Minął rok od śmierci o. Mariana Załęckiego, paulina, który większość swojego zakonnego i kapłańskiego życia spędził w służbie Matce Bożej na Beacon Hill w Amerykańskiej Częstochowie, gdzie posługiwał przez 40 lat.
O. Marian urodził się 18 grudnia 1935 r. w Woli Wrzeszczowskiej (parafia Wrzeszczów w dawnej diecezji sandomierskiej). Miał dwóch braci i trzy siostry. Rodzice byli dla nich przykładem modlitwy i pracowitego życia. O. Mariana wspominam jako niestrudzonego pielgrzyma i czciciela Maryi. Należał on do grupy osób, które zapoczątkowały piesze pielgrzymki z Great Meadows do sanktuarium w Doylestown. Osobiście brał udział w pielgrzymkach, posługując pątnikom w sakramencie pokuty i pojednania. Był zawsze uśmiechnięty i otwarty na drugiego człowieka. Na jubileuszowej - 20. pieszej pielgrzymce w 2007 r. obecny był we wspomnieniach pielgrzymów, którzy znali go z publikacji prasowych, m.in. w „Niedzieli”, z którą współpracował jako korespondent ze Stanów Zjednoczonych. Wielokrotnie uczestniczył w Marszu dla Życia, który odbywał się Waszyngtonie.
Bardzo często można było zobaczyć o. Mariana w kaplicy adoracji, gdzie wraz z wiernymi z różnych stron świata modlił się na różańcu. Modlitwa różańcowa w języku polskim, angielskim, francuskim, łacińskim, hiszpańskim towarzyszyła mu przez całe życie kapłańskie i zakonne.
W zakonnej celi, w której mieszkał i pracował o. Marian, obok zdjęcia swojej kochanej mamy Heleny umieścił obrazy i figury Matki Bożej z sanktuariów maryjnych z całego świata.
O. Marian, który 18 września 2006 r. w wieku 71 lat odszedł do Pana, wpisał się w historię duchowej stolicy Polonii amerykańskiej jako wierny sługa. Na cmentarzu w Amerykańskiej Częstochowie przy jego grobie bardzo często można spotkać osoby z grup modlitewnych, którym posługiwał. Świeże kwiaty i świece płonące przy grobie o. Mariana Załęckiego to oprócz modlitwy dowód wdzięczności za wszelkie dobro uczynione przez niego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu