białoruś), a potem w Wilnie. Coraz bardziej obcy był dla niej Pan Bóg, aż wreszcie oznajmiła swojej przyjaciółce, że nie wierzy w Boga. Był to początek duchowego przełomu. W wielkich ciemnościach wewnętrznych szukała drogi do Boga. Po kilku miesiącach zmagań wreszcie nastąpiło spotkanie jej życia, o którym wspomina: „chodziłam po omacku przygnębiona i udręczona, a teraz od razu jasno mi się w duszy zrobiło. (...) Ciągnął mnie Pan do Siebie, a czy można sile tej oprzeć się, wiedzą ci, którzy tego doświadczyli. Ja, co tak mało się modliłam, bo tylko pacierz rano i wieczorem mówiłam, mogłam bez zmęczenia modlić się godzinami - dusza moja kąpała się w jasności” (Autobiografia).
Doświadczenie osobistego spotkania z Bogiem dało początek prawdziwej, wielkiej miłości. Miłość ta z czasem coraz bardziej się rozpalała i dojrzewała, przechodziła przez różne etapy, by ostatecznie stanąć na spotkanie z Bogiem twarzą w twarz. Długoletnia osobista sekretarka sługi Bożej, s. Franciszka Olendzka, pisała o niej, że Jezus Chrystus utajony w Najświętszym Sakramencie „to jej jedyna wielka ziemska miłość, która w sercu jej trwała niezmiennie aż do śmierci”.
Od chwili swego „zakochania się” w Bogu Godecka chciała Jemu oddać całe swoje życie. Realizację tego pragnienia znalazła w powołaniu zakonnym jako bezhabitowa siostra sercanka. Czuła się szczęśliwa. Niespełna rok później usłyszała od spowiednika, bł. o. Honorata Koźmińskiego, o robotnicach fabrycznych, którym miałaby pomagać, co wiązałoby się z odejściem od sercanek. To była pierwsza próba miłości. Aniela poszła z tym problemem na adorację i kilka godzin ciężko walczyła ze sobą. Wreszcie uległa: „bądź wola Twoja, Panie”.
W ten sposób zaczęła się zupełnie nowa przygoda - jako założycielki zgromadzenia zakonnego Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi. Zgoda na ten Boży scenariusz wiązała się z doświadczeniem różnych odcieni Bożej miłości: pokoju, ale też trudu, cierpienia, krzyża. Dzień za dniem odkrywała wartość tej drogi aż po całkowite zjednoczenie: „Jezu mój najsłodszy, oddaję Ci się cała na własność wyłączną i pragnę tego tylko, abym się wyniszczyła dla miłości Twojej, jakeś Ty wyniszczył się dla mojej miłości” (Notatki rekolekcyjne). I rzeczywiście wyniszczała się Matka Róża (takie otrzymała imię zakonne) dla sióstr i dla robotnic. Doświadczała przy tym radości z rozwoju Zgromadzenia, satysfakcji z niesienia konkretnej pomocy potrzebującym, ale też strachu wobec prześladowań carskiej policji, tułaczki podczas I wojny światowej, wreszcie niezrozumienia ze strony niektórych sióstr. Nigdy nie cofnęła się z obranej drogi, mówiąc: „Poddanie się woli Bożej zawsze i we wszystkich okolicznościach życia - to najpewniejsza droga do świętości” (List do s. Serafiny Sokolnickiej).
Na swojej drodze Matka Godecka nie była sama. Od chwili odkrycia Jezusa, pokochała także Jego Matkę, Najświętszą Maryję Pannę. To od Niej, patrząc w Jej Niepokalane Serce, uczyła się wytrwałego, cichego kroczenia za Jezusem, z Jezusem i dla Jezusa. Święta Rodzina z Nazaretu stała się dla Sługi Bożej źródłem inspiracji dla duchowości pracy - bo praca to już nie tylko źródło utrzymania, ale to także sposób na świętość. Apostolskiego zapału uczyła się od św. Pawła, a radykalizmu życia od św. Franciszka z Asyżu.
Po latach zmagań, mając za sobą już różne doświadczenia i cierpienia, przy okazji odwiedzin rodziny, Matka Godecka pisała: „przekonałam się też, że serce moje całe należy do Boga i do tej rodziny nowej (Zgromadzenia - przyp. aut.), którą mi On dał i że nie zamieniłabym swego obecnego życia z jego przykrościami i krzyżami na to, które opuściłam” (Autobiografia). A przecież jako młoda kobieta myślała o małżeństwie jako o czymś oczywistym. Wobec kandydata do swej ręki miała wprawdzie wysokie wymagania, ale sprawę znalezienia przyszłego męża powierzyła w modlitwie św. Antoniemu. Czekała i - jak wspominała - „ciekawa byłam, w kim ja się też zakocham”. Nie spodziewała się, że jej Oblubieńcem będzie sam Bóg.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Kolejne rezygnacje z pogrzebów? Wstrząsające dane

2025-04-18 11:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

„Jeśli człowiek przestaje grzebać swoich zmarłych, to co to mówi o jego duszy?” W tym odcinku rozmawiamy o wierze, ale też… o braku wiary – tak głębokim, że nawet pogrzeby stają się zbędne. Opowiadam o wstrząsających faktach z pewnego państwa, gdzie ludzie nie odbierają urn z prochami swoich bliskich, a zakłady pogrzebowe zakopują ich anonimowo, zbiorowo, bez pożegnania. To coś więcej niż społeczny kryzys – to pytanie o to, czy nie zbliżamy się do duchowego punktu zerowego.

"Ta książka nie chciała zostać napisana… a zmieniła życie tysięcy." Kto przesunął kamień? To pytanie zmieniło życie sceptyka – prawnika, który chciał obalić zmartwychwstanie Jezusa, a został jego gorliwym świadkiem. Poznajcie niezwykłą historię Franka Morrisona, który odkrył, że fakty potrafią prowadzić do wiary.
CZYTAJ DALEJ

Biskup Maciej Małyga: Sprawa Jezusa z Nazaretu to nie sprawa przeszłości, ale naszego i mojego dzisiaj tu i teraz

2025-04-20 18:42

ks. Łukasz Romańczuk

Biskup Maciej Małyga

Biskup Maciej Małyga

W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego jednej z Mszy świętych w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu przewodniczył bp Maciej Małyga. - Dziś dzielimy się naszą wielką radością i wielką nadzieją. Po czterdziestu dniach postu, po Wielkim Tygodniu, jesteśmy w najważniejszym punkcie Triduum Paschalnego. Ten, który był ukrzyżowany - żyje - mówił bp Maciej.

Rozpoczynając homilię hierarcha wskazał, że po zmartwychwstaniu wszystko zaczyna być piękniejsze. - Mamy bardzo pogodny dzień. Mamy Liturgię z jej znakami - Paschałem i czytaniami. Z wodą, która przypomina chrzest. Do wiary zachęca nas Boży Duch, który działa w naszym sercu i nam podpowiada za kim iść i komu wierzyć - mówił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję