A na prowincji to może nie do końca się znają na politycznych konwenansach, ale żeby dla poprawy atmosfery w koalicji „napić się wódki, zjeść kiełbasę z dzika”, jak radzi jeden - ten najbardziej oryginalny - poseł PO? Dość! To „knajpiane praktyki”!
Ale nawet jeżeli to jest tylko polityczna przenośnia, można odnieść wrażenie, że cofa nas w czasy siermiężnego PRL-u, gdy „partyjny beton” problemy rozwiązywał, jak mu się przynajmniej zdawało, „przy gorzale”, zresztą - przepraszam za dosadne słowo - chlanej nader często z towarzyszami z „bratnich” partii komunistycznych. Przeniesienie w 1989 r. tej „praktyki konsumpcyjnej” do słynnej Magdalenki do dzisiaj „odbija się czkawką” niektórym politykom „okrągłostołowym”.
Na prowincji mówią jeszcze, że może odniesienie do „partyjnego betonu” jest całkiem zasadne, skoro wspomniany poseł zaręcza: „(…) koalicja [PO-PSL - przyp. M.S.] jest zabetonowana jeszcze przynajmniej na najbliższy rok”.
A zatem - Pali…, pal licho złe skojarzenia. Beton to beton - jeszcze nie skała, ale jednak coś trwałego, zwłaszcza że dobrze zbrojony, „dwupartyjny”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu