- Czemu ten obraz przyciąga tylu ludzi? - zapytał ktoś na Jasnej Górze. - Przecież ta twarz jest tak nieznośnie poważna...
No cóż, może właśnie dlatego? Tak naprawdę nieznośna jest teraz powszechna niepowaga przemieniająca życie w coraz marniejszy kabaret. I co ciekawe - coraz mniej poważny człowiek domaga się od
innych coraz poważniejszego traktowania. Ikona Jasnogórska i jej podobne, prócz powagi, mają w twarzach troskę, głębokie zapatrzenie, smutek współczującej mądrości, których coraz bardziej brak na twarzach
z okładek, z reklam, ale nawet i na twarzach matek, ojców, wychowawców, przyjaciół. Tam gdzie dzieją się sprawy ważne, czyli mające swoją wagę, tam nie ma miejsca na chichot, łaskotliwe dowcipy, szyderstwo,
rubaszność. Jak poważne bywają małe dzieci ze swoim uważnym przyglądaniem się światu i swoimi pytaniami. Jak poważnie traktuje Bóg człowieka, z jego wymaganiami i respektowaniem jego wyborów. Trzeba powagi,
by ujrzeć w człowieku jego tajemnicę...
Gdy bolszewicy z wściekłością niszczyli cerkwie, to z jeszcze większą nienawiścią pastwili się nad ikonami. Obliczono, że do rozpadu ZSRR zniszczono kilkadziesiąt milionów ikon. Opowiadał ktoś, że jakiś malarz usiłował uratować te najpiękniejsze ikony Maryi z pobliskiej cerkwi. Wpadł na pomysł i zaczął pokrywać święte wizerunki... portretami wiejskich kobiet. Nieświadome tego, co jest pod spodem, dziwiły się one, gdy je obdarowywał tymi podobiznami. Wieszały je w chałupach i czasem sobie wzdychały, patrząc na swoje twarze, jakieś takie inne niż te oglądane w lustrze. Jakby wzdychała w nich tęsknota za wiarą i pięknem, które zostało zniszczone, brutalnie zastąpione hałaśliwą głupotą i brzydotą. Mijały lata, aż ktoś odkrył ukryte pod portretami twarze Maryi. Inny artysta zaczął je odsłaniać. Potem napisał, że w tej wsi sporo kobiet miało coś z wyrazu twarzy Matki Bożej - ten niepowtarzalny smutek i tkliwość, mimo że nie było tam cerkwi, a ikony nie wolno było mieć w żadnym domu. Może właśnie dlatego trzeba było zniszczyć te wizerunki piękna i tajemnicy, żeby potem z kobiet uczynić traktorzystki, rzeźniczki, sołdatki...
Jasnogórska Ikona nie ma nic z taniego powabu, nic z łatwej pociechy czy... pocieszności. Przy niej wielu (na pewno nie aż tak wielu) odkrywa w sobie swoją wewnętrzną twarz. Tak, spojrzenie z tej Ikony dosięga twarzy sumienia, twarzy duszy, twarzy losu człowieka, który stanie dłużej i pozwoli tym twarzom do siebie mówić bezsłownie w powadze milczenia i tego miejsca. I kto bywa tu często, widzi czasem ludzi odchodzących spod tej Ikony z twarzami o takiej pogodzie, jakiej nie sposób ani sfotografować, ani namalować, ani pojąć. Może dlatego przeważają tu kobiety, bezwiednie szukające przed tym Obrazem tego piękna i tej tajemnicy w sobie, o jakiej nie chce pamiętać świat masek i pustki pod nimi...
Pomóż w rozwoju naszego portalu