Zabierzmy człowiekowi prawdziwego Boga, a wówczas będzie wierzył w cokolwiek - mówił jeden z amerykańskich filozofów pragmatyzmu. Przez „sztuczne” generowanie wartości usiłuje się dzisiaj zaspokoić naturalną potrzebę religijną człowieka. Dla człowieka naszej cywilizacji to, co jest popularne, staje się wartością. Kreuje się więc mody, które uznaje się za wartości. Dla lepszego zilustrowania tego zjawiska można przywołać tutaj amerykański film noszący tytuł „Wag the dog”. Jego sens po polsku najlepiej oddaje wyrażenie „ogon merda psem”. W zamyśle reżysera tytuł ten stanowi metaforę mentalności i zachowania współczesnego człowieka, bezwiednie podążającego za różnymi modami, jak gdyby był zaprogramowany przez tych, którzy je kreują.
Programowanie myślenia człowieka naszych czasów sprawia, że ludzie tracą kontakt z tym, co rzeczywiste, a przyjmują za prawdziwy świat nierealny, wirtualny i w nim żyją. W świecie, który im zaproponowano jako modny. Mamy więc do czynienia z programowaniem uczuć, myślenia i zachowania. Innymi słowy - to, co realne, przestaje stanowić punkt odniesienia, ponieważ nie jawi się jako modne, a więc nie jest uznawane za wartościowe. Należałoby też wspomnieć, że z tym zjawiskiem mamy do czynienia także w życiu duchowym.
Cyprian Kamil Norwid postawił kiedyś pytanie o fundament dobrego życia. Jego odpowiedź była następująca: chodzi o to, aby nie było zawrotu głowy oraz zamętu w sumieniu. Tymczasem dzisiaj człowiek podąża za modą. Ekscytuje go to, co zostanie mu przedstawione jako modne, przy czym przyjmuje on to, nie zadając żadnych pytań. Bezrefleksyjnie konsumuje to, co zostanie mu podane. Co więcej, podobnie zachowuje się w odniesieniu do prawdy. W konsekwencji nierzadko zdarza się, że to, co niemoralne, zostaje uznane za normę, a to, co jest dziwactwem, urasta do rangi powszechnie obowiązującego zwyczaju. I tak ogon merda psem. A pies? Niekiedy konstatuje ze zdziwieniem, że nie może merdać własnym ogonem. Parafrazując Norwida, można by powiedzieć, że mamy dziś do czynienia z zawrotem głowy i zamętem sumienia. Współczesny człowiek został wykorzeniony z rzeczywistości i zanurzony w nierealnym świecie.
Powyższa sytuacja na dłuższą metę jest nie do utrzymania. Dlaczego? Ponieważ nie można w niej wskazać gruntu, po którym można byłoby stąpać pewnie i bezpiecznie. Pocieszające jest jednak to, że młodzi ludzie zaczynają powoli doświadczać przesytu kolorowym światem, w którym brakuje stałych punktów odniesienia. Zaczynają poszukiwać trwałości i sensu. Czynią to jednak niejako po omacku. Zjawisko to uwidacznia się na przykład w postaci różnego rodzaju powstających obecnie ortodoksyjnych ruchów, przybierających niekiedy charakter fundamentalistyczny.
Gilbert Keith Chesterton, konwertyta, nazwany przez krytyków literackich apostołem zdrowego rozsądku, napisał: „Ja kocham nie taki Kościół, który jest zmieniany przez świat, ale taki Kościół, który zmienia świat”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu