Reklama

Zdrowie

Ta choroba zmieniła życie mojej rodziny

Dawniej w rodzinie, kiedy ktoś o czymś zapomniał, żartowaliśmy, że to wszystko przez tego niemieckiego lekarza Alzheimera. Odkąd wiemy, że mój ojciec zmaga się z tą chorobą, nikt z nas już tak nie żartuje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze, jak się później okazało, objawy tej strasznej choroby zauważyła moja mama, ale uznała, że to efekt starzenia się mojego blisko 90-letniego taty i innych schorzeń, których ma niemało. Ponieważ z rodziną mieszkamy tuż obok moich rodziców, byłem drugą osobą, która doświadczyła zaskakującego i kompletnie odmiennego zachowania taty. Z dnia na dzień stałem się tym złym. Nie wiem, czy ten wybór był związany z faktem, że byłem najbliżej, czy z tym, że mój pierwszy wyuczony zawód jest pokrewny z jego profesją. Ważne jest tylko to... że się zaczęło.

Na początku kazał mi oddawać jakieś stare książki, które rzekomo sobie przywłaszczyłem, albo narzędzia, które jakoby ukradłem, itd. Próbowałem wyjaśniać, tłumaczyć, przedstawiać argumenty, że rzeczywistość jest inna, ale przy tej chorobie i w tym wybranym temacie przekaz był jednostronny. Tata mówił z niewzruszonym przekonaniem i narastającym zdenerwowaniem o swojej rzekomej krzywdzie, ja miałem ją naprawić, nie wiedząc jak, natomiast moje słowa były jak bezdźwięczne ruchy warg. Na inne tematy, jak kiedyś, przed chorobą, mógł rozmawiać normalnie i rzeczowo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy pierwszy raz zaczął się dobijać do naszych drzwi o 2 w nocy, czym obudził nas i nasze dzieci, wystraszyliśmy się z żoną, że coś się stało z moją mamą, która też jest mocno schorowana. Jednak tata, bardzo zdenerwowany, tylko domagał się ode mnie zwrotu przyrządu, który kupił przeszło 60 lat temu, a ja mu go podobno ukradłem. Kiedy te jego nocne eskapady do nas, w piżamie po klatce schodowej, stawały się coraz częstsze, postanowiłem, że kupię tacie taki przyrząd, naiwnie myśląc, że poprzednie, które mu dałem, się uszkodziły. Przyjął go bez słowa, a gdy tylko wyszedłem, otworzył go, a właściwie rozłupał i... zepsuł.

Tak wiele z żoną przeczytaliśmy o chorobie Alzheimera, a ja nadal w najtrudniejszych chwilach nie potrafiłem postrzegać swojego taty jako ciężko chorego człowieka. Na szczęście trafiliśmy na wspaniałą, bardzo mądrą, rzeczową i spokojną lekarkę. Po wstępnej rozmowie dała skierowanie na niezbędne do diagnostyki badania, a po ich wykonaniu rozpoczęło się leczenie, a właściwie farmakologiczne próby przyhamowania rozwoju choroby. Tata, oczywiście, nawet nie chciał słuchać o jakimkolwiek lekarzu. Musieliśmy użyć podstępu, żeby go zwabić do gabinetu lekarskiego. Wtedy ze smutkiem obserwowałem, jak bardzo się stara trzymać fason i jak intensywnie myśli, aby jak najlepiej odpowiadać na pytania lekarki. Gdy jednak zapytała go, kim jestem, odpowiedział spokojnie, ale z całym przekonaniem, że mnie nie zna...

Reklama

Z czasem stopień zdenerwowania mojego taty narastał – aż do agresji. Najtrudniejsze były chwile, kiedy trzymając go w uścisku, by nie mógł nikogo bić, obrzucany inwektywami widziałem w jego oczach jednocześnie nienawiść i bezradność. Wracałem po takiej „akcji” do swojego mieszkania i długo nie mogłem się uspokoić. Miałem wrażenie, jakby mnie ktoś dusił, i wszystko we mnie drżało. Nie mogłem sobie z tym dać rady. Tata przecież zawsze był taki cichy i małomówny, niezwykle wrażliwy i bardzo dobry dla nas, dla swoich dzieci i żony. Po prostu kochany...

Nadszedł też dzień, kiedy pierwszy raz „uciekł z domu”. Zdenerwowana mama natychmiast wszczęła alarm. Razem z żoną ruszyliśmy go szukać. Szliśmy tam, gdzie rodzice razem wychodzili na spacer. Kiedy zobaczyłem go siedzącego na ławce na miejskim skwerze z opuszczoną prawie do kolan głową, serce mi mocniej zabiło. Ale kiedy podeszliśmy do niego i spostrzegłem na jego twarzy ślady łez, chciałem go mocno przytulić. Niestety, nie uczyniłem tego, gdy dostrzegłem jego zmieszanie na mój widok – bałem się jego reakcji. Pobiegłem uspokoić mamę, a żona posiedziała z nim trochę na tej ławce, wysłuchała opowieści i wrócili do domu. Wyjaśnił jej, że nie mógł znaleźć swjej żony w domu, dlatego się ubrał i poszedł jej szukać na skwerze. Od tej pory drzwi są zamykane na klucz, a tacie trzeba było dołączyć kolejne leki, aby go trochę wyciszyć. Ma to jednak swoje negatywne konsekwencje. Siedzi przy stole w przygnębieniu i wielkiej zadumie, a potem nagle z grymasem ogromnej bezradności na twarzy uderza trzy razy pięścią w stół i znów zapada w odrętwienie. Gdyby umiał mówić o tym, co czuje...

Reklama

Na szczęście dobrze przyjął wizytę kapłana w pierwszy piątek miesiąca i ufam, że te comiesięczne wizyty będą dla moich rodziców wsparciem duchowym. Nie będę udawał, że radzę sobie z konsekwencjami choroby taty. Dlatego powierzam tę swoją i taty, i całej naszej rodziny niemoc Bogu i Matce Bożej, w sposób szczególny podczas porannej Mszy św. w pierwszą sobotę miesiąca, pełen nadziei, że będą nam dane jeszcze takie chwile, kiedy w spokoju powiem mojemu tacie, jak bardzo go kocham.

Nie da się zrozumieć cierpień najbliższych i samego chorego na alzheimera tylko na podstawie opowieści. Dlatego polecam film w reżyserii Tila Schweigera z 2018 r. pt. „Head Full of Honey” (polski tytuł: „Podróż w niepamięć”), w którym Nick Nolte wciela się w rolę cierpiącego na tę chorobę. To tylko filmowy, niewielki wycinek życia samego chorego i jego najbliższych, ale warto zobaczyć.

2019-09-17 14:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Udało się zebrać 9 milionów złotych

[ TEMATY ]

choroba

zbiórka

Strzegom

SMA

archiwum prywatne

Radość rodziców Amelki i najbliższej rodziny z zebrania środków niezbędnych do leczenia dziewczynki

Radość rodziców Amelki i najbliższej rodziny z zebrania środków niezbędnych do leczenia dziewczynki

Po 14 miesiącach ciężkiej pracy ludzi dobrej woli udało się zebrać ogromną kwotę na terapię genową, która może uratować życie Amelki ze Strzegomia.

Dwuletnia dziewczyna choruje na rdzeniowy zanik mięśni. Choroba ta niszczy nie tylko mięśnie odpowiedzialne za chodzenie czy siedzenie, ale także te, dzięki którym dziecko oddycha. Rozwiązaniem jest terapia genowa i związany z nią lek, który nazwany został najdroższym lekiem na świecie. Pomoc dla dziewczynki nabrała rozgłosu dzięki mediom społecznościowym, portalom internetowym, telewizji lokalnej i ogólnopolskiej. Jakimś cudem blisko 330 tys. osobom udało się zebrać kwotę 9 mln zł, w ciągu zaledwie 14 miesięcy.

CZYTAJ DALEJ

Mocny apel papieża: zatrzymajcie się! Przemoc nigdy nie przyniesie pokoju

2024-06-27 11:08

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

Dramatyczny rozwój sytuacji w Ziemi Świętej, na Ukrainie i w Górskim Karabachu znalazł się w centrum spotkania papieża z przedstawicielami Dzieła Pomocy Kościołom Wschodnim ROACO, które koordynuje katolickie organizacje charytatywne na chrześcijańskim Wschodzie. Do tych którzy nakręcają spiralę konfliktów i czerpią z nich korzyści Franciszek zwrócił się z mocnym apelem: „zatrzymajcie się, ponieważ przemoc nigdy nie przyniesie pokoju”.

Ojciec Święty podkreślił, że Kościoły Wschodnie stały się „męczeńskimi Kościołami”, które krwawią z powodu cierpień i przemocy, jakich doświadczają na co dzień. Przypomniał, że nie możemy pozostawać obojętni na barbarzyństwo wojen. Dziękował organizacjom należącym do ROACO za to, że są siewcami nadziei. „Prawie wszystko co robicie nie wyróżnia się w oczach świata, ale jest miłe Bogu. Dziękuję wam, ponieważ odpowiadacie tym, którzy niszczą, odbudowując; tym, którzy pozbawiają godności, przywracając nadzieję; na łzy dzieci uśmiechem tych, którzy kochają; złośliwej logice władzy chrześcijańską logiką służby. Nasiona, które siejecie w glebie skażonej nienawiścią i wojną, wykiełkują! I będą proroctwem innego świata, który nie wierzy w prawo silniejszego, ale w siłę nieuzbrojonego pokoju” – powiedział Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Psycholog: idealny urlop powinien trwać trzy tygodnie

2024-06-28 07:19

[ TEMATY ]

urlop

Karol Porwich/Niedziela

W przypadku wielu osób idealny urlop powinien trwać trzy tygodnie - uważa Dr Paweł Fortuna z Instytutu Psychologii KUL. Zachęcił, by traktować wakacje jako ciekawy epizod i nie spędzać ich tak, jak spędza się owce z hal.

Dr Fortuna zapytany, jak odpocząć od pracy, podkreślił, że jest to indywidualna sprawa i nie ma jednego przepisu na wypoczynek ze względu na to chociażby, że różnimy się warunkami pracy. Jego zdaniem przede wszystkim powinno się wykorzystać urlop na to, co faktycznie przynosi nam relaks i przyjemność.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję