Ks. Tadeusz Sochan: - Przed rokiem święciliśmy ten dom, obiecałem wtedy, że przyjadę ponownie, a Wy obiecaliście, że ten dom będzie jeszcze piękniejszy. Ja obietnicę spełniłem, ale widzę i słyszę, że wywiązaliście się ze swych obietnic. Rzeczywiście, Wasz dom jest jeszcze piękniejszy i więcej w nim radości.
Łukasz Golec: - O tak, radości przybyło i zrobiło się głośniej. Nareszcie dwuipółletni Bartek ma siostrzyczkę, a my z Edytą jesteśmy szczęśliwymi rodzicami nie tylko kochanego Bartka, ale i pięciomiesięcznej Tosi.
- Narodziny dziecka przynoszą radość, ale w pewien sposób zmieniają też życie. Pewnie przybyło Wam obowiązków. Trudniej pogodzić działalność artystyczną z życiem rodziny?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Wbrew pozorom, dzisiaj wcale nie jest nam trudniej. Przeciwnie. Narodziny Antosi stały się nową inspiracją dla naszej twórczości i wyzwoliły w nas nowe pokłady energii. Nigdy nie uciekałem od rodziny, nie traktowałem życia artystycznego w oderwaniu od niej. To właśnie z rodzinnego szczęścia rodzi się radość tworzenia i piękno życia, które chcę wyśpiewać. Gdy z „Golcami” jedziemy na koncert, to muszą być wszyscy. Babcia ma tu szczególne miejsce. Ona ma bardzo ważne zadanie: opiekuje się wnukami.
Reklama
- To wszystko, co powiedziałeś, świetnie wkomponowuje się w klimat Bożego Narodzenia, bo przecież to święta rodzinne. W tym roku Golcowie będą świętować w powiększonej rodzinie.
- Nie wyobrażamy sobie świąt poza domem. Tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzimy w naszym domu w Łodygowicach. Zaprosimy mamę Irenę z Milówki, teściów i braci z rodzinami. Poza Jezusickiem w centrum uwagi na pewno będzie Antosia. Każde święta obchodzimy tradycyjnie i uroczyście. Do wieczerzy wigilijnej obowiązuje ścisły post. Gdy byliśmy dziećmi, z niecierpliwością wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki, a teraz robią to już nasze dzieci. Wigilia to dzień wyjątkowy. To czas, który spędza się z najbliższą rodziną. To nie tylko pyszne jedzenie, ale przede wszystkim umocnienie wiary i miłości w rodzinie. To święta tradycja, którą trzeba pielęgnować i przekazywać z pokolenia na pokolenie.
- W swoim repertuarze Golcowie mają kolędy. Na pewno wiele kolędujecie także poza studiem...
- Szczególnie w Wigilię śpiewamy całą rodziną, uczymy tego nasze dzieci. Znamy wszystkie zwrotki kolęd, nie tylko pierwsze dwie czy trzy. W niektórych kolędach jest ich ze trzydzieści. W dzieciństwie chodziliśmy z braćmi po całej okolicy od domu do domu, śpiewaliśmy kolędy i winszowaliśmy. To kolędowanie i winszowanie trwało nieraz dwa tygodnie. Był to niezwykły teatr - szopka, gwiazda, specjalne stroje, skrzypce, trąbki, flety… Za uzbierane grosiki kupowaliśmy przybory szkolne, zabawki, a rodzicom kupowaliśmy drobne prezenty.
- Na jednej z płyt nagrałeś powinszowania, które zapamiętałeś z dzieciństwa. Czego tam winszujesz jako kolędnik?
- Inaczej winszuje się w dniu Wigilii, inaczej w Boże Narodzenie, a jeszcze inaczej w Szczepana, Nowy Rok czy Trzech Króli, a do tego w każdej wsi powinszowania są zupełnie inne. Czytelnikom „Niedzieli” winszuję: „Na scynści, na zdrowi, na te Boze Świynta, obyście byli zdrowi i weseli, jako w niebiosach świynci janieli!”.