Wiesław Adamik: - Niedawno udzielał Ksiądz Kardynał andrychowskim gimnazjalistom sakramentu bierzmowania w swojej rodzinnej parafii - w kościele pw. św. Macieja w Andrychowie. Jakie myśli towarzyszyły wtedy Księdzu Kardynałowi?
Kard. Stanisław Ryłko: - Każdy biskup, który udziela takiego sakramentu młodzieży, myślami jest z młodymi, patrzy w ich przyszłość, w ich życie. Ale równocześnie chyba każdy wraca wówczas myślami do dnia swojego bierzmowania. Wspomniałem zatem ten dzień mojego życia, gdy z rąk ówczesnego biskupa krakowskiego - wikariusza kapitulnego Karola Wojtyły przyjąłem ten sakrament podczas jego odwiedzin parafii andrychowskiej. I myślę, że czuliśmy to samo. Za każdym razem jest chyba podobnie, choć nie wiem tak do końca, bo moje wizyty w rodzinnym Andrychowie to dość krótkie dni urlopu i wakacji od zajęć w Watykanie.
- Dlaczego ten sakrament jest tak ważny?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Sakrament Ducha Świętego pobudza i zobowiązuje do życia według zasad wiary i do dawania świadectwa wierze. Ta prawda o sakramencie bierzmowania wypłynęła z powrotem w dobitny sposób podczas Światowego Dnia Młodzieży w Sydney, którego tematem były słowa Pana Jezusa: „Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (por. Dz 1,8). Wyzwolić tę moc świadectwa to piękny i wspaniały cel nie tylko tego dnia.
Reklama
- Jak wyglądało życie Księdza Kardynała w okresie wikariatu w Poroninie - jedynego, bo potem kontynuował Eminencja swoje studia na światowych uczelniach…
Reklama
- Poronin był pierwszą moją parafią, zaraz po święceniach w marcu 1969 r. - tę najbardziej się pamięta. Choć byłem w niej stosunkowo krótko - do 1970 r., to przecież tam głosiłem moje pierwsze kazania, przeżywałem udzielanie sakramentów świętych, nauczanie religii… Jako jeden z dwóch ówczesnych wikariuszy przyczyniłem się w tym krótkim okresie do przygotowania poronińskich dzieci do I Komunii św.
To także czas mojej młodości. Z wielką wdzięcznością wspominam postać mojego ówczesnego proboszcza i dziekana zakopiańskiego - ks. prał. Jana Krupińskiego (zmarł w 1988 r.), który niewątpliwie miał także wielki wpływ na moje życie w kapłaństwie. Zajmował wobec nas, młodszych księży, postawę ojcowską, wiele się u niego nauczyliśmy. Poronin był parafią z wielkimi tradycjami, bardzo żywą, dynamiczną, wyszło z niej także wielu kapłanów. Jeśli do tego dodamy całą otoczkę folkloru zakopiańskiego i wielkiej religijności ludu Podhala, to łatwo zrozumieć, jak mocno i mnie podbudowało to duchowo.
Jest jeszcze jeden aspekt, widoczny do dziś, który ma swoje korzenie w tym czasie. Spotkałem wtedy po raz pierwszy obecnego andrychowskiego proboszcza - ks. prał. Stasia Czernika. W gronie innych uczniów był poronińskim ministrantem, a ja towarzyszyłem wielu wspólnym szkolnym wycieczkom. Zatem - niezbadane są wyroki Bożej Opatrzności, które powodują, że ludzkie losy jakoś się przecinają. Z ks. Czernikiem spotkaliśmy się jeszcze w okresie, kiedy byłem prefektem seminarium duchownego i później, teraz też się spotykamy w mojej rodzinnej andrychowskiej parafii, w której jest proboszczem. Jestem mu wdzięczny za dowody przyjaźni i wspaniałe zorganizowanie wielu uroczystości, w tym niedawnych moich andrychowskich prymicji kardynalskich.
- Podobno Ksiądz Kardynał nie miał zamiłowania do wędrówek po górach, z których z kolei słynął Karol Wojtyła...
- Nie znaczy to, że po górach nie wędrowałem. W Poroninie i w Zakopanem miałem cały czas przed oczyma wspaniałą panoramę Tatr i w miarę możliwości z kolegami księżmi czy też z naszymi uczniami wychodziłem na górskie wycieczki. Wychowałem się u stóp andrychowskiego Beskidu Małego, tam też „zaliczyłem” wiele górskich wycieczek szkolnych. Lubię góry, ale nie mam charyzmy wędrownika górskiego, jaką miał Karol Wojtyła, który przecież stworzył duszpasterstwo górskie młodzieży.
- Miałem okazję oglądać w rodzinnym domu Księdza Kardynała zdjęcie, na którym kard. Wojtyła przedstawia młodego studenta Stanisława Ryłkę papieżowi Pawłowi VI…
Reklama
- W 1971 r. kard. Karol Wojtyła wezwał mnie do Krakowa. Zrobiłem wtedy licencjat i po 1972 r. wyjechałem na studia do Rzymu. W tym okresie Paweł VI już chorował i bardzo ograniczono liczbę audiencji papieskich. Mieliśmy szczęście, że ta audiencja się odbyła. Kard. Wojtyła zabrał mnie jako osobę towarzyszącą i osobiście przedstawił papieżowi. To zdjęcie przechowuję jak relikwię, a to dlatego, że są na nim dwaj papieże, rządzący wówczas Kościołem i późniejszy, o czym wtedy nikt jeszcze nie mógł wiedzieć. Najgłębiej, oczywiście, zachowałem w moim sercu „naszego” Ojca Świętego, którego przecież wszyscy tak bardzo pokochaliśmy...
- Po okresie wikariatu oraz studiów w Rzymie i Waszyngtonie, 21 lat temu, rozpoczął Ksiądz Kardynał swoją pracę w Watykanie, i tak jest do dziś…
- Od początku mojej pracy w Watykanie, dokąd powołał mnie Ojciec Święty Jan Paweł II w 1987 r., zajmuję się sprawami duszpasterstwa młodzieży. Wtedy objąłem stanowisko duchownego odpowiedzialnego za sekcję młodzieżową w ramach Papieskiej Rady ds. Świeckich i właśnie tej sekcji Jan Paweł II powierzył organizację Światowych Dni Młodzieży. W sposób już bardzo konkretny zajmowałem się organizacją ŚDM w Santiago de Compostela w 1989 r., czyli drugiego ŚDM poza Rzymem, po Buenos Aires (1987). Można powiedzieć, że struktura podstawowa tych uroczystości powstała w Santiago de Compostela. Trzeba podkreślić wielką rolę Ojca Świętego Jana Pawła II, z którego inicjatywy powstał w Kościele ŚDM. Każdorazowa zmiana w organizacji tego spotkania była konsultowana z Janem Pawłem II. Cechą wyróżniającą ŚDM jest to, że osobą kluczową, głównym katechistą, jest tu zawsze papież - następca św. Piotra.
- Większość kapłanów i wiernych Kościoła powszechnego wychowało się w światłości Jana Pawła II, a wielu polskich kapłanów wyświęcał jeszcze kard. Karol Wojtyła...
Reklama
- Tak, niewątpliwie należę do pokolenia kapłanów, którzy są pokoleniem Jana Pawła II, czyli - praktycznie rzecz biorąc - całe moje życie kleryckie i kapłańskie rozwijało się w kręgu życia i działalności najpierw arcybiskupa, a później kardynała Wojtyły, wreszcie Ojca Świętego Jana Pawła II. Praktycznie wszystkie święcenia kapłańskie, począwszy od święceń mniejszych w seminarium duchownym, a na sakrze biskupiej kończąc, otrzymałem z rąk Jana Pawła II.
- W Watykanie jest Ksiądz Kardynał jednym z niewielu wysokich rangą hierarchów, którzy cieszyli się zaufaniem dwóch kolejnych papieży i zachowali tak wysokie stanowisko - a nawet awansują…
- Szczególnie my, duchowni w Papieskiej Radzie ds. Świeckich, której przewodniczę, staramy się być wiernymi interpretatorami pragnień i myśli Ojca Świętego, poprzednio Jana Pawła II, a obecnie Benedykta XVI, który kontynuuje linię swojego wielkiego poprzednika. Gdy chodzi o nauczanie młodzieży, to jej głównym nauczycielem jest sam papież jako następca św. Piotra. I myślę, że młodzi tego właśnie szukają, odkrywając w Papieżu wielkiego przyjaciela i przewodnika. Jan Paweł II tak to ujął: „Jestem przyjacielem młodych - ale przyjacielem wymagającym”.
- Jak to się stało, że w watykańskim gabinecie Księdza Kardynała został wyeksponowany obraz andrychowskiego młodego artysty Waldemara Bizonia, przedstawiający Jana Pawła II na tle rodzinnych gór Beskidu Małego, tak często widoczny w telewizyjnych relacjach z Watykanu?
- To oczywiste, że taki obraz, podarowany Janowi Pawłowi II, mógł trafić właśnie do mnie, bo najlepiej pamiętam, jeszcze z dzieciństwa, ten widok na góry z Rzyk i jako rodak mogę dokładnie wyjaśnić, co przedstawia.
- Czy pracując nad programem konkretnego ŚDM, myśli Ksiądz Kardynał już o kolejnym?
Reklama
- Tak, ponieważ na zakończenie spotkania papież zapowiada już miejsce, gdzie odbędzie się kolejny ŚDM. W Sydney np. Benedykt XVI ogłosił, że będzie to Madryt. Staramy się tak wybierać miejsce spotkań, aby raz odbywały się w Europie, a raz na innym kontynencie. Z pewnością zdarzy się jakieś powtórzenie miejsca. Największe „szanse” ma obecnie Ameryka Łacińska. Tym niemniej zasadą organizacji ŚDM jest to, że to papież jest zapraszany przez konkretne środowiska, miasta czy kraje, aby tam właśnie ŚDM zorganizować.
- Czy zdarzy się powtórzenie ŚDM u nas, w Polsce?
- Ojciec Święty chętnie odpowiada na konkretne zaproszenia, które zwykle miejscowy biskup, w porozumieniu ze swoim Episkopatem, do niego wystosowuje. Jeśli ktoś w Polsce poprosi o ŚDM, z pewnością Ojciec Święty do tego się ustosunkuje. Powiem jeszcze, że podróże po Europie oszczędzają zawsze bardziej siły Papieża.
- Na jakie wartości chrześcijaństwa szczególnie zwraca dziś uwagę obecny Papież Benedykt XVI, a także sam Ksiądz Kardynał?
Reklama
- Podkreślam nieustannie, że główną wykładnię Ewangelii zawsze przedstawia papież, jako następca św. Piotra i osoba także w tych sprawach kluczowa. I tylko o tym możemy mówić. Benedykt XVI pragnie zatem dzisiaj przekazać młodym wartości, które są obowiązujące także dla każdego chrześcijanina, niezależnie od wieku. Ciągle powtarza, że zasadniczą sprawą, na której opiera się jego nauczanie, jest obecność Boga w życiu człowieka. Bez obecności Boga nie rozwiążemy ani problemów osobistych, ani społecznych, ani nawet globalnych - mówi Ojciec Święty. Dodaje także, że wiara i nauka, zwłaszcza w odniesieniu do młodych, uskrzydlają człowieka, dają poczucie wielkiej równowagi, nawzajem się dopełniają we wznoszeniu ku prawdzie. Wiara nie jest ucieczką od rozumu, wiara niczego nam nie odbiera, a daje wiele radości i piękna. Wiara nie jest czymś, co ogranicza wolność człowieka, co nakłada, co utrudnia życie człowiekowi i ogranicza jego możliwości. Nie ma nic piękniejszego niż spotkać w życiu Chrystusa, bo Chrystus niczego człowiekowi nie odbiera z tego, co jest w życiu piękne, wartościowe, a daje tak wiele.
- Ksiądz Kardynał często powtarza w swoich homiliach: „Jakie stawiacie wymagania, aby «być chrześcijaninem nieprzeciętnym?»”.
- „Bycie chrześcijaninem” to rzecz piękna i jako taka powinna być nieprzeciętna. Taki jest zresztą przekaz samej Ewangelii. Bo dzisiaj często największym problemem związanym z byciem chrześcijaninem jest to, że redukujemy nasze chrześcijaństwo do dni świątecznych, a przecież Chrystus nauczał, że nasza wiara rozciąga się na całe życie. Tego od nas wymagał, aby być z Nim cały czas. Jeśli naprawdę wierzymy i spotykamy Chrystusa jako żywą Osobę, to musimy zmieniać nasze życie, dążyć do świętości. Jeszcze wcześniej Jan Paweł II powtarzał, że świętość to nie jest coś, co jest poza zasięgiem naszych możliwości. Oczywiście, jest ona darem łaski zawsze i wszędzie. Jan Paweł II definiuje ją jako wysoką miarę zwyczajnego życia chrześcijańskiego, a w imię Ewangelii trzeba sobie stawiać wysokie wymagania. On takie wymagania stawiał zawsze przed sobą i przed nami, i ludzie go słuchali, tak jak teraz słuchają Benedykta XVI.
- Prosimy Księdza Kardynała o przybliżenie nam „swojej” kardynalskiej parafii w Rzymie i miejscu zamieszkania w Watykanie...
Reklama
- Jak wiadomo, każdy watykański kardynał ma swoją rzymską parafię tytularną, w której odprawia nabożeństwo i z którą jest w stałym kontakcie. Ja „mam” parafię Najświętszego Serca Pana Jezusa w dzielnicy Prati w Rzymie. Leży ona bardzo blisko miejsca, w którym mieszkam, skąd widzę Watykan, a zwłaszcza bramę św. Anny.
- Wiemy, że ze swojego domu rodzinnego w Andrychowie widzi Ksiądz Kardynał wieżę parafialnego kościoła św. Macieja, który także jest bardzo blisko…
- Przyglądam się wielu pozytywnym zmianom, wielkim inwestycjom turystycznym w mieście i okolicy, np. Park Miniatur (patrz artykuł w „Niedzieli” nr 34/2008), które upiększają tę ziemię i sprawiają radość ludziom, ale także mojej rodzinnej parafii. Pierwsze, co zawsze dostrzegam, to wielkie zaangażowanie duszpasterskie kapłanów i to, że obecny proboszcz - ks. Stanisław Czernik w krótkim czasie wspaniale sprostał wymaganiom bycia przewodnikiem duchowym swoich wiernych. Potrafił też wiele dokonać w sferze inwestycji w samym kościele. Największym skarbem jest zawsze w moich oczach kościół wypełniony po brzegi, zauważam też jednoczenie się wiernych wokół niego. Jakaś wielka siła jest w ziemi andrychowskiej, żyjącej wielkim dziedzictwem, a ja, żyjąc w oddaleniu od rodzinnej ziemi, szczególnie doceniam to dziedzictwo wiary i pobożności andrychowskich rodaków, Ludu Bożego tej ziemi, i widzę to wszystko jako wyjątkowo piękne.