Zanikająca wrażliwość
Tygodniowy dodatek satyryczny dla najpoważniejszego na polskim rynku dziennika Rzeczpospolita - Fotel. W nim wyimaginowany wywiad z politykiem, w którego usta autorzy wkładają dowcip: "Staramy się do końca robić, ile można. Ostatnio np. na znacznym obszarze kraju udało nam się rozwiązać problem zaopatrzenia wsi w wodę" (Rzeczpospolita, 4-5 sierpnia). Najgłośniej śmiali się najpewniej z tego "dowcipu" ci, którzy w domu mają wody dostatek. Wrażliwość redaktorów widoczna jeszcze na trzeciej stronie tego numeru rozpłynęła się w obfitych tego lata deszczach. Oj, nieładnie, nieładnie.
W oczekiwaniu na słowa wodza
W SLD trwa przedwyborczy ferment. W jednym z oddziałów partyjne szeregi hurtem opuściła setka ludzi, a w innym profesorowie i poeci piszą do gazet listy porównujące partyjne władze do "mafijnych ekip" ( Gazeta Wyborcza, 6 sierpnia). Wódz jeszcze nie zabrał w sprawie głosu, ale gdy zabierze - to na bank powie, że to przykład demokratycznych procedur i konstruktywnej dyskusji w jego partii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Deska ratunku
Kampania wyborcza nabiera tempa. Na giełdzie pomysłów bryluje sztab wyborczy Unii Wolności. Najpierw był wesoły autobus o imieniu Express Wolności, który od jakiegoś już czasu mknie po polskich drogach i bezdrożach. Unici jeżdżą nim słuchać ludzi. Teraz politycy UW zaczęli wyborcom rozdawać nasionka wieczornika damskiego. Z nieoficjalnych informacji wynika, że tajną bronią i biczem na konkurencję będzie Manuela Michalak ze słynnego programu Big Brother. Andrzej Potocki wyjawiał Rzeczpospolitej (8 sierpnia): "Umówiliśmy się z nią, że ma dbać przede wszystkim o swoją pozycję w show-biznesie. Dodaje jednak, że jej udział w kampanii jest prawdopodobny, bo jest członkinią partii". Na razie Unia utrzymuje stałe i niewysokie poparcie w sondażach. Nie pomagają ani autobusy, ani nasionka. Chyba czas na Manuelę. Zdaje się, że to ostatnia deska ratunku.
Ujawniać, żeby nie ujawnić
W kraju nadal trwa dyskusja o tym, czy ujawniać, czy nie ujawniać stanu majątkowego posłów i senatorów. Do tej pory znane były dwa - bardzo proste stanowiska w sporze. Jedni mówili, żeby ujawniać, inni - żeby nie ujawniać. Pierwsi argumentowali, że należy ujawniać, bo ludzie są ciekawi, a drudzy przekonywali, że nie należy tego robić, bo boją się złodziei. Teraz pojawiło się trzecie, kompromisowe stanowisko. Część parlamentarzystów jest mianowicie za tym, żeby ujawniać w taki sposób, żeby nic nie ujawnić. Jak to mówią: lepiej dwóch rannych niż jeden zabity.