Mieszkańcy trzech miejscowości z południowo-zachodniej Syrii szczycą się tym, że są jedyni na świecie, którzy mówią jeszcze w języku, którego używał do komunikacji Jezus Chrystus - aramejskim. Malula, Jabadeen i Bakhaa są ostatnimi Mohikanami języka aramejskiego - pisał „The New York Times”. Niestety, i tu zna go coraz mniej ludzi. Nawet starsi zapominają, a młodsi znają tylko pojedyncze słowa. To wynik przymusowej arabizacji, którą prowadziły syryjskie władze, przez lata zmuszając mieszkańców do używania języka arabskiego. Reszty zniszczenia dopełniła cywilizacja. Młodzi wyjeżdżali za pracą do niedalekiego Damaszku. Tam język aramejski nie był im potrzebny. Swoje zrobiły też internet i telewizja.
Na język aramejski zwrócił uwagę świata Mel Gibson, który tworząc swoją słynną „Pasję” do dialogów używał języka aramejskiego, hebrajskiego i łaciny. Mieszkańcy syryjskich miejscowości, choć oglądali film, to jednak nie rozumieli dialogów. Nie z własnej winy. Gibson użył bowiem innego dialektu aramejskiego, a na dodatek wymowa aktorów też nie była doskonała.
Czy żywy język aramejski zginie? W Maluli utworzono niedawno szkołę tego języka. Uczą się w niej miejscowi oraz zagraniczni studenci. Nadzieją jest to, że mieszkańcy Maluli, dziś w połowie muzułmańskiej, są świadomi wyjątkowości językowej. Może więc język ten przetrwa.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu