Reklama

Polskie ślady

Kawałek Polski w Rzymie

Mówi się, że „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”..., a gdy się już jest w Wiecznym Mieście? Z pewnością Polaków zaprowadzą do miejsc, w których będą mogli odnaleźć kawałek Polski. Jednym z nich jest dom przy via Pietro Cavallini w dzielnicy Prati del Castello, położonej w pobliżu Watykanu. Tam swoją siedzibę ma Papieski Instytut Polski w Rzymie. Podczas wrześniowej pielgrzymki „Niedzieli” do Rzymu grupa pracowników, na czele z redaktorem naczelnym - ks. inf. dr. Ireneuszem Skubisiem, miała możliwość odwiedzenia placówki, która kształtuje polskie duchowieństwo, dając szansę skorzystania z ogromnej skarbnicy naukowej, jaką jest Rzym.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rektor Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie - ks. prał. Grzegorz Kaszak jest tegorocznym laureatem nagrody „Mater Verbi”, przyznawanej rokrocznie przez redaktora naczelnego „Niedzieli”. „Myślę, że nie jest to tylko nagroda dla mnie, ale dla tych wszystkich osób, które tworzą wspólnotę Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie. Jestem ogromnie wdzięczny i świadomy tego, że taki medal zobowiązuje do jeszcze głębszej współpracy naszej placówki z katolickimi środkami społecznego przekazu, a zwłaszcza z «Niedzielą». Czytamy ją tu regularnie, każdego tygodnia. Najpierw «krąży» wśród Watykańczyków, potem przekazywana jest do czytelni, gdzie rozchwytują ją księża studenci. Za zaufanie i za zaszczytne wyróżnienie składam Bóg zapłać redaktorowi naczelnemu - ks. inf. dr. Ireneuszowi Skubisiowi”.

Prorocza inicjatywa

Reklama

Wielkim orędownikiem powstania tego typu placówki polskiej we Włoszech był na początku XX stulecia bł. bp Józef Sebastian Pelczar, ówczesny biskup przemyski. Kanonicznej erekcji Instytutu dokonała Kongregacja Konsystorialna 19 marca 1910 r. Dom, który wówczas otrzymał nazwę Hospicjum Polskie, pozostawał pod zwierzchnictwem samego Papieża. Dopiero 18 lat później zmieniono jego nazwę na Instytut Polski w Rzymie. Placówka rodziła się w niezwykle trudnych czasach, kiedy Polska wykreślona była z mapy Europy. Jednak w utworzenie tak znaczącego przedsięwzięcia włączyło się wielu polskich biskupów. Był wśród nich również ks. prał. Adam Stefan Sapieha, kapłan archidiecezji lwowskiej, późniejszy arcybiskup krakowski, który pracował w Watykanie od 1906 r. Przezwyciężono liczne trudności i w końcu uzyskano aprobatę ówczesnego papieża Piusa X. O proroczej i drogocennej inicjatywie powstania Instytutu Polskiego w Rzymie najlepiej świadczy późniejsza historia. „Dla Kościoła w Polsce świadomość posiadania takiej placówki w Rzymie jest materialnym oparciem i duchowym wezwaniem, i zachętą. Służy polskiej hierarchii w kontaktach ze Stolicą Apostolską. Stwarza materialną i duchową bazę dla księży przybywających na kościelne studia do Rzymu” - stwierdza w Historii i współczesności Prymas Polski kard. Józef Glemp.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pod znakiem Papieża

Reklama

Nowy rok akademicki w Papieskim Instytucie w Rzymie 58 księży studentów rozpoczęło „pod znakiem Papieża”. „Jest to zupełnie wyjątkowy rok z racji jubileuszu 25-lecia Pontyfikatu Jana Pawła II. W Instytucie zaplanowano wiele uroczystości, które mają ukazać znaczenie tego Pontyfikatu dla sprawy polskiej. Jest to również okazja do pogłębionej modlitwy w intencji umiłowanego Ojca Świętego” - wyjaśnia rektor Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie, ks. prał. Grzegorz Kaszak. Jubileuszowe obchody rozpoczęły się 14 października konferencją wygłoszoną przez kard. Henryka Gulbinowicza nt. Pontyfikat Jana Pawła II a sprawa polska. Dzień później w kaplicy Instytutu została odprawiona Msza św., której przewodniczył Prymas Polski - kard. Józef Glemp. 15 października przy wspólnym stole z Polakami spotkali się pracownicy Kurii Rzymskiej i instytucji kościelnych Wiecznego Miasta. W dzień wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową - 16 października w kaplicy Instytutu trwała adoracja Pana Jezusa wystawionego w Najświętszym Sakramencie. W tym dniu kardynałowie, biskupi, księża studenci oraz zaproszeni goście wzięli udział w uroczystej Eucharystii na Placu św. Piotra z udziałem Jana Pawła II. „To szczególny czas dziękczynienia za tak niezwykły Pontyfikat i tak wspaniałego Papieża” - podkreśla Ksiądz Rektor. 19 października pracownicy oraz studenci Instytutu uczestniczyli w beatyfikacji Matki Teresy z Kalkuty. Do obchodów dołączyli też swoje uczestnictwo w modlitwie za nowo mianowanego kardynała - ks. prof. Stanisława Nagyego.

Po wakacyjnej przerwie

Po tak bogatym w przeżycia i uroczystości rozpoczęciu nowego roku akademickiego powraca się tutaj do szarej codzienności. „Szarej, choć nieco zmienionej, bo dzięki ofiarności darczyńców udało się wyremontować kilka studenckich pokoi. W ostatnim czasie wykonano też nowe meble, zmieniono ogrzewanie, a także upiększono salon, który służył już teraz, podczas obchodów 25-lecia Pontyfikatu” - informują księża studenci, którzy jako jedni z pierwszych po wakacyjnej przerwie przybyli do Rzymu. Dom wybudowany w XIX wieku wciąż wymaga nowych inwestycji, przystosowania do potrzeb nowych czasów, aby jak najlepiej mógł służyć Kościołowi polskiemu. „Na ile pozwoli ludzka ofiarność, będziemy kontynuować remonty kolejnych mieszkań dla księży studentów. Chodzi o to, aby stworzyć im jak najdogodniejsze warunki do zdobywania wiedzy. Wszystko to przecież dla dobra Kościoła i polskiego narodu” - stwierdza ks. Kaszak.

Wybrani spośród wielu

Dzień w Instytucie rozpoczyna się o godz. 6.40. Księża studenci gromadzą się na Jutrzni. Następnie jest Msza św. i śniadanie. Potem - czas na naukę. Rozpoczynają się wykłady lub osobiste studium. O godz. 12.55 studencka brać gromadzi się na modlitwie Anioł Pański. O 13.00 - zasłużony posiłek: wspólny obiad, oczywiście, polski. Przed godz. 19.00 - Nieszpory, a następnie kolacja. Odprawiane są także Godzinki oraz nabożeństwa okresowe - Różaniec, Gorzkie Żale, nabożeństwa majowe i czerwcowe. Studenci uczestniczą w rekolekcjach adwentowych i wielkopostnych. W każdy czwartek gromadzą się na wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu.
Studia kościelne za granicą nie są sprawą łatwą, nawet dla tych, którzy zostali wybrani spośród wielu. Trzeba sprostać trudom studiowania, pokonać barierę językową, odnaleźć się wśród ludzi o innej mentalności, przezwyciężyć tęsknotę za krajem i rodziną. Trudy te jednak, jeśli przeżywane są z Chrystusem, stają się ubogaceniem dla kapłanów, którzy w przyszłości piastować będą różne znaczące stanowiska kościelne w służbie kraju bądź Stolicy Świętej.

Nr konta: Bank PKO SA XIII Oddz. Warszawa
ul. Grzybowska 80/82
numer rachunku: 2912402034 111100000 7084531
Polski Papieski Instytut Kościelny

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Śląska Samarytanka

Niedziela Ogólnopolska 39/2007, str. 20

[ TEMATY ]

bł. Maria Luiza Merkert

Autorstwa Nieznany - Archiwum elżbietanek, Domena publiczna, commons.wikimedia.org

bł. Maria Luiza Merkert

bł. Maria Luiza Merkert
Kim była ta Śląska Samarytanka? Co zawdzięcza jej założone w 1842 r. Zgromadzenie? Czym „porwała” ponad 10 tys. sióstr, które w ciągu 165 lat istnienia poszły jej śladem?
CZYTAJ DALEJ

Pożoga wojenna

2024-11-15 18:18

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W siedzibie Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu odbyła się promocja książki pt. „Straty w obiektach sakralnych diecezji sandomierskiej w czasie II wojny światowej” oraz inauguracja wystawy fotografii przedstawiającej zniszczenia wojenne.

W spotkaniu uczestniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz oraz osoby zaangażowane bezpośrednio w badania, m.in. koordynatorzy zadania Ewa Kołomańska oraz Magdalena Kopeć z Muzeum Wsi Kieleckiej. Biskup Ordynariusz podziękował wszystkim za ofiarność i kompetencję.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję