Nie porzucaj nadzieje,
Jakoć się kolwiek dzieje:
Bo nie już słońce ostatnie zachodzi,
A po złej chwili piękny dzień przychodzi.
Jan Kochanowski, Pieśń IX
Milena Kindziuk: - W najnowszym tomie swoich wierszy „Poza kamień” pisze Ksiądz Profesor, że „wiara i nadzieja przeminą”. Czy rzeczywiście?
Ks. prof. Jan Sochoń: - Tak, bo tylko miłość jest wieczna. Nadzieja w stanie spełnienia nie ma już racji bytu.
- Dlatego w „Boskiej Komedii” Dante nad piekłem umieścił napis: „Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją” - czy tak?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- W nieco odmiennym tłumaczeniu brzmi to następująco: „Wchodząc, porzućcie wszelkie swe nadzieje”. Bo jakaż nadzieja może przyświecać tym, którzy znaleźli się w stanie oddzielenia od Boga? Nadzieja, także jako cnota podniesiona do poziomu teologicznego (wlana przez Boga), wiąże się z życiem obciążonym ograniczeniami ludzkiego sposobu istnienia, choć ma na celu osiągnięcie wiecznej szczęśliwości. Wspomniany Dante, ale tym razem w XXV pieśni „Raj”, zbudował - w dialogu z apostołem nadziei, Jakubem - wielką teologię nadprzyrodzonej nadziei.
- Czy poeta ma za zadanie nieść światu nadzieję?
Reklama
- Sądzę, że jest to zadanie każdego człowieka, bez względu na to, kim jest i czym zajmuje się w codzienności. Nadzieję trzeba ujmować w taki sposób, aby ujawniała się jej konieczność we wszelkich przejawach osobistej i zbiorowej aktywności człowieka. Chociaż, oczywiście, poeta, podobnie jak kapłan, przez to, że posługuje się słowem, w szczególny, bo profetyczny, sposób niesie światu nadzieję.
- A czy sztuka bez nadziei istnieje? Czy jest prawdziwa, gdy nie niesie nadziei, tak jak to było np. w Młodej Polsce, kiedy wszystkie niemal utwory były katastroficzne, dekadenckie, pełne ideowej pustki?
- To zbyt wielkie uogólnienie. Proszę pamiętać, że na przykład pierwszy tom Bolesława Leśmiana „Sad rozstajny” ukazał się w czasach modernizmu. W każdym razie jeżeli nawet dzieło sztuki sugeruje wizję katastroficzną, to często ma ona prowadzić do oczyszczenia czy przekształcenia owego złego stanu rzeczy i przywrócenia utraconej nadziei. Syntetyzując tę kwestię, powiedziałbym jednak, że umacnianie nadziei to jedna z głównych powinności sztuki.
- Konrad z III cz. „Dziadów” prosi Boga: „Daj mi rząd dusz”. Chce być równy Stwórcy, chce urządzić świat po swojemu. Czy z brakiem nadziei zwykle wiąże się pycha?
- Może tak się zdarzyć. Drugą stroną braku nadziei jest rozpacz i zuchwalstwo. To są jedne z najbardziej niebezpiecznych grzesznych postaw. I z tej pierwszej, czyli z rozpaczy, zdaniem św. Tomasza z Akwinu, bardzo trudno się podnieść i otrzymać odpuszczenie. Z poczucia, że nie ma w nas żadnej nadziei, że pielęgnujemy w sobie poczucie zniechęcenia (acedia), połączone z gadulstwem, nienasyceniem, ciekawością, wyuzdaniem i wewnętrznym roztargnieniem, należałoby się spowiadać.
- Brak nadziei jest zatem grzechem?
Reklama
- Jeżeli łączy się z rozpaczą, to tak. Od czasów Piotra Lombarda (†1160) teologowie zaliczają rozpacz do grzechów przeciwko Duchowi Świętemu.
- Jak walczyć z rozpaczą?
- Na pewno trzeba się żarliwie modlić o jej oddalenie. Warto też pamiętać, że w odzyskaniu nadziei jest pomocna obecność drugiego człowieka. Bez jego powiernictwa trudno pozbyć się ciążącego smutku i żalu.
- A czy Bóg ma nadzieję?
- Stwórca, objawiając się ludziom, odsłonił tym samym swoją nadzieję: że oto pragnie ich szczęścia i ostatecznego wyzwolenia z grzechów. Stąd idea przebaczenia i miłosierdzia wiążąca się z misją Chrystusa. Zbawcze dzieło Bożego Syna to wyraz największej nadziei, jakiej ludzkość mogła w swej ułomności dostąpić.