Piękne a tak tęskne melodie adwentowe to chyba jedyna w swoim rodzaju ozdoba czasu oczekiwania. Niezapomniane są adwentowe pobudki na roraty. Budzi matka pieśnią czy godzinkami. Wczesne wstawanie co prawda niezbyt przyjemne. Jednakże myśl o rzewnej antyfonie: Oto Pan Bóg przyjdzie, śpiewanej w kościele trzykrotnie, pomaga przełamać chęć dalszego snu”. Cytat ten pochodzi z 1946 r., z pisma Nasza Droga. Organ Diecezjalny Sodalicyj Mariańskich Diecezji Katowickiej. Po blisko 80 latach nic nie stracił na swojej aktualności.
Melodie, pieśni adwentowe, stanowiące niewątpliwie jeden ze skarbów naszego kulturowego dziedzictwa – nie tylko chrześcijańskiego, lecz także ludowego – są nieodłącznym elementem ok. 4-tygodniowego okresu, który poprzedza Boże Narodzenie. Uczestnicząc w liturgii, śpiewamy je czasem mimochodem, bez większego zastanowienia, tymczasem ich treść wyraża całą gamę emocji: od tęsknoty, przez smutek, melancholię, cierpienie, błaganie, niewysłowioną radość, aż po ostateczny triumf.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oczekiwanie dwuetapowe
Reklama
Przypomnijmy: Adwent zwyczajowo dzielimy na dwie części. W pierwszej, do 16 grudnia, akcentowane jest tęskne, rzewne niemal oczekiwane na Paruzję – przyjście Chrystusa w chwale na końcu czasów. Teksty liturgiczne w tym okresie nawiązują do historii Izraela czekającego na przyjście Mesjasza. Od 17 grudnia z kolei zaczynamy odliczać dni do uroczystości Narodzenia Pańskiego i przygotowywać się bezpośrednio do jej świętowania. Każdy z tych etapów ma „swoje” pieśni, których słowa są adekwatne do tekstów liturgicznych i które wykonuje się tylko w jednym z dwóch powyższych okresów. Co istotne, zasady te dotyczą Mszy św. z dnia, bo w trakcie Rorat – Mszy św. o Najświętszej Maryi Pannie można wykonywać dowolnie wybrane pieśni adwentowe.
Bodaj najbardziej znanymi spośród utworów wykonywanych do 16 grudnia są Oto Pan Bóg przyjdzie (stanowiący polski przekład antyfony z oficjum I niedzieli Adwentu Ecce Dominus veniet) i Oto Pan przybywa. W tej grupie w XLI wydaniu Śpiewnika kościelnego ks. Jana Siedleckiego znajdziemy też np. takie tytuły: Otwórzcie się szeroko, Stwórco gwiaździstych przestworzy czy W tym świętym oczekiwaniu. Pod względem treści łączy je wyrażona na różne sposoby wyraźna tęsknota za powrotem Chrystusa na ziemię, połączona z deklaracją poprawy – prostowania ścieżek swojego życia. Tak jak np. w pieśni Przyjdź, Panie Jezu: „Przyjdź, Panie Jezu, świat na Ciebie czeka,/ Twoje królestwo jeszcze niespełnione./ Przyjdź, bo się waży ciągle los człowieka,/ pragnienie dobra z grzechem w nim złączone”.
Reklama
Po 17 grudnia w kościołach najczęściej usłyszymy – i zaśpiewamy, oczywiście! – Archanioła Bożego Gabryjela, Niebiosa, rosę..., Czekam na Ciebie, Spuśćcie nam na ziemskie niwy i Zdrowaś bądź, Maryja. Tymczasem we wspomnianym śpiewniku ks. Siedleckiego wymienionych jest jeszcze kilka mniej znanych pieśni, które podobnie jak powyższe mówią o tym, że Boże Narodzenie jest już bardzo blisko. I tak np. w utworze Córko syjońska śpiewamy: „Córko syjońska, wesel bardzo się,/ śpiewaj pieśń radosną, o Jeruzalem!/ Oto sprawiedliwy Król Twój idzie już; / Zbawca on prawdziwy, hołd Mu z serca złóż!”, a w Pragniemy Ciebie – „Pragniemy Ciebie, jak ziemia spalona/ przez żar słoneczny spragniona jest deszczu,/ by ją nasycił i plonem obdarzył/ nowego życia. (...) Czekamy, Panie, na Twe narodzenie,/ jak nocne straże na świt oczekują; / łakniemy Ciebie jak człowiek zgłodniały/ pożąda chleba”.
Pieśni adwentowe licznie nawiązują do Starego Testamentu, ale też do sceny Zwiastowania Maryi; Matka Boża jest w nich zresztą często obecna jako wzór cierpliwego oczekiwania na Jezusa. Różne są ich formy, np. z refrenem lub bez, różne style, pochodzenie i różne okresy powstania. Te najstarsze układane były na wzór łacińskich hymnów, część stanowi dosłowne tłumaczenie tych hymnów lub innych części liturgii, źródłem części są antyfony, np. maryjne, ale wiele jest też pieśni, których treść stanowi twórczość własna ich autorów. Niektóre utwory liczą po kilkanaście zwrotek, inne zdążymy w całości zaśpiewać jako pieśń na wejście. W warstwie melodycznej możemy wyróżnić pieśni nawiązujące do chorału gregoriańskiego, tzw. pseudochorałowe, oraz powstałe w wyniku własnej inwencji kompozytorów.
Śpiewajmy!
Reklama
Choć można odnieść wrażenie, że w kościołach robi się coraz ciszej, na dłuższą metę trudno wyobrazić sobie Mszę św. bez śpiewu wiernych. Jest o tym zresztą mowa w Konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium: „Czynność liturgiczna przybiera godniejszą postać, gdy służba Boża odbywa się uroczyście ze śpiewem, (...) z czynnym uczestnictwem wiernych” (n. 113). Już św. Paweł w Liście do Efezjan (5, 18-19) zachęcał: „napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach”.
Adwent rozpoczyna w Kościele rok liturgiczny. Jeśli dotąd nie mieliśmy w zwyczaju włączać się we wspólny śpiew i jedyne, na co nas stać, to bezszelestne poruszanie ustami w trakcie trwania pieśni – może to dobry moment, by zacząć z odwagą wychwalać Pana śpiewem. Nic to, jeśli śpiewanie nie należy do naszych najmocniejszych stron. Bo w końcu kto śpiewa, dwa razy się modli.
Jedną z adwentowych propozycji, po które warto sięgnąć, jest album Staropolskie pieśni adwentowe w wykonaniu dr. Krzysztofa Pawlisza (improwizacje na organach) z towarzyszeniem Zespołu Wokalnego Wydziału Muzyki Kościelnej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina pod opieką artystyczną dr. hab. Michała Sławeckiego, prof. UMFC. Na dwóch płytach zapisanych jest łącznie, uporządkowanych w kolejności alfabetycznej, piętnaście staropolskich pieśni (sześć na pierwszej i dziewięć na drugiej). Każdą z nich poprzedza improwizowane preludium organowe i każda wykonana jest z towarzyszeniem organów. Majestatyczne brzmienie instrumentu, na którym dokonano rejestracji utworów – XVII-wiecznych organów Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego w bazylice św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu – wprowadza słuchaczy pieśni adwentowych w podniosły, jednocześnie pełen radosnego oczekiwania nastrój. Improwizacje dr. Pawlisza są z kolei doskonałym wprowadzeniem dla szlachetnego, pięknego w swojej prostocie jednolitego brzmienia męskich głosów wykonawców pieśni.