Reklama

„Mali kolporterzy” w Bliznem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziecko jest księgą, którą powinniśmy czytać i w której powinniśmy pisać. Te słowa Petera Roseggera trwają we mnie od przeszło roku. Właśnie rok temu archidiecezjalny duszpasterz liturgicznej służby ołtarza zwrócił się do mnie z propozycją, którą dyplomatycznie poprzedził pewną refleksją:
- Z tego, co się orientuję, w wielu parafiach archidiecezji przemyskiej ministranci i dziewczęta ze scholi kolportują prasę katolicką. Najczęściej stoją pod świątynią, zachęcając do zakupienia tytułu. Rzadziej, ale to także się zdarza, roznoszą ją wprost do domów.
- To bardzo pięknie - odpowiedziałem.
Nie był to jednak koniec rozmowy. Mój rozmówca zaproponował zorganizowanie dla tych młodych ludzi tygodniowego turnusu, który nazwał właśnie „Mały kolporter”. Był tak przekonywający w swojej propozycji, że zgodziłem się. Proboszczowie wysłali na te wakacjorekolekcje blisko sześćdziesięciu kolporterów. Już niemłody, ale zostałem zaproszony na te wakacje. Moim zadaniem było głoszenie homilii i - jak przystało na dziadka, bo tak w kręgach na mnie wołają - opowiadanie wieczornych bajek. To był udany turnus, który potwierdził słuszność propozycji.
Zeszłoroczne doświadczenie ponowiliśmy i w tym roku. Tym razem ciężar kosztów podzieliliśmy na redakcję, proboszczów i samych uczestników. Blisko pięćdziesięcioosobowa grupka zawitała i w tym roku do gościnnego Bliznego. Przez osiem dni, korzystając z życzliwości pana dyrektora, okupowała szkołę i, co było największą atrakcją, przyszkolny basen. Do południa dzięki pomocy kleryków i animatorek przez okna świątyni wiedzy rozlegały się na całe Blizne melodie religijnych pieśni - to szkoła śpiewu, tak dumnie nazywał się ten punkt programu. Potem klerycy ćwiczyli młodszych w liturgicznych posługach, a po obiedzie było już wakacyjnie - rozgrywki w sali, szaleństwa na basenie. Każdego dnia o 16.00 celebrowaliśmy Eucharystię, która z każdym dniem ujawniała, że praca braci kleryków nie idzie na marne. Wieczorem były spotkania w grupach. Te świetlicowe zajęcia bardzo absorbowały młodych. Trzeba było widzieć, z jakim skupieniem i zacięciem chłopcy uczyli się sztuki robienia np. papierowych kwiatów!
Ci, którzy byli w zeszłym roku, z nadzieją patrzyli na park maszynowy ks. Piotra Wojnara, wspominając szaleńczą eskapadę na Górę św. Michała Archanioła. W tym roku się nie udało, bo sprzęt był nieco zdezelowany.
Dni mijały szybko i w niedzielę 2 sierpnia żegnaliśmy się na wspólnej agapie, dziękując sobie nawzajem za dar wspólnoty. Chłopcy solennie obiecali, że w tym roku jeszcze intensywniej będą zachęcali do nabywania prasy katolickiej, ale przezornie ofiarowali mi również skarbonkę, żebym codziennie odkładał „kasę” na przyszłoroczny turnus. Z wielką serdecznością dziękowano ks. prob. Stanisławowi Wawrzkowiczowi, który jako stary duszpasterz ministrantów rozumiał potrzebę takich form pracy i był z nami przez cały czas. Oczywiście, słowa serdecznej podzięki skierowano również - wraz z wielką żyrafą jako prezentem - do pani gospodyni. Była szczęśliwa, że nikt nie zachorował i ciągle brakowało jedzenia, bo apetyty dopisywały. A cóż może być bardziej radosnego dla „pani od żołądków”.
Ze swej strony wyrażam wdzięczność ks. Józefowi Suchemu za podjęcie pomysłu i jego pielęgnowanie, a także braciom klerykom i młodym animatorkom za cierpliwość i pełną pomysłów aktywność.
Dzięki zgodzie ks. inf. Ireneusza Skubisia tekst ten może dotrzeć do wszystkich naszych edycji. Bardzo zachęcam księży redaktorów do podjęcia inicjatywy „Małego kolportera” w swoich diecezjach. Dziecko jest rzeczywiście księgą, z której można wiele wyczytać, a ci chłopcy byli bardzo czytelni w swoim zaangażowaniu. Jednocześnie czas tych ośmiu dni był dobrą okazją, by „zapisać” w nich nić sympatii do pewnych tytułów oraz do czytania prasy, i są to „kartki”, na których to się przyjaźnie i - mam nadzieję - trwale pisze.
Mam też marzenie, by za rok w Bliznem spotkali się kolporterzy - „Mali kolporterzy” z poszczególnych diecezji, w których jest „niedzielna” edycja. Chętnie zorganizuję taki turnus. Sir Alec Guinness powiedział kiedyś: „Gdy naród nie chce już czytać swych poetów, składa im hołdy”. Poddaję tę myśl jako zachętę do wszelkich wysiłków, aby nie składano sztuce czytania hołdów, ale by ją po prostu realizowano. Do zobaczenia za rok!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wchodzą w życie zmiany w prawie oświatowym

2025-01-10 22:41

[ TEMATY ]

edukacja

oświata

Karol Porwich/Niedziela

11 stycznia 2025 r. wchodzą w życie zmiany w prawie oświatowym dotyczące m.in. przeprowadzenia egzaminów zewnętrznych. Nowe przepisy wydłużają o kolejne trzy lata szkolne brak wymogu uzyskania 30 proc. punktów z jednego wybranego przedmiotu dodatkowego na egzaminie maturalnym.

Zmiany wprowadzono nowelą ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw. Większość przepisów wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, a więc 11 stycznia 2025 r.
CZYTAJ DALEJ

Przerażające. Rewia drag queens w ramach 33. finału WOŚP

2025-01-11 10:31

[ TEMATY ]

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Autorstwa MemicznyJanusz/commons.wikimedia.org

Jak poinformował portal lubie.krakow.pl, w stolicy Polski z dawnych wieków, trwają przygotowania do 33. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jednym z wydarzeń finału będzie rewia krakowskich Drag Queens.

– Różowa barka w Slay Space zaprasza na wyjątkowy wieczór, gdzie zabawą i sztuką przede wszystkim chcemy pomóc dzieciakom! Aż 16 krakowskich Drag Queens zjednoczy siły, żeby dać Wam najlepsze show w mieście – i to na wodzie! – piszą organizatorzy na stronie swojego wydarzenia.
CZYTAJ DALEJ

Autobiografia Papieża z Polskim wątkiem

2025-01-12 17:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

Papież opowiada o tym, że jego dziadkowie i ojciec mieli płynąć statkiem, który zatonął w drodze do Argentyny w 1927 roku. Ta katastrofa była określana jako włoski „Titanic”. Wiele osób wtedy zginęło. Dziadkowie i tata przyszłego Papieża wykupili bilety, ale nie odpłynęli tym statkiem, bo jeszcze nie sprzedali wszystkiego we Włoszech i musieli odłożyć podróż. „Dlatego tu teraz jestem” – skomentował Franciszek w swej autobiografii.

„Moi dziadkowie i ich jedyny syn, Mario, młody człowiek, który został moim ojcem, kupili bilet na tę długą przeprawę, na statek, który wypłynął z portu w Genui 11 października 1927 roku, zmierzając do Buenos Aires. Ale nie wzięli tego statku (...) Nie udało im się na czas sprzedać tego, co posiadali” – pisze Papież Franciszek w swej autobiografii. Dodaje, że wbrew sobie, rodzina Bergoglio była zmuszona w ten sposób do wymiany biletów i odłożenia wyjazdu do Argentyny. „Nie wyobrażacie sobie, ile razy dziękowałem Opatrzności Bożej. Dlatego tu teraz jestem” – pisze Ojciec Święty w swej autobiografii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję