Swoboda-Raszków to niewielka wieś na północy tzw. Naddniestrza - separatystycznej, nieuznawanej przez społeczność międzynarodową i kontrolowanej politycznie przez Rosję republiki na terytorium Mołdawii. Jak powiedział PAP proboszcz parafii pw. św. Marty, sercanin ks. Marcin Januś, "Polacy są tam jeszcze od czasów I Rzeczypospolitej".
"Według wszystkich przekazów, wioska została założona jeszcze w drugiej połowie XVII wieku przez proboszcza z niedalekiego Raszkowa. Bardzo dużo osób, zdecydowana większość mieszkańców, ma w aktach urodzenia zapisaną narodowość polską. Obecnie jest to około 450 osób we wsi, licząc z dziećmi" - poinformował ks. Januś.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mimo polskiej tożsamości, mieszkańcy nie używają na co dzień języka polskiego. Posługują się dialektem, będącym połączeniem języków polskiego, rosyjskiego i ukraińskiego. Jak tłumaczy Januś, "znajomość języka polskiego to dla większości znajomość języka z początku XX wieku, tak jak wtedy ludzie modlili się w kościele".
Swoboda-Raszków znajduje się w niedalekiej odległości od granicy z Ukrainą. Po pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rozpoczętej w lutym 2022 r., Ukraińcy wykopali głęboki rów wzdłuż całej granicy z separatystycznym prorosyjskim regionem.
Reklama
Wszystkie towary z Naddniestrza muszą teraz być eksportowane i importowane przez Republikę Mołdawii. "W tej chwili Mołdawia ma pełną kontrolę gospodarczą nad Naddniestrzem" - podkreślił polski ksiądz.
W Naddniestrzu mieszka mniej niż pół miliona osób. Według informacji księdza Janusia, "wszyscy wyrabiają teraz dokumenty (tożsamości) innych krajów, ponieważ dokumenty naddniestrzańskie nie są nigdzie uznawane z powodu braku uznania" tego regionu w świecie.
"Obecnie nie ma perspektyw na rozwój. Jeżeli nauczyciel z wieloletnim stażem zarabia 4 tys. rubli (naddniestrzańskich), to jest to około 230 euro miesięcznie. Lekarz w swojej podstawowej pracy, zwłaszcza taki młody rezydent, też nie zarabia więcej. To jest po prostu taka taryfa, taka stawka pracy. Takie osoby nie mają żadnej motywacji, by tutaj pozostawać" - powiedział PAP ks. Januś.
Część mieszkańców szuka polskich przodków i stara się o Kartę Polaka. Do Polski wyjeżdża też m.in. młodzież, która uczy się potem w polskich szkołach. Jak podkreślił ks. Januś, "na razie nikt (spośród tych osób) nie wrócił i prawdopodobnie nikt z nich nie wróci".