Zgodnie z sięgającą XIII stulecia tradycją, z Wawelu do sanktuarium
św. Stanisława na Skałce przeszła 12 maja br. procesja, w której
wzięli udział: kard. Franciszek Macharski, kard. Henryk Gulbinowicz,
kard. Marian Jaworski ze Lwowa, kard. Kazimierz Świątek z Białorusi,
ponad 30 biskupów i arcybiskupów, m.in. nuncjusz apostolski - abp
Józef Kowalczyk, księża, zakonnice i zakonnicy, osoby świeckie. Tradycyjnie
już w procesji wzięli udział członkowie bractw religijnych, ruchów
i stowarzyszeń kościelnych, Bractwa Kurkowego, damy i kawalerowie
maltańscy i Bożego Grobu, uczniowie szkół krakowskich, profesorowie
krakowskich uczelni w togach, symbolizujących rozmaite wydziały,
wierni z różnych parafii ze sztandarami i feretronami, górale i mieszkańcy
Żywiecczyzny w barwnych strojach ludowych, przedstawiciele cechów
rzemieślniczych, w tym Korporacji Kominiarzy, górnicy i hutnicy w
galowych strojach. Zawsze z wielką czcią niesione są w procesji relikwie
świętych, przechowywane na co dzień w krakowskich kościołach, wśród
których szczególne miejsce zajmuje relikwiarz z czaszką św. Stanisława
z Katedry Wawelskiej, ufundowany przez królową Elżbietę. Procesja
podążała z Wawelu na Skałkę przy biciu dzwonu Zygmunta.
Przed rozpoczęciem uroczystej Mszy św. kard. Franciszek
Macharski wspomniał o pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski,
która odbyła się 23 lata temu. Wówczas Papież prosił o odmianę ludzkich
serc - i rzeczywiście poruszyły się ludzkie sumienia. "Niech ci drogę
do Ojczyzny przygotuje św. Stanisław i ubłaga, żeby Twoja pielgrzymka
była początkiem nowej drogi narodu" - takie życzenie wyraził Metropolita
krakowski. Do sierpniowej wizyty Papieża nawiązywała też symbolika
ołtarza na Skałce: w centralnym punkcie umieszczony został obraz
św. Stanisława, nad którym widniał witraż Chrystusa Miłosiernego.
Całość wkomponowana została w zarys fragmentu nawy świątyni gotyckiej,
która miała symbolizować dzieje Kościoła krakowskiego. U góry umieszczony
został napis: "Jezu - Męstwo męczenników - ufamy Tobie".
Podczas Mszy św., której przewodniczył abp Tadeusz Gocłowski,
kazanie wygłosił kard. Kazimierz Świątek. Wezwał do radykalizmu wiary,
gdyż dzisiejszy świat, który odrzucił Boga, nie wierzy już słowom,
a świadkom. Odrzucając fałszywe argumenty krytyków wiary, należy
dbać o to, by była jak 20 wieków temu, gdy św. Piotr powiedział Jezusowi: "
Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16, 16). Skoro człowiek uwierzył
w Jezusa Chrystusa, co wyznaje w Credo, powinien także przyjąć Kościół. "
Nie można wierzyć, odrzucając ufundowany przez Chrystusa Kościół,
wspólnotę zbawienia - mówił z naciskiem kard. Świątek. - I choć składa
się on z grzeszników, ludzi niekonsekwentnych, połowicznych i dwulicowych,
gdy jest atakowany - należy go bronić. Dziś słowa nie wystarczą,
świat wymaga dowodów. Aby być prawdziwym świadkiem Jezusa, trzeba
wypłynąć na głębię. Gdy Apostołowie posłuchali Jezusa i wypłynęli
na głębię, ich połów był obfity. Życie chrześcijan też będzie owocne"
- powiedział kard. Świątek.
Na zakończenie Mszy św. główni celebransi pobłogosławili
wiernych relikwiami św. Stanisława.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości - napisał Ojciec Święty w rozważaniach, które dziś zostaną odczytane przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum.
Franciszek we wstępie wskazał, że droga Zbawiciela „nas kosztuje”. W świecie, który wszystko kalkuluje, bezinteresowność ma wysoką cenę. „W darze, natomiast, wszystko rozkwita na nowo: miasto podzielone na różne ugrupowania i rozdarte konfliktami zmierza ku pojednaniu; wypalona religijność odkrywa na nowo płodność Bożych obietnic; nawet serce z kamienia może przemienić się w serce z ciała” - napisał Papież.
Punktem kulminacyjnym liturgii była adoracja krzyża.
– Jezus jest świątynią, ofiarą, arcykapłanem. To On rozwiązuje podstawowy problem człowieka, naszego wielkiego oddalenia od Boga – podkreślał podczas liturgii Wielkiego Piątku bp Maciej Małyga.
Liturgii Wielkiego Piątku w katedrze wrocławskiej przewodniczył bp Maciej Małyga – to jedyny dzień w roku, kiedy Kościół nie sprawuje Eucharystii. Razem z nim modlił się metropolita wrocławski abp Józef Kupny, bp Jacek Kiciński, kapłani, siostry zakonne i wierni. Punktem kulminacyjnym liturgii była adoracja krzyża.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.