W ostatniej dekadzie kwietnia w Turynie odbywa się międzynarodowy festiwal filmów o tematyce homoseksualnej - już od 19 lat. Na 19. edycję tej kontrowersyjnej imprezy przygotowano specjalny program
pt. Europa mon amour (Europa moja miłość), dedykowany wyprodukowanym w Europie filmom traktującym o tzw. kulturze homoseksualnej - taki właśnie termin jest tam lansowany. Temat roku bieżącego: homoseksualizm...
nastolatków. Zapewne - w trosce o dopływ młodych kadr...
Straciłem ochotę do żartów, gdy dowiedziałem się, iż ów festiwal organizowany jest pod auspicjami władz włoskich (m.in. Ministerstwa Gospodarki) oraz Unii Europejskiej, a zatem przy ich wsparciu finansowym
i moralnym (a raczej: niemoralnym). To znaczy, że podatnicy włoscy oraz z innych krajów Unii łożą - czy chcą, czy nie chcą - na promocję „kultury homoseksualnej”, a mówiąc bez
ogródek - na propagandę dewiacji. Czy nas w Polsce czeka to samo? - postawiłem w myślach pytanie. Jak się okazało, w złą godzinę: odpowiedź nadeszła natychmiast - z Krakowa!
Oto w maju mają się odbyć w Królewskim Mieście pierwsze międzynarodowe „Krakowskie Dni Kultury Lesbijsko-Gejowskiej”, pod pięknym hasłem Kultura dla tolerancji. Będą wykłady i „warsztaty”
(?!) profesorów z UJ, Warszawy i Wrocławia, filmy, wystawy, dyskusje, koncerty. A także... składanie kwiatów pod Ścianą Straceń w Oświęcimiu (hasło: Zagłada homoseksualistów podczas II wojny światowej).
A na koniec - wielki pochód-manifestacja, od Rynku Głównego przez ulicę Grodzką aż po Wawel, z flagami, transparentami i rozdawaniem ulotek. Tuż po zakończeniu procesji z okazji uroczystości św.
Stanisława...
Kto wydał zgodę na „Krakowskie Dni Kultury Lesbijsko-Gejowskiej”? Jest jeszcze czas na wycofanie pochopnych decyzji i zachowanie twarzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu