- Są różne sposoby dochodzenia do wiary i wzrastania w niej: Kościół, muzyka, sztuka, wiedza. Ale może to być również wyprawa z księdzem na rower, lodowisko czy właśnie na kajaki – mówi „Niedzieli” ks. Paweł Paliga, wikariusz z parafii Świętych Teresy od Dzieciątka Jezus i Męczenników Rzymskich. To właśnie wierni z tej parafii stanowili większość uczestników spływu, choć w gronie kajakarzy nie zabrakło m. in. wiernych z innych części Warszawy.
Zanim uczestnicy wyprawy dotarli do miejscowości Joniec, gdzie rozpoczynał się spływ, wcześniej uczestniczyli we Mszy św. w świątyni w Nowych Włochach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Każdy wyjazd, który organizuję bądź współorganizuję rozpoczynamy Mszą św. Robimy tak dlatego, że Eucharystia to najważniejszy punkt urzeczywistniania się Kościoła. To wtedy wspólnota najlepiej uświadamia sobie skąd pochodzi i dokąd zmierza - podkreśla ks. Paweł. - Natomiast już w trakcie wyjazdu jest czas na lepsze poznanie innych. Można wówczas np. spojrzeć na kapłana jak na normalnego człowieka, który ma swoje pasje, hobby, ma też swoje lęki i wady – dodaje.
Reklama
Czy na spływie też tak było? - To był wspaniały czas poznania, integracji i zachwycenia się pięknem świata. A co za tym idzie zachwycenia się Stwórcą – ocenia w rozmowie z „Niedzielą” Agnieszka Szymajda i dodaje, że przecież sam Pan Jezus mówił: „Gdzie dwóch, albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich.”
Inna uczestniczka, Iza, zaznacza, że to nie była wyprawa dla osób letnich, ale dla „ludzi z charakterem, którzy zapraszając Pana Boga do swojego życia, ufają że wszystko musi się udać”.
Grzegorz Kmiecik „z księdzem na kajaki” wybrał się już drugi raz. Tym razem był z 17-letnim synem. - Dla Krystiana wspólne płynięcie kajakiem było nauką współpracy, słuchania i nawiązywania męskich relacji ojciec-syn – mówi ojciec nastolatka i ze śmiechem dodaje. - W domu syn zawsze mógłby pójść do swojego pokoju. W kajaku nie miał wyjścia, musiał mnie słuchać.
Wkra jest jedyną w kraju rzeką płynącą z północy na południe, jej koryto jest nieuregulowane, a woda w niej płynąca należy do najczystszych w Polsce. Naturalny krajobraz dopełnia wiele gatunków ptaków mających swoje siedliska przy brzegach Wkry.
- Kiedy w takim miejscu jest się z kapłanem i razem się modlimy, dużo łatwiej patrzeć z wiarą na otaczający nas świat i dziękować Bogu za dar stworzenia - zauważa Grzegorz Kmiecik.
Podczas 17. kilometrowego spływu uczestnicy wyprawy kilkakrotnie łączyli kajaki, aby wspólnie odmówić Koronkę do Miłosierdzia Bożego czy też dyskutować na ważne tematy. Po dotarciu do mety w miejscowości Śniadówka odmówili jeszcze modlitwę Brewiarzem.
Przed powrotem do Warszawy było ognisko, pieczone kiełbaski i przywiezione z domów smakołyki.
- Wyprawa na kajaki to forma jednocząca ludzi. Pokazanie, że można ciekawie spędzić czas bez telefonu, telewizji, radia, za to łącząc wysiłek fizyczny, rozmowy i modlitwę - podsumowuje ks. Paweł Paliga.