Był rok 1966. Przez dziewięć już lat - od 26 sierpnia 1957 r. trwała peregrynacja Królowej Polski w Obrazie Nawiedzenia, poczynając od Warszawy, przez Podlasie, ziemię łomżyńską i warmińską, aż do Gniezna, gdzie 1000 lat wcześniej przyjął chrzest pierwszy władca Polski Mieszko I i jego drużyna. Na "Sacrum Poloniae Millennium" Episkopat Polski, na czele z Księdzem Kardynałem Prymasem, zaprosił Ojca Świętego Pawła VI. Niestety, ówczesne władze PRL nie zgodziły się na przyjazd papieża. Komunistów raziły też wielotysięczne rzesze uczestniczące w kolejnych uroczystościach nawiedzenia. Dochodziło nawet do starć z milicją, m.in. w Krakowie, Gdańsku i Szczecinie.
Aresztowanie Obrazu
Reklama
Na 24 czerwca 1966 r. zaplanowano uroczystości milenijne w
Warszawie. Obraz miał przyjechać z Fromborka do granicy archidiecezji
w Nowym Dworze. I oto 20 czerwca w Liksajnach, między Pasłękiem a
Ostródą, Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej został przez milicję odebrany
Księdzu Prymasowi, w obecności sekretarza Episkopatu - bp. Bronisława
Dąbrowskiego, bp. Franciszka Musiela z Częstochowy i ówczesnego generała
Zakonu Paulinów - o. Jerzego Tomzińskiego. Zbiegli się okoliczni
mieszkańcy. Przez trzy godziny trwały "pertraktacje", ale na niewiele
się zdały. Obraz został przewieziony do katedry warszawskiej. Tymczasowo
umieszczono go w zakrystii, w oknie, twarzą do placu przy ul. Kanonia.
Ludzie klękali i modlili się przed nim, przynosili kwiaty i płakali
przed "zatrzymaną" Królową Polski.
We wrześniu peregrynująca Czarna Madonna miała dotrzeć
do Katowic. Pasterz tej diecezji - bp Józef Kurpas i proboszcz katedry
warszawskiej odważnie wyruszyli z Obrazem na Śląsk. Ale z lasku będzińskiego
wypadła grupa milicjantów i przejęła Obraz. Zawieźli go na Jasną
Górę, a przeorowi - o. Teofilowi Krauze oświadczyli, że w przypadku
wydania Obrazu poza teren klasztoru zostaną zlikwidowane Wyższe Seminarium
Duchowne Na Skałce i klasztor Paulinów w Warszawie. Przy bramie wjazdowej
ustawiono milicyjną "sukę", każdy zaś wyjeżdżający samochód był kontrolowany
w obawie, by ktoś nie wywiózł internowanego Obrazu.
Tak więc Matka Boża znalazła się dosłownie za kratkami
- w kaplicy św. Pawła Pierwszego Pustelnika, patriarchy Zakonu Paulinów.
Ojcowie umieścili tam tablicę informacyjną z napisem: "Tu znajduje
się uwięziony przez władze Obraz, który wędrował po Polsce". Kolejne
diecezje podejmowały tylko tzw. symbole nawiedzenia - puste ramy
i maryjną świecę. I chociaż w grudniu 1970 r. Gomułkę zmienił Gierek,
to jednak Obraz nie odzyskał wolności. Gasły rozbudzone nadzieje...
Zdecydowany wróg PRL
Reklama
Był rok 1972. Zbliżał się termin nawiedzenia w Radomiu. Najpierw
Obraz miał gościć przy kościele Mariackim (obecnej katedrze). Proboszczem
parafii był wówczas ks. prał. Wojciech Staromłyński, jednym z wikariuszy
zaś ks. dr Józef Wójcik. To właśnie on postanowił uwolnić Obraz Matki
Bożej. Miał już różne "grzechy" na sumieniu. Osiemnaście razy był
sądzony, a dziewięciokrotnie odsiadywał "karę" więzienia. Jakież
to były przestępstwa niepokornego księdza z dawnej diecezji sandomierskiej?
Już jako neoprezbiter w Ożarowie "podburzał" dzieci i rodziców do
zawieszania zdjętych krzyży w szkołach. Potem jako proboszcz w Wierzbicy (
słynnej niegdyś z wielkiej cementowni) dzielnie bronił kościoła przed "
narodowcami" nasyłanymi przez Urząd ds. Bezpieczeństwa. Teraz szykował
się do najważniejszego "skoku".
Udało mu się przekonać do tej sprawy księdza proboszcza.
Postanowił też zwierzyć się ze swoich planów Prymasowi Polski. W
tym celu w połowie kwietnia 1972 r. pojechał do Warszawy na ul. Miodową
i wyznał Księdzu Prymasowi, że myśl o uwolnieniu Obrazu Jasnogórskiego
nurtuje go od dłuższego czasu... Ksiądz Prymas uśmiechnął się i powiedział: "
Widzę, że cię znów świerzbi... Wiem, że będzie to ´partyzancka robota´
i trzeba się liczyć z konsekwencjami, ale Radom zasłużył sobie na
uroczystości z Obrazem. Próbuj, może się uda" - i udzielił błogosławieństwa
bohaterskiemu kapłanowi, przez władze zwanemu "agresywnym, aroganckim
i zdecydowanym wrogiem PRL".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Będę kradł!
Reklama
3 maja 1972 r. ks. Józef Wójcik przybył na Jasną Górę z ks.
Romanem Siudkiem, przyjacielem ks. Staromłyńskiego, pracującym w
diecezji gdańskiej. Jechali 3 godz. i 5 min (informacja ta okazała
się bardzo ważna za 40 dni). Obejrzeli dokładnie kratę i zamek do
kaplicy św. Pawła, gdzie przetrzymywany był Obraz. Wykluczyli użycie
piłki do metalu i łomu, bo powstałby duży hałas. Postanowili dorobić
klucz. Jeszcze poszli na Szczyt, gdzie tego dnia - w uroczystość
Matki Bożej Królowej Polski - wystawiony był Obraz. Wymierzyli palcami
jego wysokość i szerokość. Szybko doszli do wniosku, iż nie zmieści
się do żadnego samochodu osobowego. Trzeba było pomyśleć o większym
samochodzie - "bagażówce".
Na korytarzu klasztornym ks. Wójcik spotkał Księdza Prymasa,
który ucałował go serdecznie i zapytał o decyzję: "Będę kradł!" -
odparł bez namysłu. "To cię już w tej chwili rozgrzeszam". Ale do
realizacji postanowienia było jeszcze daleko.
Ponowna "pielgrzymka" na Jasną Górę - 17 maja. Niestety,
nie było ojca generała, aby z nim ustalić szczegóły. A może tak miało
być... Siostra zakrystianka bez oporów użyczyła klucza od kaplicy
św. Pawła księżom, którzy "chcieli się pomodlić przed uwięzionym
Obrazem". Zamiast się modlić, poszli na miasto dorobić nowy klucz.
To już coś. Nie potrzeba próbować wytrychów.
Jeszcze jedna wyprawa do Warszawy. Tym razem ks. Wójcikowi
nie udało się dostać do Księdza Prymasa. Na domiar złego milicjantka "
wlepiła" mandat przybyszowi z "prowincji", bo z ul. Świętokrzyskiej
chciał skręcić w Nowy Świat, a tamtędy miał właśnie przejeżdżać Fidel
Castro! To był "czarny wtorek" dla ks. Józefa.
Kolejna "pielgrzymka" do Częstochowy - 12 czerwca 1972
r. Była nyska od sióstr z Mariówki. Ale na Jasnej Górze nowe przeszkody.
Obraz na Szczycie. Księża zaoferowali spotkanym braciom paulinom
pomoc w zniesieniu go na "stare miejsce". Okazało się przy tym, iż
Obraz jest nadspodziewanie ciężki. Na dodatek w podjęciu "akcji"
przeszkadzali siedzący na dziedzińcu pracownicy klasztorni. Zaś po
Apelu w tym dniu wypadało nocne czuwanie w Kaplicy Matki Bożej. Trzeba
było więc poczekać do dnia następnego.
13 czerwca godz. 5.00. Otwarła się Bazylika. Ale siostry
wzięły się za jej sprzątanie... 5.40 - inna siostra zmienia kwiaty
w kaplicy św. Pawła, przed Obrazem, który właśnie ma być zabierany.
Księża pochowali się za filary i niecierpliwie czekali. Płyną minuty.
Jest 5.55 - za 5 minut odsłonięcie Cudownego Obrazu w Kaplicy Matki
Bożej. 5.57 - wreszcie można zacząć akcję! Ks. Siudek i ks. Wójcik
szybko zdejmują Obraz, nakładają pokrowiec. P. Maria Kordos także
pomaga przenieść Obraz. Grają fanfary. Kolejne fale pielgrzymów tarasują
przejście, ale zaraz ustępują. Siostra otwiera drzwi do nysy. Kilka
ruchów i Obraz jest już w samochodzie. Ks. Józef kreśli nad nim krzyżyk,
mówiąc: "Jedźcie z Bogiem".
Wielkie poruszenie
Reklama
O godz. 8.05 w klasztorze zauważono, że nie ma Obrazu! Wymiana
zdań między siostrą i bratem zakonnym, a potem ojcem kustoszem niczego
nie wyjaśniła. Ojciec generał i przeor Klasztoru powiadomili biskupa
częstochowskiego o kradzieży Obrazu. Następnie pojechali do Gniezna,
aby poinformować o całym zajściu Księdza Prymasa. Ten zaś odpowiedział
im: "Róbcie, co chcecie, ale Obraz musicie odnaleźć". Po powrocie
do Częstochowy zgłoszono sprawę na milicję. Ta zaś powiadomiła Warszawę.
A więc ruch się zaczął i napięcie rosło.
Trzy dni po "kradzieży" Obrazu ks. Józef Wójcik został
wezwany do prokuratury w Radomiu. Przesłuchania nie były łatwe ani
przyjemne. Trwały do godz. 17.15. Przesłuchiwane były też "wspólniczki"
- p. Maria Kordos i s. Helena Trętowska. Na liście podejrzanych znalazł
się także ks. dr Stefan Siczek (obecnie biskup), zamiast ks. Romana
Siudka. Wszyscy troje spisali się dzielnie, nikogo nie "wsypali",
zeznając zgodnie z wcześniej podjętymi ustaleniami.
Napięcie panowało też na plebanii przy ul. Sienkiewicza
13. To właśnie tam został ukryty Obraz. Obawiano się rewizji. Ale
zachowano wszelkie środki ostrożności. Na wszelki wypadek przeniesiono
Obraz do piwnicy. Cierpliwie czekano niedzieli 18 czerwca. Ksiądz
proboszcz Wojciech Staromłyński chodził blady i przerażony niezwykle
dramatyczną sytuacją, choć wcześniej sam dopingował swego wikariusza
do podjęcia akcji. Stopniowo wtajemniczano kolejnych księży i biskupów,
informując o ukrytym na plebanii Obrazie. Bp Piotr Gołębiowski z
Sandomierza, gdy się o tym dowiedział, złożył pobożnie ręce i powiedział: "
Teraz Matka Boża sama będzie się bronić. W niedzielę księża biskupi
wyniosą Obraz na uroczystość". I tak się stało.
Lepsze czasy nadchodzą
Wśród niezliczonych rzesz przeszła niezwykła procesja. Prymas
Polski - kard. Stefan Wyszyński i metropolita krakowski - kard. Karol
Wojtyła oraz sześciu innych księży biskupów, wśród nich bp Piotr
Gołębiowski i bp Walenty Wójcik z Sandomierza, nieśli Obraz Matki
Bożej Jasnogórskiej. Lotem błyskawicy wieść o odzyskanym Obrazie
rozeszła się wśród tysięcy wiernych, kilkuset księży i kilkudziesięciu
biskupów. Jeden z księży biskupów nawet podejrzewał, że to jest nowa,
inna kopia. To było nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe! Maryja,
Królowa Polski, powróciła na szlak nawiedzenia! Wielkie zdumienie,
łzy radości i wdzięczności Bogu i Maryi.
Koncelebrze przewodniczył kard. Karol Wojtyła, obecny
Ojciec Święty Jan Paweł II. Okolicznościowe kazanie wygłosił, oczywiście,
Ksiądz Prymas, mówiąc m.in.: "Wnikliwym spojrzeniem szukamy po całej
Ojczyźnie wszelkich znaków normalizacji. Jeżeli więc ktoś uśmiechnie
się pogodniej, mówimy - lepsze czasy nadchodzą. Jeżeli ktoś lepiej
się ubiera czy też pożywniej odżywia, mówimy - lepsze czasy nadchodzą.
Jeżeli gdzieś wybudują kaplicę czy kościół, mówimy - lepsze czasy
nadchodzą. Jeżeli otwierają się więzienia, jeżeli sądy są łagodniejsze,
jeżeli nasza kochana milicja jest przyzwoitsza, mówimy - lepsze czasy
nadchodzą. Jeżeli przychodzi do Was Maryja w swym Obrazie Nawiedzenia,
tutaj, przed kościół pw. Opieki Najświętszej Maryi Panny, mówimy
- lepsze czasy nadchodzą! Jest to wszystkim bardzo potrzebne".
Ślady tamtych dni
W 30. rocznicę tamtych wielkich wydarzeń przed katedrą radomską
stanął pomnik Prymasa Tysiąclecia, trzymającego Obraz Matki Bożej
Jasnogórskiej. Jego poświęcenia dokonał obecny Prymas Polski - kard.
Józef Glemp, w otoczeniu dostojnych gości z Rzymu: kard. Josepha
Ratzingera i kard. Fiorenzo Angeliniego, nuncjusza apostolskiego
w Polsce - abp. Józefa Kowalczyka, kilkudziesięciu biskupów z całego
kraju, licznie przybyłych kapłanów diecezjalnych i zakonnych oraz
niezliczonych mieszkańców miasta Radomia. A był to dzień konsekracji
i uroczystego ingresu nowego ordynariusza diecezji radomskiej - bp.
Zygmunta Zimowskiego - 25 maja 2002 r.
Swoje "przypadki" z władzami PRL opisał ks. dr Józef
Wójcik w książkach: Moja Wielka Nowenna oraz ...i wróciła na szlak
nawiedzenia. Na rok przed śmiercią Prymas Tysiąclecia pisał do Księdza
Infułata: "Drogiemu Księdzu Józefowi przekazuję błogosławieństwo,
w szczególny sposób dziękując za wyzwolenie Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej
- najpiękniejsze dzieło Jego życia kapłańskiego".