Odbudowa słynnej paryskiej świątyni była ogromnym wyzwaniem. Jej rekonstrukcja kosztowała ponad 3 mld zł. Sfinansowano ją dzięki hojności 340 tys. darczyńców ze 150 krajów. Przez ostatnie 5 lat w prace przy odbudowie katedry zaangażowanych było 2 tys. osób oraz blisko 250 firm i pracowni artystycznych.
Reklama
Pierwszymi zadaniami po pożarze były zabezpieczenie budynku, któremu w każdej chwili groziło zawalenie, a następnie inwentaryzacja każdego kawałka drewna (nawet spalonego), kamienia i odłamka szkła. Żaden element nie był traktowany jako gruz, wszystkim nadano status reliktu stanowiącego część ogromnego stanowiska archeologicznego. Wykorzystano najnowszą technologię do zeskanowania, digitalizacji i zbadania całej katedry. Dzięki temu uzyskano dostęp do przestrzeni, które pozostawały ukryte od ponad ośmiu wieków. Zaangażowano inżynierów, naukowców, archeologów, geologów, historyków, rzemieślników, specjalistów komputerowych, a nawet akustyków, którzy mieli za zadanie cofnąć się w czasie, odnaleźć metody i techniki dawnych budowniczych Notre Dame, aby umożliwić odbudowę świątyni i przywrócić ją do życia. Wszyscy biorący udział w tym przedsięwzięciu zaświadczają o geniuszu budowniczych katedry, którzy nie dysponując naszymi narzędziami matematycznymi i informatycznymi, posunęli się do granic możliwości strukturalnych konstrukcji, aby wydłużyć, rozciągnąć każdą najmniejszą część świątyni ku niebu, a tym samym uwznioślić relację z Bogiem. Eksperci zachwycają się także niezwykłą delikatnością każdego z elementów konstrukcji katedry, które podobnie jak kruche istoty ludzkie jednoczą się i wspierają, by wznieść się ku Panu, opierając się upływowi czasu i katastrofom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Adobe Stock
Wątek polityczny
Reklama
Po zabezpieczeniu placu budowy, posortowaniu i oczyszczeniu szczątków z drobnych cząsteczek toksycznego ołowiu ze stopionego dachu ogromne rusztowanie, ważące 1,2 tys. t, gęste jak las amazoński, wypełniło całą katedrę, aby najlepsi francuscy rzemieślnicy mogli przystąpić do pracy i odbudować Notre Dame, przywrócić jej pierwotną formę. Fakt, że po długich miesiącach kontrowersji Emmanuel Macron zdecydował o tym, by nie wprowadzać niemal żadnych zmian przy rekonstrukcji katedry, można uznać za jeden z cudów, które naznaczają historię Notre Dame. Począwszy od pobożnego króla Ludwika Świętego, który ją zainaugurował, aż po Napoleona III wszyscy francuscy przywódcy inicjujący prace renowacyjne w katedrze mieli przywilej pozostawienia na niej swojego śladu. Mogliśmy więc obawiać się najgorszego ze strony Macrona, który nieustannie mówi o „odbudowie” Francji, Europy i świata przez pokolenie rewolucji obyczajowej z maja 1968 r., tego „herolda postępu”, który wierzy, że może uczynić z każdego człowieka istotę nieograniczoną w swoich prawach. Zresztą pierwszy skandal po pożarze katedry został wywołany właśnie przez Macrona. Widziano go śmiejącego się wraz z premierem w momencie przybycia na miejsce katastrofy. Media społecznościowe natychmiast zaczęły snuć najgorsze scenariusze, zwłaszcza że w wieczór, kiedy wybuchł pożar, Emmanuel Macron miał wygłosić przemówienie zamykające „wielką debatę narodową”, która została podjęta w odpowiedzi na ruch Żółtych Kamizelek. Co więcej, tuż przed pożarem Notre Dame wszyscy przeciwnicy Macrona określali go mianem „podpalacza”, który nieustannie prowokuje społeczeństwo i dolewa oliwy do ognia. Teraz niektórzy skłonni byli widzieć w nim nieudolnego prezydenta, który nie osiągając żadnych wyników, bawi się w „piromana”, aby móc pokazać się jako przywódca zdolny opanować chaos. W oczach innych był „współczesnym Neronem”, który podpala Francję i patrzy, jak płonie. Jeszcze inni przypomnieli, że katedra Notre Dame została zbudowana prawdopodobnie w miejscu, gdzie wcześniej wznosiła się świątynia Jowisza; skojarzono to z nazywaniem w mediach Macrona Jupiterem.
Adobe Stock
Cyrk postępowców
W tej dusznej atmosferze prezydent Francji ogłosił, że w ramach odbudowy katedry „można rozważyć współczesny rys architektoniczny”. Premier zaproponował zorganizowanie międzynarodowego konkursu architektonicznego. Pojawiały się coraz to bardziej szalone projekty: pasaż handlowy z luksusowymi sklepami w podziemiach placu przed katedrą, nowa iglica z tytanu, kolejne wersje dachu: z betonu, ze szkła, z witraży... Zaproponowano również wiszący ogród w celu podniesienia świadomości społecznej na temat zagrożenia klimatycznego oraz uniwersalne, wielokulturowe i wieloreligijne centrum pokoju.
Przez prawie 2 lata byliśmy świadkami tego, co nazywam progressist circus (cyrkiem postępowców), w którym jeden medialny skandal gonił drugi. Jego ostatnim aktem była nagonka na Michela Aupetita, arcybiskupa Paryża, który musiał stawić czoła zarówno gwałtownym protestom przeciwko jego projektowi wnętrza Notre Dame, jak i różnym oskarżeniom, które doprowadziły do odwołania go z funkcji przez papieża Franciszka.
Przyczyna pożaru
Są też niewyjaśnione tajemnice, które rozpalają wyobraźnię i prowokują do formułowania licznych hipotez i domysłów. Jedną z nich są przyczyny pożaru Notre Dame, które pomimo zaangażowania ogromnych środków wciąż pozostają niewyjaśnione. Jak to możliwe, że dębowe belki więźby dachowej, mające kilkaset lat, twarde jak kamień, mogły się zapalić w czasach, gdy wszystko jest ściśle monitorowane i kontrolowane? Tajemnicza może się wydawać również tragiczna śmierć gen. Jeana-Louisa Georgelina, który został wyznaczony do kierowania pracami renowacyjnymi katedry. Zginął on latem 2023 r., spadając z górskiego szlaku. Wszystko to można jednak uznać za medialną pianę wobec wymowności „cudów”, które wydarzyły się w paryskiej katedrze Najświętszej Marii Panny tego pamiętnego kwietniowego dnia 2019 r. Takim była zapewne brawurowa akcja ratunkowa przeprowadzona przez wojsko, pracowników katedry, paryskich strażaków i ich kapelana. Weszli oni do płonącej katedry, rozszarpanej przez iglicę, która dopiero co zawaliła się w wyniku pożaru podsycanego przez 500 t drewna dębowego, wśród kaskad ognia i topiącego się ołowiu, aby uratować skarby Notre Dame, w tym Koronę Cierniową Chrystusa i Najświętszy Sakrament. Ocalono także kopię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, która znajdowała się w polskiej kaplicy paryskiej katedry, oraz relikwie św. Jana Pawła II. Z jakim zdumieniem pomieszanym z zachwytem odkryto następnego dnia po katastrofie pośród gruzów Pietę Notre Dame de Paris, nad którą wciąż widniał nienaruszony złoty krzyż oświetlony promieniami słońca przechodzącymi przez ogromną dziurę w dachu! Jaką radością było się dowiedzieć, że miedziany kogut – relikwiarz znajdujący się na szczycie spalonej 96-metrowej iglicy, zawierający fragment Korony Cierniowej oraz relikwie wielkich paryskich świętych Denisa i Genowefy, został odnaleziony! Jakie wzruszenie wzbudzał widok młodych katolików, tak obrzydzanych i stygmatyzowanych przez media i francuski establishment, spontanicznie wychodzących na ulice Francji, by modlić się i czuwać...
polskifr.fr
Polska kaplica w katedre Notre Dame
Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.