Pewnie wielu spośród nas tu obecnych oglądało film Quo vadis
w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Cieszymy się, że udało się wreszcie
Polakom wyprodukować film według powieści znakomitego polskiego pisarza,
laureata Nagrody Nobla. Wiele jest głosów pozytywnych, ale i krytycznych
odnośnie do tego filmu. Wydaje się jednak, że brakuje w nim głębszego
przeżycia chrześcijaństwa jako wielkiej religii, wielkiego unaocznienia
Bożego planu zbawienia. W powieści Sienkiewicza było to pokazanie
życia i przeżycia wiary, odnoszącej się do życia doczesnego, ale
i tej, która dotyczy życia wiecznego. Pierwsi chrześcijanie żyli
Chrystusem, żyli obietnicą Jego Królestwa. Jeśli trzeba było, szli
nawet na męczeństwo, mając pewność życia wiecznego z Bogiem.
Myślę, że należałoby głębiej spojrzeć na chrześcijaństwo
i głębiej spojrzeć na modlitwę, która jest wyrazem zapatrzenia się
w Chrystusa. Pierwsze opisy chrześcijan mówiły, że zbierali się,
modlili i śpiewali jakiemuś Chrystusowi. W ten sposób, także artystyczny,
wyrażali swoje zjednoczenie z Chrystusem i z własną wspólnotą. I
tak było przez wieki, że chrześcijanie szli przez życie - czasami
bardzo trudne, męczeńskie - z modlitwą i śpiewem na ustach.
Do istoty chrześcijańskiej wiary należy dziękczynienie
składane Bogu. Św. Jan Chryzostom umierając, mówił: "Dzięki Bogu
za wszystko". I dziękowali chrześcijanie, także ci męczeni na arenach
rzymskich amfiteatrów, i ci umierający w XX wieku w lochach, kazamatach,
wygnani na daleką Syberię, wywożeni do obozów koncentracyjnych, i
ci dzisiaj ginący za wiarę w krajach muzułmańskich. Wszyscy oni mają
ciągle to podstawowe odniesienie do Chrystusa, który na nich oczekuje;
do Chrystusa, który jest Zbawicielem i który obdarza życiem wiecznym.
Celem każdej pielgrzymki, każdego większego zgromadzenia,
które przychodzi na spotkanie z Chrystusem do świątyń, sanktuariów,
jest unaocznienie sprawy wiary, przynależności do Boga, Kościoła,
do Chrystusa, unaocznienie swojej przynależności do rodziny chrześcijańskiej.
Celem pielgrzymki jest też spojrzenie na to, jak realizowana jest
Ewangelia w naszym życiu. Ta Ewangelia, która mówi o pewnych wartościach,
nade wszystko zaś o tym, co jest virtus religionis - jak mówią moraliści,
co jest cnotą wiary. Wiara jest podstawą naszego życia: wiara w Boga,
Zbawiciela, Wynagrodziciela, wiara w życie wieczne, świętych obcowanie,
w to, że człowiek idzie w życie powodowany łaską, że łaska jest mu
do zbawienia koniecznie potrzebna. Człowiek musi się liczyć z Dekalogiem,
z Bożymi przykazaniami. Musi wychowywać swoje sumienie, powinien
być prawy, uczciwy, wierny.
Jaka jest rola i zadanie ludzi, którzy uprawiają zawód
artysty, śpiewaka, chórzysty? Wyznanie wiary - Credo jest obudowane
naszą narodową kulturą, obyczajem, śpiewem, muzyką. Wszystko to zwie
się oddawaniem chwały Bogu. Mówił św. Ignacy, założyciel Zakonu Jezuitów: "
Wszystko na większą chwałę Boga". Śpiew, muzyka, chóry, orkiestry
- wszystko to jest bardzo zakorzenione w naszej polskiej tradycji.
Jednak dziś przeżywamy pewien kryzys muzyki, obserwujemy, że młode
pokolenie nie garnie się do śpiewu. Zostało ono jakby przejęte przez
nowoczesne media, przez zupełnie inną filozofię muzyczną. Chociaż,
Bogu dzięki, nie wszyscy. Są ludzie młodzi, poszukujący Boga i przeżycia
religijnego w sposób, który wydaje nam się właściwy, głęboko kulturalny.
Niemniej, trzeba dzisiaj z troską patrzeć na to, że niekiedy
i w naszych parafiach nie ma już organisty, bo parafii na to nie
stać. Że w wielu parafiach rozsypały się chóry, bo może też my, duszpasterze,
za mało zwracamy uwagę, że śpiew w naszych wspólnotach religijnych
jest bardzo potrzebny. A śpiew buduje, łączy, sprawia, że robi się
bardziej rodzinnie w domu, w kościele, w świetlicy. Śpiew to piękno
i prawdziwa radość. Najlepiej rozumieją to śpiewacy, ludzie, którzy
przez lata obcują ze śpiewem; którzy przez śpiew z jednej strony
oddają cześć Panu Bogu, a z drugiej - budują swoje przyjaźnie, wspólnoty
i jest im z tym bardzo dobrze. Kiedy przychodzą starsze lata, oni
ciągle śpiewają, czując się młodo.
I tego należy pogratulować tym, którzy chcą wejść w wielkie
dziedzictwo, jakim jest polska muzyka. Przypomnijmy też, jak podczas
spotkań w Polsce Ojciec Święty Jan Paweł II śpiewał z młodzieżą,
z dorosłymi, wchodząc w melodię swoim charakterystycznym drugim głosem.
Czuło się jego obecność w tym wielkim wielotysięcznym chórze. To
człowiek wielkiej kultury, naszej ojczystej, polskiej kultury.
Gdy modlimy się do Boga, gdy dziękujemy Mu za otrzymane
łaski i dzielimy się z Nim naszą troską o przyszłość polskiej muzyki,
śpiewu, to musimy sobie również uświadomić, że musi być zaczyn, muszą
być ludzie, którym na tym zależy, i ludzie, którzy pójdą do innych
z kulturą muzyczną. Pamiętajmy, tam, gdzie ludzie śpiewają, tam wchodzimy
bezpiecznie. Śpiew jest tym, co łączy ludzi w dobru. W tym tkwi wspaniałość
spotkań w imię Chrystusa, że ludzie śpiewają. Widać to wyraźnie podczas
spotkań oazowych, gdzie bez śpiewu młodych ludzi nie sposób prowadzić
wspólnoty. Śpiew i muzyka stanowią specyficzny język ludzkości, zrozumiały
dla całego świata. To język aniołów, język Boga jednoczącego ludzką
rodzinę. Daje nam on wewnętrzną podbudowę i radość, że możemy się
nim posługiwać - językiem melodii, orkiestry, językiem wyrażonym
w partyturze zapisanej przez artystę. To język, który cieszy, bawi,
wyraża żal, smutek, radość, wdzięczność. Cieszmy się więc i dziękujmy
Panu Bogu za dar muzyki i potrzebę muzyki, jaką stworzył w człowieku.
Dlatego tak ważne są spotkania ludzi związanych z muzyką
i śpiewem. Ważne dla polskiej kultury, która jest chrześcijańska.
Niech w naszych parafiach znów zabrzmi gromki śpiew; niech odezwą
się piękne orkiestry; niech one powstają przy szkołach, zakładach
i instytucjach i niech łączą ludzi, niech ich gromadzą, niech ich
bawią i cieszą. Niech ludzie zobaczą, że przy pewnym wysiłku kulturalnym
można zebrać młodzież i zachęcić, by uczyła się grać na instrumentach,
spotykać na próbach chórów itp. Żeby Polska się odrodziła.
W czasach komunistycznych uczono piosenek, które mówiły,
że trzeba mierzyć w serce wroga. Takiego śpiewu nie chcemy. Pragniemy
uczyć się pieśni ewangelicznych, pieśni pełnych miłości, dobroci,
życzliwości. Chcemy, by te pieśni weszły do naszych rodzin, domów;
by brzmiały piękne kolędy nie tylko z płyt i kaset. Oby wybrzmiewały
nasze pieśni wielkopostne, pieśni maryjne, majowe. To wszystko jest
w zasięgu naszych możliwości. Odkurzmy tę dziedzinę życia, gdyż jest
to piękny skrawek polskiej kultury. Niech zogniskowanie społeczeństwa
przy muzyce i pieśni będzie zaczynem na nowe czasy, nową Polskę.
Kazanie ks. inf. Ireneusza Skubisia, redaktora naczelnego Niedzieli, wygłoszone podczas pielgrzymki chórów i orkiestr na Jasną Górę 30 września 2001 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu