Odczasu do czasu rynkiem księgarskim wstrząsają książkowe hity. Jednak tylko niewiele spośród nich tak naprawdę nadaje się do czytania. Dzieje się tak, ponieważ wielu autorów - wychodząc z założenia, że papier zniesie wszystko - pisze dokładnie to, co im ślina na język przyniesie.
Ostatnio miałem w ręku sporo książek adresowanych do młodzieży, szczególnie szkół średnich. Wśród nich spotkałem i taką, na okładce której widniał zachęcający do jej lektury tekst: „Kultowa książka młodych ludzi, lepsza od najlepszej gry komputerowej, we Włoszech przekazywana i rozchwytywana z rąk do rąk”. Cóż… Otworzyłem ten księgarski hit na chybił trafił i przeczytałem: „Cofam się kawałek motorem i sięgam po pistolet od dystrybutora. K…, niemożliwe. Niemożliwe. Na dystrybutorze z benzyną super wisi kłódka. Jest zablokowana. To nie jest taka zwyczajna kłódka od dystrybutora. Tylko większa. Na dodatek blokuje też przycisk, który wydaje resztę. To ci dopiero szwindel! Szwindel w wydaniu jakiegoś p… łachmyty, który chce sobie zatankować, robiąc mnie w konia. Ten łachmyta orżnął mnie na 20 euro… K… K… K… Nie mam czasu”.
Hm… Ta książka to nie hit, ale… kit. Ponoć rzeczywiście cieszy się ona sporym wzięciem wśród młodych ludzi, których zdecydowana większość nie za bardzo ma ochotę na czytanie czegokolwiek. Okazuje się, że skoro już jednak coś czytają (poza szkolnymi lekturami), to jest to zazwyczaj marnej jakości. Oczywiście, nie chcę przez to powiedzieć, że młodzież czyta tylko literaturę utrzymaną w stylu zacytowanym powyżej. Jestem daleki do uogólnień. Niemniej wydaje mi się, że zarówno rodzice, jak i wychowawcy oraz nauczyciele powinni zainteresować się książkami czytanymi przez dzieci (młodzież to też przecież jeszcze dzieci).
Nie tak dawno w mediach tyle było harmidru związanego z doborem szkolnych lektur. O ich jakość raczej bym się nie obawiał. Bardziej martwi mnie wybór książek, które młodzi czytają poza lekcyjnymi obowiązkami. Okazuje się bowiem, że Internet czy różnej maści gry komputerowe wcale nie sprawiły, że wszyscy przedstawiciele młodzieży podpisują się pod wypowiedzią, że „drukowane boli” bądź „kłuje w oczy”. Wręcz przeciwnie. Wielu tęskni za dobrą książką czy prasowym artykułem. Niech zatem dorośli od czasu do czasu podrzucają młodym dobre publikatory, jak choćby którąś z gazet katolickich. Będziemy wdzięczni, jeśli wybór padnie na „Niedzielę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu