Cierpienie jest nieodzowną częścią życia. Nie da się go uniknąć i ma wiele imion. Cierpimy zarówno duchowo, jak i fizycznie. Trudno powiedzieć, który rodzaj cierpienia jest gorszy. Człowiek stara się z nim walczyć. Potrafi np. farmakologicznie uśmierzać ból.
Chrześcijanin nie powinien bać się cierpienia, ponieważ Jezus Chrystus pokazał wszystkim, że z cierpienia wypływa dobro, wypływa zbawienie. Innymi słowy, można śmiało powiedzieć, że Bóg jest w stanie nawet z najbardziej dla nas przykrych rzeczy wyprowadzić w konsekwencji to, co nas na nowo odbuduje, a nie doprowadzi do doszczętnej ruiny. Dzięki wierze i wypływającemu z niej zaufaniu do Stwórcy drobne przykrości życia coraz mniej nas dotykają, bo żyjemy jakby na innym piętrze, z perspektywy którego pozornie szara rzeczywistość nabiera realnych, bardzo wyraźnych, kształtów i kolorów. Dlatego starotestamentowy prorok Izajasz powie o Słudze Jahwe, którym jest Jezus z Nazaretu, że „wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci” (Iz 53, 10 nn.). Nie bójmy się cierpienia. Choć ono nas nie omija, wiemy, że dźwigając krzyże codzienności, nie jesteśmy sami. Bóg jest z nami. Daje nam siłę. Umacnia w drodze. Sprawia, że nasza „moc w słabości się doskonali” (por. 2 Kor 12, 9), a samo cierpienie czyni z nas szlachetniejszych ludzi, którzy z miłością umieją pochylić się nad innymi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu