Proboszcz parafii św. Michała Archanioła na wrocławskim Ołbinie przewodniczył Eucharystii ku czci św. Jana Bosko. W homilii zauważył, że w parafii salezjańskiej o św. Janie Bosko powiedziano już prawie wszystko. Przypomniał jeden z aspektów jego działalności w Turynie, mieście dynamicznie się rozwijającym, mającym wokół mnóstwo biednych wiosek.
– W tych wioskach żyli ludzie, którzy mieli dzieci i nie byli w stanie ich utrzymać. Młodych chłopców rodzice wysyłali więc do miast. Ci młodzi ludzie byli do tego kompletnie nieprzygotowani. Wyrwani ze swoich środowisk rodzinnych, z miejsc, które znali, w których czuli się bezpiecznie, szli do dużego miasta, które było dla nich kompletnie obcą rzeczywistością. I byli tam wykorzystywani, nie otrzymywali płacy za swoją prace. Nie zarabiali też tyle, żeby się utrzymać. Nie mieli gdzie mieszkać, stawali się bezdomni i bezradni – mówił ks. Piechota.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podkreślił, że te warunki życia sprawiały, że ci chłopcy posuwali się do kradzieży i trafiali do więzień. W więzieniach siedzieli więc ludzie w wieku 12, 13, 14 lat za to, że byli głodni i ukradli chleb. W dodatku nie mający szans na dobrą przyszłość.
Reklama
– I wtedy właśnie pojawia się ks. Bosko, który doświadczywszy działania Ducha Świętego odkrywa w sobie to, że Pan Bóg go wzywa do zajęcia się tematem beznadziei. Czyli do zajęcia się tymi młodymi chłopakami siedzącymi w więzieniach. I wyrusza do nich, odwiedza ich w tych więzieniach, zaczyna katechizować. A później tworzy dla tych chłopaków przestrzeń, którą my nazwaliśmy świetlicą, a on nazwał to oratorium. Tam dał im jeść, tam poczuli się bezpiecznie, mogli mieszkać. I wreszcie zajął się ich wykształceniem religijnym i zawodowym. I pomógł im znaleźć pracę. Zaczął w ten sposób wyprowadzać tych ludzi na prostą – opowiadał ks. Michał, zauważając, że nie było to jednak łatwe i niosło ze sobą wiele niepowodzeń. Nie wszyscy też doceniali to, co ks. Bosko robił. Ale jego dzieło przetrwało, co świadczy, że obecne w nim było działanie Ducha Świętego. Dziś salezjanie obecni są prawie na całym świecie, gdzie prowadzą liczne dzieła. Obecne są też siostry salezjanki i kilka innych gałęzi rodziny salezjańskiej, m.in. salezjanie współpracownicy.
– Ks. Bosko możemy dzisiaj nazwać mistrzem spotkania. On potrafił wyjść, spotkać tego młodego człowieka, nawiązać z nim kontakt. Potrafił przewidzieć. Tak myślę, że jeden z największych deficytów wśród ludzi XXI wieku to właśnie deficyt spotkania, nieumiejętność dostrzeżenia drugiego człowieka. Człowiek tak może zapatrzeć się w siebie, w przestrzeń wirtualną i własne potrzeby, że nie dostrzeże już drugiego – mówił ks. Piechota i zachęcał: – Dlatego módlmy się dziś za przyczyną ks. Bosko, żebyśmy nie byli ślepi, żebyśmy widzieli drugiego człowieka, który jest obok nas. Jeżeli nie dostrzeżemy drugiego, jeżeli nie damy mu szansy na to, żeby mógł się poczuć bezpiecznie, odbieramy mu to, co najcenniejsze; odbieramy mu nadzieję, nadzieję na człowieczeństwo, na to, że ktoś go zrozumie, na to, że może czuć się po prostu sobą.
Po Mszy św. dzieci, młodzież i rodzice spotkali się w oratorium na wspólnym świętowaniu.