Pierwsze zdania noworocznej lektury liturgicznych czytań przywołują wyjęte z Księgi Liczb słowa Bożego błogosławieństwa, które rozpościerać się ma nad Izraelitami wzywającymi imienia Pana: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”.
Nie przypadkiem ten właśnie fragment czytamy w kilka godzin po odliczaniu ostatnich sekund starego roku, przy jednoczesnym oczekiwaniu na nadchodzące „nowe”, objawiające się m.in. zmianą daty w kalendarzach. Na tę ludzką celebrację upływającego i nadchodzącego czasu nakładamy celebrację stawiającą człowieka w horyzoncie Bożego daru i błogosławieństwa.
Jako chrześcijanie mamy przecież świadomość, że oto każda sekunda, którą właśnie przeżywamy, jest w najwłaściwszym tego słowa znaczeniu darem. Przyszłości bowiem nikt z nas nie jest w stanie dosięgnąć. Dostajemy ją od Boga - sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące, lata…
Jednocześnie jednak musimy być świadomi, że w takiej właśnie perspektywie przyszłość jawi się jako zadanie (na „dar i zadanie” uwagę zwracał po wielokroć Jan Paweł II, którego można chyba nazwać mistrzem przeżywania czasu). W tym zadaniu obecne jest Boże błogosławieństwo.
Bóg daje czas, stawia zadanie i błogosławi człowiekowi, który chce ten ofiarowany mu czas wypełnić zgodnie z wolą Stwórcy.
Na papierze to proste, w życiu bywa różnie...
PB
Pomóż w rozwoju naszego portalu