Ks. Ireneusz Skubiś: - Co to są służby specjalne i kto nimi rządzi?
Reklama
Mec. Ireneusz Wilk: - Zdefiniowanie pojęcia służb specjalnych jest bardzo trudne, ale postaram się ująć je w możliwie prostych słowach.
Służby specjalne są instytucjami (formacjami) państwowymi o uprawnieniach zbliżonych do policji, których zadaniem jest ochrona bezpieczeństwa państwa i obywateli, naszych żywotnych interesów ekonomicznych i gospodarczych.
W dzisiejszym świecie z reguły nie prowadzi się wojen, ale zdobywa jak najwięcej informacji o przeciwniku, jakkolwiek rozumianym. Informacja o naszym życiu osobistym to cenne narzędzie w rękach naszych nieprzyjaciół. Ta uwaga odnosi się również do państw, które niekoniecznie dobrze nam życzą. Służby specjalne zatem gromadzą cenne informacje, a jednocześnie je chronią, aby nie wpadły w niepowołane ręce. Służby innych państw penetrują naszą gospodarkę, czytają prasę, oglądają telewizję i na tej podstawie dokonują oceny naszego potencjału ekonomicznego, ale również punktów, w których nasz kraj jest słaby. Do przeciwdziałania takiej penetracji powołany jest kontrwywiad, który również, w oparciu o nasze służby śledcze, łapie szpiegów, ale przede wszystkim zapobiega działaniom nam szkodzącym. W naszych czasach ważnymi elementami służb specjalnych są też piony, które chronią interesy ekonomiczne, przeciwdziałają terroryzmowi i zagrożeniom internetowym.
Sfera działania służb, z uwagi na jej charakter, musi być niejawna. Chronimy bowiem nasze zainteresowania, a także ludzi, którzy w tych formacjach pełnią służbę - muszą być oni bezpieczni. Istotą działania tych służb jest więc realizacja czynności operacyjno-rozpoznawczych. Dotąd brak było regulacji ustawowych tych zagadnień, a jedyną formą były tajne regulacje wewnętrzne. Mogło to rodzić poczucie u obywateli, iż służby specjalne nie mają procedur w zakresie np. stosowania podsłuchów. Nic bardziej mylnego. Sfera podsłuchów podlega również kontroli sądowej, o czym nie wolno zapominać.
Bardzo często słyszymy, że służby przekraczają swoje uprawnienia i w ten sposób godzą w konstytucyjne zasady wolności obywatelskiej. Dlatego też - wobec krytyki - zasadne jest jak najszybsze przyjęcie przez Sejm poselskiego projektu ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych. Regulacja ta bowiem w sposób jednolity, rzeczowy unormuje problematykę działań niejawnych służb specjalnych. Z punktu widzenia praw jednostki uchwalenie tej ustawy przez Sejm będzie miało doniosłe znaczenie. Utrwali się również większe zaufanie do państwa, m.in. dlatego, że obywatele będą mogli zapoznać się z materią kontroli służb. Nie można wyobrazić sobie nowoczesnego państwa bez profesjonalnie działających służb specjalnych, przy jednoczesnym założeniu, że służby te nie są wykorzystywane do realizacji celów jednej partii politycznej. Służby specjalne mają służyć nam wszystkim. Dobre służby specjalne to takie, o których nie słychać w mediach. Nie muszą udowadniać zasadności swojego istnienia i w tym celu przedstawiać opinii publicznej wyników swojej pracy. Efekty dobrej pracy służb specjalnych okrywa zasłona milczenia. Czy ktoś dziś pamięta o bezimiennej, bezinteresownej służbie oficerów Armii Krajowej, pracujących w okupowanej Polsce na rzecz jej niepodległego bytu? Również w naszych czasach ta służba musi być tak pełniona.
Na czele wszystkich służb stoją ich szefowie, powoływani przez Prezesa Rady Ministrów. To on jest przysłowiowym szefem szefów.
- Afery tak mocno opisywane w mediach pokazują, do jakiego stopnia politycy mogą wchodzić w relacje z biznesmenami. Gdzie leży granica w kontaktach tych grup osób?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Relacje między politykami a biznesmenami istniały i będą istnieć. Dopóki istotą tych relacji nie będzie interes prywatny, lecz dobro wspólne gospodarki, takie relacje nie będą miały charakteru nagannego. Biznesmeni to grupa zawodowa o znaczącym wpływie na naszą gospodarkę. Tworzą oni miejsca pracy, dają zatrudnienie innym, odprowadzają podatki i wspierają działalność państwa, w tym organizacji charytatywnych. Każdy kraj wspiera i powinien umacniać rodzimy przemysł. Naganne jest uzyskiwanie przez niektórych biznesmenów korzystniejszych i uprzywilejowanych warunków dla własnej działalności poprzez nieformalne kontakty z politykami. Nie da się z góry określić granic relacji biznes - polityka, nie można podać prostej definicji, które kontakty są naganne, a które nie. Można za to dość precyzyjnie określić, które kontakty są sprzeczne z prawem i powinny zostać zakazane na gruncie prawnym. Kluczem do określenia tych granic jest zawsze sumienie człowieka, jego poczucie przyzwoitości i powinności w pełnieniu służby dla państwa, czym de facto jest uprawianie polityki rozumianej jako roztropna troska o dobro wspólne. Każdy zatem z polityków w kontaktach z biznesem powinien umieć określić i narzucić sobie merytoryczne i formalne granice, tak by nie sprzeniewierzyć się celom, dla jakich podjął się tę służbę pełnić. Jego celem winno być zawsze służenie drugiemu człowiekowi, a w konsekwencji państwu. Podejmując decyzję o rozpoczęciu działalności politycznej, tego typu oczekiwania powinny pozostać poza kręgiem jego zainteresowania i poza jego obszarem działalności. Nie oznacza to, oczywiście, konieczności zakończenia swoich dotychczasowych znajomości z biznesmenami czy określonymi grupami zawodowymi, jak również zakazu nawiązywania nowych. Naganne mogą być wyłącznie intencje takich kontaktów, zmierzające do „uprzywilejowania” w określony sposób tych właśnie osób czy też grup interesów. Granica ta wbrew pozorom nie jest trudna do określenia, jednak wymaga pewnego ukształtowanego i akceptowanego systemu wartości, jakim każdy człowiek winien się kierować. Problem w Polsce polega na tym, że część społeczeństwa akceptuje zachowania nieetyczne i uznaje je za normalny sposób postępowania we własnym życiu, jednak piętnuje je u innych. Inną miarą ocenia siebie i innych. Jest to klasyczny relatywizm moralny. Proste zasady uczciwości w postępowaniu, realizacja swoich celów w sposób zgodny z prawem i na takich samych zasadach jak inni zapewne wyeliminowałyby zachowania patologiczne i wątpliwe moralnie. Musimy uczynić absolutnie wszystko, aby zbudować zasady harmonii między biznesem a polityką.
- Po co tak naprawdę w Polsce są potrzebne służby specjalne? Czy ich zadania prowokacyjne czy podsłuchowe są godziwe (agent Tomek)? 9 służb w Polsce ma prawną możliwość podsłuchiwania ludzi. Czy nie ma w Polsce tendencji do tworzenia państwa jak w twórczości Orwella?
Reklama
- Pytanie to zmierza do odpowiedzi na to, czy cel uświęca środki, czy powinniśmy w imię wyższych celów móc poświęcić inne dobra. To pytanie również o postawy etyczne i moralne funkcjonowania służb, to także próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy działanie służb jest dla katolika moralnie akceptowalne. W mojej ocenie służby specjalne to oczy i uszy ukierunkowane na wszystko, co może nam zagrażać. Dopóki społeczeństwo nie zrozumie, że służby te działają w jego interesie, by zapobiec naruszaniu prawa czy ujawnić jego naruszenie przez osoby, które powinny stać na straży jego przestrzegania - tak długo będą potępiane i będą pojawiać się opinie o konieczności ich likwidacji lub ograniczania. Agent Tomek nie może być twarzą działalności polskich służb specjalnych. Otwarte pozostaje pytanie, czy jego działania miały na celu weryfikację informacji o przestępstwie, czy też formę sprawdzania, czy dana osoba jest skłonna do popełnienia przestępstwa, a więc namawianie. Nie dysponuję wystarczającymi informacjami, aby jego postawę ocenić w sposób obiektywny i pełny. Służby specjalne pozostają anonimowe. Oceniając działania służb specjalnych, nie możemy pójść na skróty. Byłoby to stanowisko krzywdzące i błędne. Wszystko, cokolwiek czyni funkcjonariusz w imię nakazu moralnego, jakim jest interes państwa (czyli nasz interes), musi być nacechowane właściwą postawą moralną i etyczną, dlatego tak ważny jest odpowiedni dobór kadr do tych formacji. Niewątpliwie działanie zawsze musi zmierzać do dobra. Czy możemy uznać, że skuteczna forma obrony przed terrorystą jest niemoralna, np. w obliczu próby zamachu terrorystycznego na samolot czy wzięcia jako zakładników np. dzieci ze szkoły czy przedszkola? W tych sprawach musimy ważyć pewne dobra - to praktycznie pytanie o wojnę sprawiedliwą, która ze swej strony nie jest dobrem, ale koniecznością - również moralną - ochrony ludzi przed zagrożeniem i każda forma skutecznego działania w tych szczególnie określonych warunkach musi być dopuszczona i akceptowalna. Niezmiernie ważne jest, aby obywatel miał zaufanie do państwa, przejawia się to również w stosunku do działalności służb specjalnych. Doniesienia medialne zawierające informacje o treści rozmów prywatnych - uzyskanych w ramach podsłuchu - rzeczywiście mogą wywoływać poczucie wszechobecnej inwigilacji, która może godzić w dobra osobiste. Stosowanie jakiejkolwiek techniki operacyjnej, w tym podsłuchu, musi być ukierunkowane na ochronę interesów państwa oraz obywateli i nie może odbywać się w sposób sprzeczny z prawem.
- Za rządów PiS-u istniał urząd ministra koordynatora ds. służb specjalnych. Premier Tusk z tej formy kontroli zrezygnował. Jakie w takim razie są formy kontrolowania tych służb?
- Każdy rząd realizuje kontrolę służb specjalnych według własnego modelu i kryteriów. Służby specjalne w Polsce nie działają bez kontroli. Kontrola ta realizowana jest przez Sejmową Komisję ds. Służb Specjalnych, składającą się z posłów Klubów Parlamentarnych; Kolegium ds. Służb Specjalnych działające przy Radzie Ministrów, do którego zadań należy również nadzorowanie i koordynowanie działalności służb specjalnych, takich jak Agencja Wywiadu, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Wywiadu Wojskowego. Przewodniczącym Kolegium jest prezes Rady Ministrów, a członkowie to minister spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, obrony narodowej, finansów, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W Kolegium również mogą uczestniczyć szefowie służb, o których mowa, a także przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Kontrolę w zakresie służb sprawuje osobiście premier rządu.
- Czy według Pana oceny możliwa jest w ogóle sytuacja, że służby specjalne mogą pozostać apolityczne?
Reklama
- Sytuacja taka jest, oczywiście, możliwa, ale wszystko zależy od modelu funkcjonowania państwa w zakresie działalności służb specjalnych. Wydaje się, że przyjęcie, podobnie jak w innych krajach, zasad kadencji dla szefów służb specjalnych, mogłoby tworzyć fundamenty apolityczności. Z drugiej zaś strony - szef rządu ma prawo kształtowania i doboru ludzi, za pomocą których chce realizować politykę państwa, również w sferze służb specjalnych.
Niewątpliwie służby powinny pozostać apolityczne, zmiany zaś personalne winny być przeprowadzane w wąskim zakresie, tak aby zachować ciągłość służby i realizowanych zadań, bo te podejmowane są przecież w interesie nadrzędnym, tj. państwa polskiego.
- W odczuciu Polaków odnosi się wrażenie, że potężna organizacja prowokuje, doprowadza do łez biednych ludzi, którzy pod naporem ich namów ulegają propozycjom korupcyjnym. Czy takie zachowania są moralne?
- Pytanie o moralność działań służb specjalnych jest całkowitym odwróceniem zasad, jakimi powinien się kierować człowiek w swoim życiu osobistym i zawodowym. Działania służb mają właśnie pokazać niemoralne i niezgodne z prawem postępowanie osób, których ich działania dotyczą. I to działania tych osób winny zostać napiętnowane, a nie osób, które do ujawnienia tych zachowań doprowadziły. W Polsce następuje swoiste odwrócenie zasad moralnych, którymi należy się kierować w życiu publicznym. Osoba postępująca uczciwie i rzetelnie wykonująca swoją pracę jest postrzegana tak samo jak osoba, która tych reguł nie przestrzega. Niemoralne i naganne jest ich zachowanie po ujawnieniu popełnienia przestępstwa i robienie z siebie ofiary sytemu i służb. Celem nadrzędnym w prowokowaniu jest weryfikacja informacji o przestępstwie, nie zaś podżeganie do jego popełnienia. Służbom specjalnym nie wolno tego czynić. Takie zachowania nie mogą być akceptowane moralnie, nawet gdyby przyświecał im wzniosły cel.
- Jak ocenia Pan poziom wrażliwości moralnej polityków polskich na tle rządzących innymi państwami europejskimi czy USA, gdzie w związku z wykrytymi aferami rządy traciły władzę?
- Standardy obowiązujące w naszym życiu politycznym zapewne odbiegają od obowiązujących w innych państwach, ale to nie musi oznaczać, że ich nie mamy. W Polsce demokracja jest budowana przez kilkanaście ostatnich lat i wszyscy uczymy się poprawnych i prawidłowych zachowań. Jest to nauka żmudna i ciężka, bowiem konieczna jest zmiana mentalności osób sprawujących władzę. Proces ten jest zapewne długi. Poziom wrażliwości moralnej polskich polityków wzrośnie - oczywiście, pod warunkiem, że jako wzorzec przyjęte zostaną zachowania zgodne z prawem i etyką. W Polsce na szczęście nie mieliśmy drugiej afery Watergate, natomiast to, czy afera życia politycznego powinna powodować konieczność zmiany rządu, zależy nie tylko od rządzących, ale przede wszystkim od wyborców. Oddając głos w wyborach, głosują przecież na ludzi, którym powierzają swój mandat zaufania. Wybór dobrych ludzi przełoży się zatem na właściwe postawy moralne, które służyć będą realizacji polityki bliskiej ludziom, a władza, która nie uszanuje tego mandatu, straci możliwość rządzenia.