Reklama
Na początku lutego br. rosyjski ambasador przy Stolicy Apostolskiej Witalij Litwin udzielił wywiadu moskiewskiej gazecie Wremia Nowostiej, w którym ujawnił, że według prezydenta Putina - wizyta Jana Pawła
II w Moskwie jest nie tylko możliwa, lecz wręcz konieczna. Dodał jednak zaraz, że "najpierw należy usunąć pewne przeszkody w dialogu między Kościołami. Papież nie może bowiem przyjechać jedynie jako Głowa
Państwa, gdyż jest również Głową Kościoła. Jest więc nie do pomyślenia, by podczas swej wizyty nie spotkał się z Patriarchą Moskiewskim. Należy odpowiednio przygotować teren, aby ta wizyta była owocna".
Ambasador wypowiedział się również na temat problemu wydalenia z Rosji katolickich kapłanów. Według niego, wydalenia te "nie mają nic wspólnego z działalnością religijną księży", a co za tym idzie - "oskarżenia
pod adresem władz Rosji o podsycanie kampanii antykatolickiej są całkowicie nieuzasadnione". Dlatego władze kościelne "nie powinny się łudzić, że księża, którym wstrzymano wizę za złamanie rosyjskiego
prawa, będą mogli powrócić". Dodał jednak, że wydaleni kapłani będą mogli być zastąpieni przez innych, nawet od zaraz. Dyplomata stwierdził następnie, że "stosunki międzypaństwowe (między Rosją a Stolicą
Apostolską - przyp. red.) rozwijają się bardzo dobrze dzięki wymianie delegacji, inicjatywom dyplomatycznym i konsultacjom". I dodał: "Przykładamy wielką wagę do polepszenia relacji między Stolicą Apostolską
a Patriarchatem Moskiewskim, ponieważ problemy, które się pojawiły, dotyczą wyłącznie Kościołów".
Kilka dni później w największym włoskim dzienniku Corriere della Sera ukazał się wywiad ministra spraw zagranicznych Rosji Igora Iwanowa, w którym również została poruszona sprawa stosunków Rosji
ze Stolicą Apostolską. Minister podkreślił, że oba państwa utrzymują normalne i konstruktywne relacje dyplomatyczne i mają podobne poglądy w sprawie utrzymania pokoju. Istnieją natomiast problemy między
Watykanem a Patriarchatem Moskiewskim, które "przy dobrej woli obu stron mogą być rozwiązane". Następnie min. Iwanow dodał, że poprawia się atmosfera i że "w nadchodzących miesiącach ta poprawa może przekształcić
się w konkretne fakty".
Optymizm rosyjskich dyplomatów kontrastuje jednak z postawą Patriarchatu Moskiewskiego: 21 lutego Aleksy II przyjął nowego nuncjusza apostolskiego - abp. Antonio Menniniego, który wręczył mu osobisty
list od Jana Pawła II. W czasie spotkania Patriarcha powtórzył znane zarzuty pod adresem Kościoła katolickiego, a jego rzecznik prasowy dodał, że rozmowa była "czysto dyplomatyczna" i że "trudno spodziewać
się decyzji, które mogłyby zmienić stosunki między obu Kościołami".
O komentarz do powyższych wypowiedzi poprosiliśmy abp. Tadeusza Kondrusiewicza - przewodniczącego Episkopatu Rosji Europejskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W. R.
"Niedziela": - Czy można mówić o ofensywie dyplomatycznej władz rosyjskich w stosunku do Stolicy Apostolskiej?
Abp Tadeusz Kondrusiewicz: - Trudno mi powiedzieć, czy wypowiedzi rosyjskich polityków świadczą o "ofensywie dyplomatycznej". Ja osobiście cieszyłbym się, gdyby gesty te były czymś normalnym w kontaktach między Kościołem a władzami Rosji.
- Jaki jest cel "otwarcia" władz rosyjskich?
Reklama
- Nie jest dla nikogo tajemnicą, że władze Rosji chciałyby, aby Papież przyjechał do Moskwy. Jan Paweł II był już zapraszany do Rosji przez prezydentów Gorbaczowa i Jelcyna (dwa razy), a prezydent Putin
kilkakrotnie powiedział, że chciałby gościć Ojca Świętego w Moskwie. Często spotykam się z przedstawicielami władz i nikt nie ukrywa, że wizyta Jana Pawła II byłaby bardzo pożyteczna dla Rosji. Obecny
rząd Rosji prowadzi politykę otwarcia się na Zachód. Nie można jednak otwierać się na Zachód bez otwarcia się na Watykan. Chodzi tutaj o obraz Rosji w oczach światowej opinii publicznej. Zeszły rok był
bardzo ciężki dla Kościoła katolickiego ze względu na wydalenie z Rosji biskupa i 5 księży - w sumie wydalono 19 przedstawicieli mniejszości religijnych - dlatego wizyta Papieża pomogłaby poprawić obraz
Rosji i byłaby niejako namacalną oznaką demokratyzacji państwa, respektowania wolności sumienia i polepszenia relacji państwo - Kościół katolicki.
Jeszcze nie tak dawno jeden z zastępców rosyjskiego ministra spraw zagranicznych oficjalnie przyznał, że Rosja buduje swoje stosunki z Watykanem, biorąc pod uwagę sugestie Patriarchatu Moskiewskiego.
To było zaledwie kilka miesięcy temu! Cytowane powyżej wypowiedzi wysokich urzędników państwowych świadczą o nowym trendzie w polityce rosyjskiej. Wydaje mi się, że sytuacja w świecie zmusza do przemyślenia
dotychczasowej polityki. Sprawa Iraku ciąży na wszystkich, a stanowisko Rosji jest zbieżne ze stanowiskiem Stolicy Apostolskiej. W Unii Europejskiej natomiast toczy się dyskusja nad przyszłą konstytucją
europejską - Kościół katolicki domaga się, by znalazło się w niej odniesienie do Boga i chrześcijańskich korzeni kontynentu. W zeszłym tygodniu Patriarchat zajął w tej sprawie takie samo stanowisko.
- Wiadomo, że Ojciec Święty Jan Paweł II zawsze pragnął odwiedzić Rosję, a dziś również władze rosyjskie zainteresowane są jego wizytą. W jaki sposób Patriarchat, który jest przeciwny wizycie, wpływa na decyzje władz rosyjskich?
- Władze rosyjskie muszą się liczyć z opinią Patriarchatu. Nie zapominajmy, że w 1997 r. rosyjska Duma w preambule do prawa wyznaniowego wpisała, że "Kościół prawosławny ma rolę państwowotwórczą". Wielu polityków i wiele grup politycznych manifestuje swoją przynależność do Cerkwi prawosławnej, gdyż jest to dobrze widziane. Jest to historycznie uwarunkowane.
- Fakt, że ktoś chodzi do cerkwi i jest wyznawcą prawosławia, wcale nie musi oznaczać, że jest wrogo nastawiony do Kościoła katolickiego...
- Nie dla wszystkich jest to oczywiste - do tego trzeba dorosnąć. Nie zapominajmy, że przez wieki religia prawosławna była religią państwową, ale potem było 70 lat komunizmu... Trzeba dać ludziom czas, by się zmienili, i zmiany te już widać.
- Czy widać też zmiany w Cerkwi prawosławnej?
- Na poziomie prostych wiernych nie mamy żadnych problemów, natomiast wśród księży i biskupów jest jeszcze niewiele osób szczerze otwartych na dialog. Wydaje mi się jednak, że nowa postawa władz rosyjskich zmusi do myślenia hierarchów prawosławnych.
Reklama
- W Moskwie jest od niedawna nowy nuncjusz apostolski - abp Antonio Mennini. Czy będzie to miało jakiś wpływ na relacje między Stolicą Apostolską i rządem rosyjskim?
- Abp Mennini to doświadczony dyplomata. Przyjechał do Moskwy z Bułgarii - kraju prawosławnego, który wychodzi z komunizmu tak jak Rosja. Dzięki jego pracy doszło do wizyty Papieża w tym prawosławnym kraju.
- Kilka dni temu agencje doniosły o wydaleniu z Rosji następnego księdza katolickiego...
- Dowiedziałem się o całej sprawie w czasie mojego pobytu w Rzymie. Chodzi o ks. Bronisława Czaplickiego. Przybył on do Rosji w 1991 r. i na początku wysłałem go na Kaukaz. Zorganizował tam całą sieć
parafii i był proboszczem w Groznym, gdzie przed rewolucją w jednej z dzielnic mieszkali katolicy, głównie Polacy i Niemcy. Następnie przeniosłem go do Puszkina pod Petersburgiem. Jednocześnie był profesorem
w seminarium i został mianowany przewodniczącym Komisji ds. Męczenników XX wieku. Był współautorem Martyrologium Kościoła katolickiego w byłym ZSRR.
Do tej pory w Rosji można było przebywać służbowo, na wizę (do roku) albo na stały pobyt. W mojej diecezji tylko trzech księży miało dokument zezwalający na pobyt stały, a ks. Czaplicki był jednym
z nich. Według nowego prawa, które weszło w życie 1 listopada 2002 r., pozwolenie na pobyt stały wygasa po 5 latach i zgodnie z tym prawem ks. Czaplicki mógł przebywać w Rosji do lipca. Tydzień temu otrzymał
zawiadomienie od władz wizowo-paszportowych, że nie będzie mu przedłużone pozwolenie na pobyt stały w Rosji. Problem w tym, że 21 lutego dostałem wiadomość, że wezwano go powtórnie do urzędu, gdzie anulowano
mu pozwolenie pobytowe, informując, że w ciągu dwóch tygodni musi opuścić Rosję, ale może złożyć podanie na wizę 3-miesięczną! Jest to pierwszy przypadek tego typu. Trzeba jednak wyjaśnić, że w związku
z wprowadzeniem nowego prawa w urzędach panuje pewien chaos, a co gorsza - sprawy wizowe należą teraz do kompetencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a nie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak do tej
pory. Dlatego w jednym mieście można otrzymać wizę na rok, w innym - na 3 lub 6 miesięcy. Staramy się wyjaśnić te sprawy z władzami i między innymi o tym rozmawiałem dzisiaj (25 lutego - przyp. red.)
z ambasadorem W. Litwinem.
- Dziękuję za rozmowę.