Emigracja zarobkowa nie jest niczym nowym. W XIX wieku w poszukiwaniu lepszego życia z Europy do obu Ameryk wyjeżdżały miliony ludzi. Nie posiadając wiele, sprzedawali wszystko, co mieli, kupowali bilet w jedną stronę i ruszali w nieznane. Lądowali w nowym świecie i rozpoczynali nowe życie. Części z nich się udawało, części nie.
Dzisiejsza polska emigracja ma wiele cech wspólnych, lecz różni się pod wieloma względami.
Cel
Krajami docelowymi są głównie Wielka Brytania, Irlandia, Szwecja i Francja. W ciągu ostatnich 3 lat wyjechało tam ponad 80% emigrantów. Głównym powodem migracji jest brak perspektyw w Polsce na lepsze życie, znalezienie lepiej płatnej pracy czy też podniesienie kwalifikacji zawodowych. W sytuacji, gdy poziom życia nad Wisłą i nad Tamizą jest podobny, a zarobki w Polsce sześciokrotnie niższe, łatwo określić kierunek migracji.
Innym powodem wyjazdów jest doskonalenie języka, chęć poznania kraju, zwiedzenia zabytków (przy okazji), zetknięcia się z wielkim światem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bariery
Reklama
Największym problemem jest, oczywiście, język. Znaczenie ma również znajomość relacji między pracodawcą a pracownikiem. Obecne kraje UE to nie monolity narodowościowe, a pracodawcami nie są starzy mieszkańcy tamtych krajów, lecz wcześniejsi imigranci, np. Hindusi, Niemcy czy Włosi. Słyszy się również o napaściach na naszych rodaków. Czasami wynika to z zawiści o pracę, czasami z niedostosowania Polaków do odmienności kulturowej i nieumiejętności zachowania w różnych okolicznościach.
Młodzi i wykształceni
Głód pracy, pieniędzy i sukcesu motywuje Polaków do cięższej i dłuższej pracy za mniejsze wynagrodzenie niż otrzymują miejscowi. Blisko 60% stanowią zatrudnieni w fabrykach, magazynach, przy sortowaniu i pakowaniu, 17% osób pracuje w gastronomii - od „zmywaka” po stanowiska kierownicze, 8% - w rolnictwie, a tylko 4% - w usługach wysoko kwalifikowanych, reszta - w pozostałych sektorach, przy czym budownictwo nie stanowi jakiejś przygniatającej większości.
Wbrew pozorom, na rynku pracy nie dominuje młodzież. Najwięcej, bo 43% osób jest w wieku 18-24 lata, nieco mniej, bo 39%, stanowią osoby w wieku 25-34 lata, ale tylko 1% to osoby powyżej 55. roku życia.
Większość Polaków ma wykształcenie średnie i wyższe. To daje im przewagę nad miejscowymi. W Szwecji Polacy dominują pod tym względem nad Szwedami (25% osób w przedziale wieku 20-25 lat, Szwedzi tylko 20%).
Umiesz liczyć? Licz na siebie
Reklama
Wyjeżdżający do pracy nie oczekują, że im ktoś pomoże, najczęściej zdają się na ślepy los. Często padają ofiarą oszustów, którzy w zamian za „załatwienie” pracy wyciągają od nich pokaźne sumy pieniędzy. Często jednak zasięgają porad u znajomych lub w… internecie. Nie tylko szukają tam ofert pracy, ale również czytają o zagrożeniach, jakie na nich czyhają na miejscu. Tworzone przez imigrantów witryny, blogi, listy dyskusyjne są prawdziwym i czasami jedynym przewodnikiem dla chętnych. Na miejscu pomagają lokalne biura pośrednictwa, zakładane, jakżeby inaczej, przez naszych rodaków. Każdy imigrant musi mieć świadomość, że nikt go tu za rękę prowadził nie będzie.
Nowy żywioł
Polacy są bardzo ambitni, pomysłowi, twórczy, obrotni. Chętniej angażują się w życie społeczności lokalnych, nie zatracając przy tym swej odrębności. Często zakładają własne przedsiębiorstwa, stowarzyszenia, poradnie, restauracje, kluby. Jednym słowem - wyjeżdżając z ojczyzny, obudowują się całą infrastrukturą właściwą swemu miejscu pochodzenia. Tworzą również nowe parafie i organizacje religijne.
W prasie pojawiają się dodatki polskojęzyczne, wychodzą polskie gazety. Miejscowi uczą się od Polaków nowych obyczajów, w tym kulinarnych.
Wraz z pojawieniem się dużej liczby imigrantów zdarzają się również patologie, a więc alkoholizm wywołany przez tęsknotę lub frustrację, przestępczość, prostytucja. Bezrobocie wynika częściej z szukania nowego zatrudnienia niż z powodu długotrwałego braku zajęcia.
Obserwacje proboszczów
Reklama
Księża pracujący w polskich parafiach dzielą rodaków na dwie grupy. Pierwsza z nich to dorobkiewicze. Ci poświęcają wszystkie swe siły i czas, aby zarobić i wrócić do kraju. Nie angażują się raczej w życie religijne, zaniedbują Msze św., choć zachowują obyczaje, np. obchodzą święta Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy.
Więcej nadziei Kościół wiąże z ludźmi przybywającymi na stałe. Ci ściągają na nowe miejsce swoich współmałżonków i dzieci, odbudowują więzy społeczne, angażują się w życie parafii. W nich również pokładane są nadzieje, że przejmą funkcje starzejącej się i powoli wymierającej emigracji powojennej.
Polacy czy Europejczycy?
„Nie jesteśmy emigrantami, lecz obywatelami Unii. Każdy może sobie żyć i pracować, gdzie mu się żywnie podoba i jak długo zechce. Pracuję w kasynie, a moja manager - Francuzka dojeżdża do pracy z Francji, codziennie pociągiem. Moja koleżanka Niemka, lekarz, dolatuje na weekendy z Hamburga na 3 dyżury. Nikt się Niemców, Francuzów nie czepia i nie mówi o nich emigranci”.
„Ja od 2 lat jestem właśnie jedną nogą w Polsce, a drugą - w Wielkiej Brytanii. Nie narzekam w Wielkiej Brytanii na nic, ale to nie jest moje miejsce. Jedyny kraj, w którym czuję się dobrze, to Polska, i dlatego kiedyś tam wrócę i będę wreszcie u siebie. Nie będzie jakiś Angol mówił mi, że jestem z kontynentu, jakby było w tym coś złego. Za Polskę walczył mój dziadek i pradziadek, a ziemia nasiąkła ich krwią, i dlatego tam jest moje miejsce i mogę się czuć jak w domu. Nie chcę się tutaj integrować, i to jest mój wybór”.
Komfort wygodnego życia stwarza jednak zagrożenie tożsamości narodowej. Szybsza asymilacja (jak w przypadku pierwszym) sprzyja wynarodowieniu, choć o tym decyduje głównie indywidualna postawa (podobnie jak w przypadku drugim). Bardzo często w rodzinach mieszanych, gdzie asymilacja nastąpiła błyskawicznie, dopiero dzieci, zadając pytanie: „Skąd są moi rodzice?” - zaczynają poszukiwać korzeni i przyjeżdżają do Polski.
Tak blisko, tak daleko
Reklama
Samolotem z Warszawy do Londynu leci się 3 godziny. To krócej niż trwa podróż z Warszawy do Zakopanego, mimo że odległość jest 4-krotnie większa. Dłuższy pobyt w nowym miejscu rodzi tęsknotę za domem. Dla rozdzielonych rodzin emigracja zarobkowa jednego z członków bywa próbą wierności małżeńskiej, czasami więc dochodzi do rozwodów. Wielu Polaków przenosi się do nowego miejsca z całymi rodzinami, z dziećmi. Szkoła lub przedszkole z językiem polskim jest dodatkową troską emigrantów. Pozostawienie dziecka pod opieką dziadków nie wchodzi w rachubę.
Osoby samotne mają łatwiej, ale i im trudno rozstać się ze swoimi pupilami. Bywa, że nowi imigranci szukają mieszkań, w których właściciel akceptuje np. kota.
Tęsknota za Polską objawia się podczas świąt. Polacy, przyzwyczajeni do ich rodzinnego charakteru, poszukują bliskości i ciepła. Dodatkowo społeczeństwa, wśród których żyją, sprowadziły te dni do przedłużonego weekendu, nadając im wyłącznie komercyjny charakter, albo też jest to dla nich normalny dzień pracy.
Dobrze rozwinięta telekomunikacja, spadające opłaty, a przede wszystkim dość powszechny już internet sprawiają, że nie tylko kontakt z domem, ale również śledzenie bieżących wydarzeń, uczestniczenie w życiu kraju, zachowanie języka i pielęgnowanie kultury narodowej jest prostsze. Brakuje kultury wyższej (teatr, opera, filharmonia). Bywa, że osoby o wyższym statucie materialnym przyjeżdżają do Polski tylko do opery.
Wydrenowany kraj
Z powodu wyjazdu wielkiej rzeszy Polaków w kraju wyczuwa się dotkliwy brak fachowców. Bywa, że remonty rozpoczęte przeciągają się wiele miesięcy, bo ekipa właśnie wyjechała na kontrakt do Wielkiej Brytanii czy Irlandii i zarobi tam więcej, niż wyniesie kara za niedotrzymanie terminu w kraju. Ściąganie ekip z innych miast podnosi koszty. Pozornie bezrobocie w Polsce spada, gdyż na miejsce emigrantów przyjmowani są dotychczasowi bezrobotni. Jednakże są to zazwyczaj osoby o mniejszych umiejętnościach i doświadczeniu. Dlatego też w branżach, z których odpłynęła duża liczba specjalistów, nowych poszukuje się za granicą, głównie na Ukrainie, a nawet w Tadżykistanie.
Boom konsumpcyjny
Polacy pracujący za granicą często przesyłają rodzinom i bliskim swoje zarobki. Tylko w II półroczu 2006 i w I półroczu 2007 r. suma kwoty przekazanej do Polski wyniosła ponad 8 mld dolarów, co spowodowało olbrzymi zastrzyk gotówki na rynku w Polsce, a tym samym wytworzyło boom popytowy. Gwałtownie wzrosła konsumpcja rozmaitych dóbr. Handel zwiększył obroty. Ludzie rozpoczęli inwestycje na rynku nieruchomości, wcześniej wstrzymane z powodu braku funduszy. Ten boom konsumpcyjny nie ma natomiast charakteru trwałego i nie stanowi koła zamachowego gospodarki. Dobra koniunktura musi potrwać kilka lat, aby koszty ponoszone przez inwestorów zaczęły się zwracać. Dużą nadzieję wiąże się z osobami powracającymi po latach do Polski.
Powrót
Reklama
Ostatnio prasa donosi, że niektórzy Polacy zaczynają wracać. Wzbogacili się, nabrali doświadczenia i chcą związać swoją przyszłość z krajem. Wielu z nich pragnie założyć przedsiębiorstwa w Polsce. Jednakże na drodze staje im fiskalizm. Ze względu na różnice w kwotach objętych progami podatkowymi, przeciętnie zarabiający za granicą rodak już po kilku miesiącach wpada w polski drugi, a nawet trzeci próg podatkowy. Płacąc 20-procentowy podatek dochodowy w kraju zatrudnienia, po przyjeździe do Polski musi zapłacić różnicę. To doprowadza do frustracji i rodzi niechęć do powrotu. W ciągu ostatniego roku Polska zawarła umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania z wieloma państwami. Jednakże nie obejmuje to osób, których przychody powstały wcześniej. Żądają oni abolicji podatkowej, pod rygorem pozostania na emigracji. Oczywiście, jest to niewykonalne chociażby z zasady równości wobec prawa. Uprzywilejowanie emigrantów z pewnością wywołałoby protesty w Polsce.
Innym problemem przy powrocie do Polski jest znalezienie satysfakcjonującej pracy w zawodzie wcześniej wykonywanym.
W przypadku rodzin z dziećmi, które już rozpoczęły naukę, konieczne jest przygotowanie ich do wyższych wymogów szkoły polskiej, zwłaszcza od strony nauki języka polskiego.
Katastrofa konsularna
Państwo polskie w ogóle nie było przygotowane na tak wielką emigrację zarobkową. Odczuwalny jest wobec tego brak opieki konsularnej. Głównie chodzi o możliwość wyrobienia dokumentu czy dokumentu zastępczego w przypadku jego utraty. W Wielkiej Brytanii brakuje konsulatu w Belfaście (Irlandia Północna). Mimo uruchomienia drugiej zmiany, konsulaty zawalone są pracą. Odczuwalne są braki kadrowe, lokalowe i sprzętowe do obsługi interesantów. W Manchesterze parafia polska udostępniła pomieszczenia w celu utworzenia w nim placówki konsularnej.
MSZ do spółki z innymi ministerstwami tworzy program „Powrót”, ale jego wdrożenie wymaga czasu, gdyż olbrzymia maszyna biurokratyczna urzędów centralnych ulega właściwej sobie inercji.
Stara i nowa Polonia
W krajach stanowiących cel migracji zarobkowych nie odczuwa się zderzenia cywilizacji starego i nowego wychodźstwa. Młodzi Polacy włączają się w pracę placówek polonijnych, zwłaszcza że te oferują im rozmaitą pomoc, głównie w przełamywaniu barier zawodowych, np. Stowarzyszenie Inżynierów i Techników w Wielkiej Brytanii prowadzi szkolenia dostosowawcze dla rodaków. Bardzo często poszukują tam też atmosfery polskości, z której zostali wyrwani przez zmianę miejsca zamieszkania. W końcu, jeśli nowa emigracja osiądzie, będzie miał kto przejąć olbrzymią spuściznę po rodakach na trwałe związanych z wychodźstwem!