Patrioci i obrońcy praw człowieka w Zimbabwe ponieśli wielką stratę. Z pełnionej funkcji ustąpił abp Pius Ncube, bezpardonowo zaatakowany przez prezydenta Roberta Mugabe. Komentatorzy „Catholic Information Service for Africa” zastanawiają się, czy ten krok oznacza zakneblowanie ust Kościołowi. Na tak postawione pytanie odpowiadają: nie! Kościół dalej, tak jak do tej pory, będzie walczył o prawa człowieka w ogarniętym głębokim kryzysem państwie afrykańskim. Zresztą przy braku niezależnej prasy i prześladowaniach politycznych Kościół katolicki jest ostatnią oazą wolności w morzu dyktatury.
Abp Pius Ncube był najzagorzalszym krytykiem władzy prezydenta Mugabe, którego panowanie doprowadziło do głodu i prześladowań politycznych. Arcybiskup bez lęku występował przeciw potężnemu władcy, stosującemu w walce z hierarchą niewybredne metody szantażu i gróźb. Wykorzystując podległe mu media, oskarżył abp. Ncube o nadużycia obyczajowe. Mimo tego, że Episkopat Zimbabwe i opinia katolicka stanęły murem za arcybiskupem uznał on, że jego pozostawanie na urzędzie szkodziłoby Kościołowi. Zrezygnował zatem z pełnionej funkcji, podkreślając zarazem, że Kościół nigdy nie pójdzie na układ z Mugabe i będzie zawsze stał po stronie uciemiężonego ludu.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu