Mam dziś trudniejsze wyborcze refleksje niż wszystkie dotąd
myśli o wyborach, trudniejsze, gdyż płynące z doświadczeń ostatnich
wyborów. Czy dlatego, że sama dotknęłam rzeczywistości, której dotąd
byłam raczej tylko widzem? Może? Może bardziej niż zwykle "bolą"
swoi...
Jaką Polskę wybrali Polacy? Polskę opartą nie na programach,
ale na negacji. "Nie" - powiedzieli wszyscy, którzy nie poszli głosować.
Nieobecność na wyborach to nie tylko brak zaufania do polityków i
polityki. To brak zaufania do siebie samych. Do tego, że głos mój
może zmieniać, mimo wszystko, świat wokół mnie. Nieobecność na wyborach
to pozostawienie innym trudu decydujących wyborów. "Niech inni idą,
ja będę przyglądał się, co z tego wyniknie". Obojętność wobec wyborów
to przegrana całego społeczeństwa, swoisty separatyzm! To odrzucenie
solidarności w doli i niedoli, w podejmowaniu ryzyka i obowiązku,
w zasługach i winach, w wyborach i odpowiedzialności.
Negacją rzeczywistości - a nie programem - zdobyły zaufanie
społeczeństwa tzw. partie centrowe i skrajne. "Nie" - dla rządzących, "
nie" - dla reform, "nie" - dla UE, "nie" - dla wszystkiego, co dotąd.
To "nie" - wydawać by się mogło czasem słuszne. Ale jakie winno być
- "tak"? O to nie pytają wyborcy! Nie mówią zwycięzcy!
"Mnie to wszystko nie dotyczy". "Odpowiedzialność za
wszystko spada na innych". Czy może tak powiedzieć chrześcijanin?
Czy może tak powiedzieć człowiek żyjący pod wspólnym dachem domu,
któremu na imię Polska?
Istnieje jeszcze inny rodzaj separatyzmu - to monopol
na prawdę. Z tamtej strony zło, grzech, nieuczciwość, kłamstwo i
korupcja. U nas cnota, prawda i zbawienie. Umieszczamy siebie po
stronie zawsze słusznej.
Posiadający "prawdę" zapomnieli lub nie chcą wiedzieć,
że granica między dobrem a złem nie jest pośrodku polityki, ale przechodzi
przez serce każdego z nas.
Wybory pokazały jeszcze jedną prawdę o nas samych. Lubimy
raczej wygodny podział ról niż ryzyko odpowiedzialności. Inni niech
będą aktorami. Nam przypada rola suflera. "Przecież podpowiadaliśmy
dobrze". "Trzeba było nas słuchać". "Nasza rola polegała na mówieniu
innym, co czynić należy. Ale nie czynili i dlatego muszą zejść ze
sceny politycznej".
Sądzę, że rzeczywistość nauczy tych "doskonałych i najlepszych",
że nie są gatunkiem uprzywilejowanym. A kryzys, który stoi u drzwi,
kryzys nie tylko ekonomiczny, ale kryzys człowieka, nauczy kilku
ważnych prawd. Nauczy, że rola "zbawiających" Polskę nie jest ani
wzniosła, ani potężna, a może nawet nie wpływowa. Rzeczywistość nauczy,
że nie ma odpowiedzi na każdy problem społeczny. I nie wszystkie,
a może żadne, konflikty i trudności społeczne nie zostaną rozstrzygnięte
na korzyść tych, co wiedzą najlepiej, jak należało Polskę zmieniać.
Aby Polskę prawdziwie przemieniać - to zadanie wszystkich Polaków,
a przede wszystkim chrześcijan i katolików - trzeba być razem ze
wszystkimi i współpracować w trudnościach, nawet mimo ryzyka niepowodzenia.
Zadanie to polega na szukaniu rozwiązań wspólnych problemów, które
są i nowe, i trudne dla wszystkich. Rzeczywista naprawa dokonuje
się przez pokorną, służebną integrację z innymi - nie przez uprzywilejowanie
siebie, a odrzucenie innych. Z chwilą gdy nie pracujemy z innymi
wspólnie, pracujemy na próżno, bo rozpraszamy. Dowiodły tego kolejne
wybory, w których zwyciężyła lewica. Obawiam się, że to właśnie przez
nasz indywidualizm, brak pokory i odpowiedzialności lewica będzie
żyła spokojnie z procentów od kapitału zgromadzonego przez innych.
Czy zrozumiemy coś z tego, co się wydarzyło, w czym mamy
i swoje uczestnictwo, i osobistą odpowiedzialność?
W szczególny sposób pragnę podziękować wszystkim moim
Wyborcom, z którymi wspólnie toczyliśmy walkę o lepszą Polskę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu