Sława Przybylska śpiewa nam już 50 lat. Na sesję naukową zatytułowaną „Fenomen Sławy”, zorganizowaną w wytwornej sali kryształowej warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, przybyły (bez przesady) tłumy jej wielbicieli. Wśród nich znaleźli się utytułowani prelegenci, którzy skoncentrowali się na niezwykłych wokalnych zaletach artystki. I rzeczywiście - jej głos brzmi tak samo jak przed półwieczem, kiedy stanęła w szranki piosenkarskie i wygrała konkurs Polskiego Radia dla piosenkarzy amatorów.
„Modlitwy poetów”
Reklama
Zatrzymajmy się na laudacji pt. „Motywy modlitewne w repertuarze Sławy Przybylskiej”, wygłoszonej przez ks. Tadeusza Sochana, proboszcza parafii Górecko Kościelne (Roztocze). Jednej ze swoich płyt piosenkarka dała tytuł „Modlitwy poetów”. Artystka śpiewa m.in.: „Wsławiony bądź, o Panie mój, we wszystkim, co stworzyłeś nam”. To wyznanie - jak twierdzi prelegent - jest szczere, bo wokalistka tak czuje, gdy wraca w rodzinne strony i gdy przyjeżdża do roztoczańskich lasów na Lubelszczyźnie. Sława - jak wspomina ks. Tadeusz Sochan - chętnie zagląda do małej Ojczyzny swego dzieciństwa (urodziła się w Międzyrzecu Podlaskim), gdzie - wraz z uzdolnioną młodzieżą - przygotowała jeden z koncertów nazwany „Modlitwy poetów”. Bo właśnie w tradycji polskiej literatury ci twórcy swoimi tekstami wzmocnili naszą wiarę i kult Matki Bożej. W pobliżu miasteczka, w którym ujrzała światło dzienne, znajduje się obraz Matki Bożej. Ponoć w XVII wieku przywiózł go z Rzymu do Kodnia Mikołaj Sapieha - chorąży Wielkiego Księstwa Litewskiego. Z repertuaru Sławy - dowodzi ks. Tadeusz - wynika, że artystka nosi w sobie polski, piękny rys pobożności maryjnej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kolędy
Kolejnym tematem twórczości Sławy Przybylskiej są kolędy. Na płycie „W noc betlejemską” słyszymy teksty naszych klasyków: Jana Kochanowskiego, Juliusza Słowackiego, ks. Jana Twardowskiego, ks. Karola Wojtyły, Czesława Miłosza, Ernesta Brylla, Bolesława Leśmiana. Ale Sława sięga też po współczesne kolędy, którym nadaje swoisty dla siebie wyraz.
Artystka często wspomina matkę. W jednym z wywiadów wyznała: „Wzorem jest dla mnie moja matka, która była kobietą prostą, ale miała ogromne poczucie piękna, radości i życzliwości dla ludzi. Jeśli ktoś się urodził w środowisku, gdzie Bóg był na pierwszym miejscu, gdzie był w kwiatach, ptakach, drzewach - myślę, że to już zostaje na całe życie”.
Z Warszawy do Szczawnicy i z powrotem
Reklama
Pokochała przyrodę. Przed laty razem z mężem Janem Krzyżanowskim postanowili opuścić gwarną stolicę i uciekli w ciszę. Do Szczawnicy. Teraz niech mi Czytelnicy pozwolą, że zacytuję fragment z mojej książki „Mistrzowie polskiej sceny”. W rozdziale dotyczącym mojej bohaterki „Ptaki symbolem wolności” uzasadniam tę decyzję. „Przeprowadzili się tu, by słuchać ptasiej orkiestry, hodować róże, poziomki, truskawki, winogrona (tak, tak, nawet w tym górskim klimacie doczekali się znakomitych krzewów winorośli)”. Sława zwierza się: „To cudowne zjawisko natury. Przedzierające się ranne promienie słońca ożywiają całą przyrodę, bujną roślinność, a zimą biel iskrzącego się śniegu”. Będąc w tym cudownym świecie, piosenkarka nie zapomina o codziennej gimnastyce.
Otaczają ich Pieniny, o których moja bohaterka mówi, spoglądając na nie przez okno: „Są to góry kameralne, niewysokie, bardzo mi odpowiadają, bo jestem małego wzrostu”. Tu powrócę do jubileuszowego spotkania, w czasie którego prof. Wojciech Siemion tak zaczął swoją wypowiedź: „Proszę popatrzeć na tę kobietę - taka drobinka, a siedzi w niej pięciu drwali”. Chodziło oczywiście o rozległe oktawy jej głosu.
Intelektualiści piosenkarce
W sesji naukowej pt. „Fenomen Sławy” prelekcje wygłosili m.in.: mgr Ryszard Kornacki, prezes Międzyrzeckego Stowarzyszenia Teatralnego: „Sława i mała Ojczyzna”; prof. Lucjan Kaszycki: „Pamiętasz, była jesień”; prof. Teresa Zaniewska: „Sztuka wokalna i repertuar Sławy oczyma kobiety”; prof. Szewach Weiss z Jerozolimy: „Sława w repertuarze żydowskim”.
Przy tym ostatnim temacie na chwilę się zatrzymam. W Międzyrzecu Podlaskim, gdzie wzrastała moja bohaterka, 80 proc. mieszkańców stanowili Żydzi. Już wtedy przyszłą wokalistkę zafascynowała ich kultura, filozofia, zwyczaje. Zaczęła śpiewać razem z nimi, początkowo nieporadnie, ich piosenki. By lepiej zrozumieć obco brzmiące teksty, po latach podjęła naukę języków jidysz i hebrajskiego. Można ją było słyszeć w klubie „Ariel” i w Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu.
Krzyżanowscy i... błędny rycerz
Oboje małżonkowie (już 45 lat w związku małżeńskim) zafascynowani są „Don Kichotem” Cervantesa. To ich zmobilizowało do opanowania języka hiszpańskiego. Głównie pan Jan zbiera wszystkie dostępne edycje i podobizny tego błędnego rycerza, podejmującego samotnie walkę ze światem w obronie sprawiedliwości. A pani Sława, zapraszana przez przedstawicieli życia kulturalnego, bierze udział w licznych koncertach, śpiewając, oczywiście, po hiszpańsku. Co roku starają się odwiedzać ten kraj, oczarowani muzyką, malarstwem i radosnymi mieszkańcami. Ale prawdę mówiąc, najlepiej czują się teraz w Warszawie, do której powrócili. Otoczeni nie wianuszkiem, a wianuszkami przyjaciół wciąż wykazują się dużą aktywnością w przygotowywaniu młodych, zdolnych adeptów tego pięknego, choć trudnego zawodu.
Pani Sława cieszy się platynową płytą, na której znalazły się m.in. takie piosenki, jak: „Pamiętasz, była jesień”, „Gdzie są kwiaty z tamtych lat?”, „Krakowska kwiaciarka”, „Malagenia”, „Spróbujmy jeszcze raz”, „Słodkie fiołki”, „Widzisz mała”, „Na Francuskiej”, „Tango notturno”.
I niech nam śpiewa ta mała - wielka dama jak najdłużej.