Stary poniemiecki dom w Michałkowej powoli zyskuje drugie życie. W malowniczym otoczeniu Gór Sowich Andrzej i Marta Zarzyccy wraz z synem Antkiem wychowują też czwórkę dzieci, które kilka miesięcy temu przygarnęli pod swoje skrzydła. Tak wygląda stworzone przez małżeństwo Pomocne Wzgórze, którego filary stanowią: praca z trudnymi doświadczeniami z przeszłości, nauka etosu pracy poprzez zabawę, otwarcie na relacje międzyludzkie i leczniczy kontakt z przyrodą.
Hubert Gościmski
Korzystanie z darów natury to jeden z filarów Pomocnego Wzgórza.
Sama idea narodziła się w głowie Andrzeja już kilka lat temu, a na przestrzeni czasu ewoluowała. Jak wspomina, początkowo wraz z żoną chcieli wszystko zrobić sami, bez rozgłosu, ale Bóg zweryfikował ich plany, więc wyszli ze swoją inicjatywą do ludzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Droga tysięcy cudów
Od lipca ubiegłego roku, gdy małżeństwo uruchomiło internetową zrzutkę, w ich życiu zmieniło się wiele. Mimo że musieli pożegnać się z Piekarami Śląskimi i tamtejszymi przyjaciółmi, dzięki Pomocnemu Wzgórzu poznali wiele fantastycznych osób. Andrzej przyznaje, że choć po drodze zdarzały się trudniejsze momenty, w chwilach zwątpienia mogli liczyć na wsparcie z góry.
Reklama
– Zawsze, gdy o tym mówię, jestem wzruszony, bo wraz z żoną namacalnie odczuwamy miłość Boga. Kiedy wydaje nam się, że nie dajemy rady, coś jest ponad nasze siły, za każdym razem znajdują się ludzie, którzy nas wspierają. Cała nasza droga składa się z tysięcy cudów, których doświadczamy każdego dnia – podkreśla.
Symbole miłości i pamięci
Wdzięczność za te drobne cuda była szczególnie widoczna 19 sierpnia, kiedy małżeństwo zaprosiło do Michałkowej znajomych i przyjaciół Pomocnego Wzgórza, by razem zawierzyć swoją misję Matce Bożej. Wydarzenie rozpoczęło się od polowej Eucharystii, podczas której dokonano poświęcenia groty wraz ze znajdującym się w niej obrazem Maryi autorstwa Alicji Sokołowskiej. Kamienie składające się na grotę zostały przyniesione przez osoby odwiedzające Pomocne Wzgórze, a dwa z nich mają znaczenie symboliczne.
– Dziś przed Mszą wyciągnąłem kamień w kształcie serca i myślę, że to piękna pamiątka, która będzie nam przypominać, że my też chcemy iść za Jezusem. Niech nasze serca biją dla Boga, pomagając innym. Ten dom na pewno jest miejscem, w którym można zarazić się miłością – wskazywał w homilii brat Zbigniew Kołodziejczyk, kapucyn.
– Drugi kamień to jeden z sowiogórskich minerałów. To podarunek od serca pani mieszkającej w okolicy, której syn kochał te góry, ale parę lat temu zginął śmiercią tragiczną. Dlatego jest to symbol miłości i pamięci o tych, którzy odeszli – dodał Andrzej Zarzycki.
Hubert Gościmski
Oprawę muzyczną Mszy św. zapewniła kapela góralska „Janicki”.
Reklama
Po Eucharystii rozpoczęła się część piknikowa: każdy mógł posilić się domową grochówką, chlebem ze smalcem i gulaszem myśliwskim przygotowanym przez Koło Łowieckie Jar, a na deser przygotowano kawę i różne rodzaje ciasta. Biesiadowanie umilały występy i wspólne śpiewy: najpierw zaprezentowała się kapela góralska „Janicki”, zaś później scenę przejęli młodzi muzycy. Chętni mogli skorzystać z masaży na świeżym powietrzu. Przez cały dzień odbywał się kiermasz rękodzieła, zabawek i przetworów domowych, a zebrane w ten sposób pieniądze wesprą remont kolejnych części domu.
Hubert Gościmski
O dobrą atmosferę podczas pikniku zadbali młodzi muzycy, przygotowując zróżnicowany repertuar i zachęcając do wspólnego śpiewania.
Więcej przestrzeni
– Gdy ktoś zagląda do nas po raz pierwszy, często łapie się za głowę i mówi, że mamy jeszcze sporo pracy do wykonania. Ja jednak mam w pamięci, jak ten dom wyglądał wcześniej, gdy musieliśmy wymienić sporo elementów: był bez dachu, bez ścian i kominów, a teraz to wszystko jest – wylicza Andrzej. Pytany o wyzwanie, z którym mierzą się obecnie, wskazuje remont pięciu pokoi na piętrze.
– Obecnie zamieszkujemy dwa pokoje na parterze wraz z salonem. Jest trochę ciasno, ale dzieci mają zapewnione godne warunki i przede wszystkim sporo czasu spędzamy na świeżym powietrzu. Ale gdy przyjdzie jesień i zima, nie będzie to możliwe w takim wymiarze jak teraz, dlatego tak bardzo nam zależy, by do tego czasu zyskać więcej przestrzeni – podkreśla.
Hubert Gościmski
Dzięki ciężkiej pracy stary dom w Michałkowej powoli zyskuje drugie życie.
Lekcja bycia dobrym człowiekiem
Choć prace remontowe są ważne, Andrzej i Marta nie mają wątpliwości, że najistotniejszym zadaniem, a właściwie długotrwałym procesem, jest wychowanie dzieci. Filary Pomocnego Wzgórza realizują w codziennym życiu, na przykład poprzez wspólne posiłki i zabawy w ogrodzie czy w Leśnej Kawiarence, w której już od kilku miesięcy sprzedają turystom przygotowane dzień wcześniej ciasta wraz z kawą lub lemoniadą. Dla dzieci to szansa na naukę etosu pracy, ale i możliwość zarobienia własnego kieszonkowego, które będą mogły przeznaczyć na swoje małe cele.
– Przy wejściu do Pomocnego Wzgórza znajduje się tablica ze słowem „miłość”. Zależy nam, by dzieci czuły ją każdego dnia, a to jest najtrudniejsze wyzwanie, gdyż po krzywdach, jakich zaznały od dorosłych, potrzebują nauczyć się na nowo ufności do drugiego człowieka – wskazuje Andrzej. – Przy okazji mówimy im o rozpoznawaniu i nazywaniu emocji, kulturze osobistej, pokazujemy im sztukę i naturę. A to wszystko składa się na lekcję bycia dobrym człowiekiem.
***
Aby zdążyć z niezbędnymi pracami przed zimą i przygotować 5 pokoi na piętrze do zamieszkania, niezbędne są dodatkowe środki – to ok. 60 tys. złotych. Małżeństwo będzie wdzięczne za wszelkie formy wsparcia (poprzez internetową zrzutkę [link], osobistą wizytę w Pomocnym Wzgórzu i pomoc przy remoncie, przekazanie niezbędnych materiałów budowlanych itp.), nieustannie prosi także o modlitwę w intencji ich dzieła. Więcej informacji o Pomocnym Wzgórzu, jak i dane kontaktowe znajdują się na profilu facebookowym [link].