Mówiąc o „syndromie poaborcyjnym”, myślimy zazwyczaj o tym, że dotyka on kobiet. Zjawisko jest już dosyć dobrze zbadane, a negatywny wpływ na psychikę kobiet, które zdecydowały się na zabicie swojego dziecka, udowodniony. Czy istnieje „syndrom poaborcyjny” u mężczyzn - ojców dzieci, które zabito w łonie matki? Na to pytanie starali się odpowiedzieć uczestnicy konferencji w San Francisco, zorganizowanej przez miejscową archidiecezję i Rycerzy Kolumba. Wydarzenie zrelacjonował „Catholic News Service”.
Konferencja zgromadziła blisko 200 osób z siedmiu krajów. Byli wśród nich naukowcy i aktywiści ruchów obrony życia. Dużą część dwudniowego spotkania poświęcono na świadectwa mężczyzn, którzy mieli udział w zabójczym procederze i opowiadali zgromadzonym o jego skutkach.
Badania nad tym zjawiskiem są w stadium początkowym - podkreślali naukowcy - ale już teraz można powiedzieć, że także u mężczyzn biorących udział w zabijaniu dziecka poczętego występują objawy, które można nazwać „syndromem poaborcyjnym”.
Przejmujące były świadectwa ojców, którzy walnie przyczynili się do aborcji. Pięćdziesięcioletni Chris Aubert, prokurator, opowiadał o swoich przeżyciach. Dwa razy współdziałał aktywnie w zabijaniu poczętego dziecka. Poczucie winy narastało w jego przypadku przez lata. Nie mógł sobie dać z nim rady. Jako formę ekspiacji traktuje swoje zaangażowanie w ruch obrony życia. Prowadzi m.in. stronę internetową
Mark Bradley Morrow też przez 15 lat nie czuł ani cienia żalu, później jednak go dopadł. Na zmianę ogarniał go wstyd, gniew i złość na siebie. Nie oszczędzały go również nocne koszmary. - Nie wszyscy mężczyźni odczuwają syndrom po tym, w czym współuczestniczyli - mówił na konferencji Morrow - ale wielu i tak oczekuje miłości, współczucia i wsparcia.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu