- Czy można powiedzieć, że wyjątkowa pozycja prymasa w Polsce dobiega końca?
- Zdecydowanie tak. Można uznać, że kard. Hlond umocnił prymasostwo, kard. Wyszyński je ocalił, a teraz się ono kończy w takiej formie, w jakiej funkcjonowało do tej pory.
- Czyli w jakiej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Była cała epoka prymasów niepodległościowych. Prymasostwo w tak rozumianej formie na mnie się kończy. Każdy następny prymas nie będzie już musiał walczyć o niepodległość Polski, o to, by była ona suwerenna. Pojawią się jednak nowe, inne zadania, zwłaszcza w kontekście naszej obecności w Unii Europejskiej.
- Jaka będzie rola prymasów w UE?
- Podobna do roli Kościoła w Unii. Trzeba będzie bardziej czuć się odpowiedzialnym nie tylko za własny kraj, ale również za rozwój chrześcijaństwa w innych państwach.
- W grudniu prymasostwo wraca do arcybiskupa gnieźnieńskiego i w Polsce będzie dwóch prymasów: Prymas senior w Warszawie i prymas w Gnieźnie. Czy to już pewne?
- Głos zabrała Stolica Apostolska i taka sytuacja rzeczywiście będzie miała miejsce. Myślę jednak, że kolejni prymasi będą musieli bywać w Warszawie. Tutaj bowiem jest centrum życia politycznego i religijnego Polski. Trudno wyobrazić sobie sytuację, że podczas głównych uroczystości państwowych czy kościelnych, np. przy zmianie prezydenta, na otwarciu Sejmu czy na różnego rodzaju posiedzeniach w siedzibie Episkopatu nie ma prymasa Polski. Oprócz biskupa polowego i arcybiskupa Warszawy powinien też brać w nich udział prymas, który - pamiętajmy - wciąż pozostanie „pierwszym” biskupem.