Jedno z najsubtelniejszych i najskuteczniejszych pokuszeń to:
"zapomnij o... zapomnij to... zapomnij, że... zapomnij się... ". Tylko że raczej nie nazywa się tego pokusą, lecz... potrzebą.
*
W doskonałym punkcie, choć jakby na uboczu, pojawił się ni to sklep, ni gabinet pod ładną nazwą "Leta". W środku można było porozmawiać z lekarzem o kłopotach z bezsennością, nerwowością, przemęczeniem. Kierował on zwykle do części, gdzie można było kupić różne środki na uspokojenie czy na sen - ziołowe, chemiczne, jakieś wschodnie... Nawet niedrogie i ponoć bardzo skuteczne. Było tam też kilka pokoików dla relaksu, z kadzidełkami i usypiającą prawie muzyką. Wnętrze i obsługa miały coś hipnotyzującego, bo ludzie chcieli tu wracać - po następną rozmowę, tabletki, mikstury, maści i to coś, co pomagało nagle zapomnieć trochę, znieczulić niepokoje, przestać myśleć. Rzadko kto kojarzył nazwę "Leta" z jedną z siedmiu rzek mitycznego świata umarłych Hadesu. Napicie się z niej wody wymazywało zupełnie pamięć o życiu ziemskim, a Platon pisał, że i o bogach. I właśnie tu też słychać było łagodny, wszechobecny szmer wody. Ludzie tu wracali, opowiadali innym, zachęcali. Właściciel, dobrze prosperując, zaczął dyskretnie rozbudowywać zaplecze. A nieopodal, przy kościele budowano dzwonnicę. Gdy ją poświęcono, dźwięk dzwonów rozlegał się parę razy na dzień. Dołączały do nich kuranty kościelnego zegara. Trudno było tak odizolować i wytłumić "Letę", by te dźwięki nie docierały do środka. Właściciel zaskarżył więc proboszcza o zakłócanie spokoju i celowe zrażanie pacjentów-klientów. Żadna ze stron nie chciała ustąpić polubownie. I oto właściciel "Lety" zebrał setki podpisów pacjentów-klientów pod swoją petycją, a proboszcz nie pozostał mu dłużny, angażując parafian. I oto na rozprawę w sądzie przyszło kilkaset ludzi - z jednej i drugiej strony. Przyjechała także telewizja. Przewodniczący składu sędziowskiego tak rozpoczął pierwszą rozprawę: "Proszę państwa, musimy tu rozstrzygnąć spór nie tyle księdza-dzwonnika z farmaceutą-terapeutą, ile sprawę dziś bardziej podstawową: czy ludzi należy uspokajać i dawać im zapomnienie w życiu, czy budzić i przypominać o... życiu właśnie. Sądzę, że ten spór jest w każdym z nas, że nabrzmiał bardzo w tych czasach wiary i niewiary, pochwały i negacji życia, nicości i wieczności. Co z tego, że któraś ze stron tutaj wygra, ale każdy z nas wyjdzie stąd nadal z tym sporem w sobie, a jak go rozsądzi, to już nie sprawa prawa, ale duszy i wartości życia. Otwieram przewód!"
*
No tak, reszta jest pytaniem: budzik czy kołysanka? wyczulenie czy znieczulenie? stan życia-drzemania, czy życia-czuwania? Czy odpowiedź przychodzi z wieczności? Kto kusi, by o niej zapomnieć?
Pomóż w rozwoju naszego portalu