Droga Pani,
Witam i pozdrawiam serdecznie, a także życzę wszystkiego dobrego. Mam prośbę: byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś do mnie napisał. Człowiek liczy na wsparcie, na pomoc, bo tak powinno być, że jeden drugiemu powinien pomóc, wtedy by takiej biedy nie było. A tak to jest wiele osób, którym nie zależy na drugim człowieku, przechodzą obojętnie, a przecież nie tak powinno być.
Mam 43 lata, jestem mamą siedmiorga dzieci, najmłodsze ma 9 miesięcy. Mam męża, ale wiadomo - wszystko jest na mojej głowie. Brak pieniędzy, zalegające opłaty, nie mam z kim o tym pogadać, wyżalić się, a może ktoś by coś doradził, pomógł, wskazał jakiś sposób. Mam liczną rodzinę, a jestem sama, do tego choruję na nogi. Mieszkamy na wsi blisko Krakowa i Wadowic, jest co zwiedzać.
Jest mi bardzo ciężko - może by ktoś do mnie napisał - będę bardzo wdzięczna.
Barbara z Małopolski
Myślę, że Pani Barbara nie musi się chociaż martwić o emeryturę, bo spośród siedmiorga dzieci na pewno znajdą się takie, które zaopiekują się swoją mamą na starość. Ale żeby tego doczekać, trzeba je najpierw wychować, by mogły samodzielnie egzystować.
Sama mam kilkoro wnucząt, staram się im pomagać, ile mogę, bo w nich też jest moja nadzieja, a nie w rządzie. Patrząc na tę całą politykę, to niedobrze się robi człowiekowi, gdy pomyśli, ku czemu to wszystko zmierza. A rodziny wielodzietne od zawsze są u nas poszkodowane. Chociaż może nie całkiem. Bo dzieci z takich rodzin to przeważnie ludzie o wyjątkowych zaletach duchowych. A już z pewnością nie ma wśród nich wielu egoistów!
Teraz, pod koniec roku, gdy zbliża się zima, dostajemy znów coraz więcej listów właśnie z prośbami o pomoc. A to trochę tak, jakby oczekiwanie na jakiś cud. Dobrze więc będzie, jeśli ktoś okaże chociaż serce i współczucie, a może podpowie, jak sobie poradzić w trudnej sytuacji. Czego życzę Pani z całego serca!
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu