Zima się skończyła. Wprawdzie w marcu jeszcze sypnęło śniegiem i powiało chłodem, ale dzień już jest wyraźnie dłuższy, słońce coraz mocniej przygrzewa i przyroda zaczyna budzić się ze snu. Cieplejsze dni zachęcają do spacerów, podczas których zauważamy pierwsze zwiastuny wiosny. Jednym z nich jest krokus. Różnokolorowe kępki niewielkich, ale jakże urokliwych kwiatków pojawiły się już także w naszych ogrodach. Mają one barwy od fioletowej, poprzez niebieską, odcienie żółtej do czysto białej. Udało się ogrodnikom wyhodować wiele odmian krokusa.
Liść krokusa jest długi, wąski, zielony z białym paskiem pośrodku. Kwiaty są mrozoodporne i dlatego pojawiają się nawet wtedy, gdy ziemia wokół pokryta jest jeszcze śniegiem, zwłaszcza w miejscach zaciemnionych. Widzimy krokusy na polanach, gdzie śnieg już stopniał, ale kiedy w czasie ich kwitnienia sypnie ponownie śniegiem, potrafią znów zwinąć się w ciasny pąk, aby za jakiś czas rozwinąć się na nowo. Ciekawostką jest, że kwiaty już zapylone przez pszczoły, trzmiele, motyle więdną pod śniegiem, a rozwijają się ponownie tylko te z nich, które nie zostały zapylone.
Krokusy najpiękniej wyglądają na tatrzańskich halach, gdzie porastają całe połacie osłonecznionych polan. Górale mówią, że zakwitły „fijałki”, „kieluchy” czy „tulipanki”. Ich właściwa nazwa to Crocus heuffelianus lub Crocus scepusiensis. Poza Tatrami spotkać je można w Paśmie Babiogórskim, w Beskidzie Małym, w Gorcach, a także w okolicach Krakowa i w Kotlinie Sandomierskiej.
Nasze ogrodowe krokusy potrzebują aż 4-5 lat, aby z maleńkiego nasionka roślina wydała pierwszy kwiat. Najpierw przez rok nasienie musi leżeć w gruncie, by w kolejnym sezonie wypuścić drobne listki i małą bulwę. Przez kolejne lata rozrasta się, powiększa, aby wreszcie zakwitnąć i cieszyć nasze oczy swym pięknem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu