Droga Redakcjo! Na wstępie pragnę Was wszystkich pozdrowić i życzyć szczęścia i opieki Opatrzności Bożej w pracy i w życiu prywatnym. Kieruję ten list do pani Aleksandry prowadzącej kącik "Chcą korespondować". Od pewnego czasu jestem czytelnikiem "Niedzieli", a do napisania tego listu skłonił mnie artykuł, w którym Czytelniczka wyraża niezadowolenie z powodu odpowiedzi, jakie nadeszły na jej anons. Zastanawiam się tylko, czego ta Pani i Wy, jako Redakcja, oczekiwaliście po założeniu tego kącika. Kiedyś czytałem też, jak to jedna Pani wyrażała zdziwienie, że osoby wierzące mogą jednocześnie czuć się samotne, a teraz znów ktoś pisze, że prawie w 100% odpowiedzi na jej anons były negatywne i nie takich oczekiwała. Wydaje mi się, że Pani, jako osoba zajmująca się tym kącikiem, powinna dążyć do budowania tego przedsięwzięcia, a nie ukazywać go jako coś niedobrego. Uważam, że jest on bardzo potrzebny ludziom samotnym i wszystkim tym, którzy szukają bratniej duszy.
Moja znajoma otrzymała ponad 30 odpowiedzi i stwierdziła, że prawie wszystkie były wartościowe, więc chciałbym, żeby Pani pozbierała te wszystkie listy i opublikowała z nich coś pięknego, jakieś wielkie szczęście samotnej osoby, która za pośrednictwem Waszej gazety znalazła kogoś wartościowego.
A wracając do tej niezadowolonej Pani, poleciłbym jej w przyszłości napisać, że chce tylko korespondencji, a nie przyjaźni. Mnie się wydaje, że szukanie kogoś do korespondencji i wyrażania pięknych słów na papierze nie ma sensu. Wiem też, że od pisania do poważnego związku musi upłynąć trochę czasu, i nie ukrywam, że ja też przeglądam tę rubrykę w celu zawarcia związku małżeńskiego. Zdaję sobie sprawę z powagi tego czasopisma, ale jeśliby ktoś z Waszą pomocą stanął na ślubnym kobiercu, to chyba nikomu by to nie ubliżyło.
Na koniec pragnę zaznaczyć, że jestem osobą, dla której Bóg i wartości chrześcijańskie są najważniejsze.
Proszę o złożenie w całość mojego listu i rozwinięcie go - Pani to potrafi. Czekam na publikację, jeszcze raz wszystkich pozdrawiam. Szczęść Boże!
Wojtek
No tak - wiele sprzeczności i młodzieńczego bałaganu, ale i wiele miłych słów i ciekawych uwag. Dziękuję za te słowa na końcu: "Pani to potrafi..." - podniósł mnie Pan tym na duchu. Oczywiście, na publikację Pana listu wpłynęło i to także, że jest Pan mężczyzną, bo oni niezbyt często chwytają za pióro. Owszem - przysyłają lakoniczne oferty do rubryki korespondencyjnej, ale na ogół na dłuższy list wielu z nich nie stać.
Nie będę polemizowała z Pana spostrzeżeniami - ma Pan do nich prawo, tak jak inna osoba ma prawo do odwrotnego zdania.
Bardzo słusznie Pan zauważa, że dla zawarcia bliższej znajomości potrzeba czasu. Ale też wydaje mi się, że ludzie mają prawo do pozostania przyjaciółmi tylko korespondencyjnymi - sama mam takich.
Na zawiadomienia o małżeństwach zawartych dzięki naszej rubryce, oczywiście, oczekujemy. Ale ludzie, gdy już znajdą szczęście, przeważnie zapominają, jak to się zaczęło, i dlatego czasem z wyrazami wdzięczności nie powracają, więc bądźmy dla nich wyrozumiali. Ale też mamy wiele, bardzo wiele pozytywnych opinii, z których już powstałoby chyba kilka numerów Niedzieli! Zbieramy je w naszym archiwum jako dowód i pamiątkę oraz potwierdzenie naszego wyboru.
Jest Pan z pewnością osobą jeszcze dość młodą, choć myśli Pan już o małżeństwie, więc dlatego miejscami ton Pana listu jest trochę ostry. Ale rozumiemy, że młodość jest zapalczywa i prędka, oby z dobrym skutkiem dla niej samej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu